-Amy, jestem już na parkingu...- mówię do telefonu, na co
narzeczona taty potwierdza, że jest już w sklepie. Poprawiam się w aucie, a
wychodząc z auta poprawiam ubiór. Amy to fajna dziewczyna, w wielu mojego taty,
ale ma wady, czasami jest przesadnie dumna i bezpośrednia. Dlatego na wszelkie
spotkania z nią ubrana jestem perfekcyjnie pod każdym możliwym względem.
Mężczyźni oglądają się za mną, na co się uśmiecham pod nosem. Oddzwaniam szybko
do mamy, która pyta mnie i dokumenty dotyczące wynajęcia mieszkania, wszystko
czego potrzebuję przekazuję jej i idę wprost do sklepu. Amy siedzi na czerwonej
skórzanej kanapie, z perfekcyjnie czerwonymi ustami, perfekcyjnie ułożonymi
włosami, z perfekcyjnie dopasowaną sukienką.
-Popatrz na siebie, Kylie! Wyglądasz jak milion dolarów!- mówi
na powitanie.- Ciągle tak piękna, jak byłaś pół roku temu. Bardzo się cieszę,
że jesteś...- mocno mnie przytula. Kobieta, która pracuje w salonie podaje Amy
katalog, a którym zaznaczone są strony karteczkami. Siadamy na kanapie i
oglądamy, Amy mówi, jak wszystko ma zostać udekorowane, jaka będzie królowała
kolorystyka. Moja sukienka na być delikatnie różowa, odróżniająca się od sukni
Amy, projektowanej przez Versace. Amy wybrała 10 sukienek i każdą muszę
przymierzyć.
I mam wrażenie, że ciągnie się to w nieskończoność. Prawie
trzy godziny później i 10 sukienek więcej Amy i ja padamy, a ja do potęgi. Idę
z nią potem na obiad, a potem marzy mi się tylko kąpiel i sen.
Wchodzę do domu, wzdycha cicho i tak jak mówiłam wpuszczam
płyn do wanny, odkręcam kurek wody i idę zanieść do szafy rzeczy z suszarki.
Harry
Brzdąkam cicho na mojej gitarze kompletnie nie zwracając
uwagi, co dokładnie przygrywam. W pokoju panuje ciemność, a za oknem leje
deszcz. Akurat dziś, gdy Gemma jest w pracy czuję się strasznie samotny i
tęsknię za moją Kylie. Tak fantastycznie byłoby się do niej przytulić, zjeść
coś wspólnie, a moje usta są tak spierzchnięte od niecałowania jej, że nie
pytajcie. Chyba zdaję sobie sprawę, jak cholernie jest mi bliska, nie potrafię
teraz zorganizować sobie czasu, gdy jej nie ma obok. Zwyczajnie nie chce mi się
tego robić. Mam ochotę do niej zadzwonić, ale to niewykonalne, zdecydowanie
powinienem najpierw z nią porozmawiać i przeprosić. Powinienem... Właśnie
powinienem.
Odkładam gitarę i wstaję z kanapy. Sięgam po skórzaną
kurtkę, nakładam buty i biorę do reki kluczyki od auta, otwieram drzwi i szybko
biegnę w stronę mojego auta. Odpalam i jadę. Czuję wewnętrzne podekscytowanie,
ale i stres przed tym spotkaniem. Boję się, co powie, ale cokolwiek by
powiedziała, ja jej potrzebuję i przeproszę za wszystko, bo na ten moment liczy
się tylko Ona.
Jadę dłużej niż zwykle, bo prawie pół godziny, a do tego
parking przed budynkiem, gdzie mieszka Ky jest załadowany autami. Miejsce
znajduję 300 metrów od wejścia i porządnie moknę biegnąc, do tego wchodzę butem
do ogromnej kałuży, na co cały przemaka.
-Kurwa no…- mówię, ale biegnę dalej, aż wchodzę do budynku.
Kiwam głową na powitanie staremu portierowi i czekam na windę.
-Dawno pana nie było…- mówi wpatrując się w TV, gdzie lecą
wenezuelskie seriale.
-Niestety…- mówię i rezygnuję z windy. Biegnę prosto na jej
piętro.
Kylie
-Ja myślałam, że to chwilowe…- mówi Hailey, z którą
rozmawiam na Facetime, właśnie malują ją do sesji.
-Ja też…- mówię siadając z kubkiem kakao.- Nie odzywa się
odkąd wyjechałaś… Strasznie się tu nudzę, gdy go nie ma…
-Zauważyłam Ky, ale to coś oznacza…- unosi brwi Hails, na co
wywracam oczami.
-Jeju, ty zawsze to samo…- mówię.
-A nie mam racji?
Opuszczam wzrok na klawiaturę komputera i wzruszam
ramionami.
-Właśnie…- mówi Hails.- A co do Harry’ego, to wydaje mi się
kwestią dnia, lub dwóch, jak się do ciebie odezwie. On bez ciebie nie może żyć,
tak jak ty bez niego.- dodaje.-Wiem, co mówię.
-Ty zawsze wiesz co mówisz…- uśmiecham się do siostry.
-Bo ja jestem specem od takich rzeczy…- mówi.
-Wiadomo…- uśmiecham się i w tym momencie rozlega się
pukanie do drzwi.
-Którą masz godzinę, że ktoś cię nachodzi?- pyta mnie
siostra.
-Już prawie dwudziesta druga…- mówię i odkładam kubek na
stół.- Czekaj, sprawdzę…
Wstaję i poprawiam koszulkę, w której śpię, zerkam do wizjera
i uśmiecham się szeroko. Podbiegam na palcach do komputera.
-Hailey to Harry!- głośno szepczę.
-Ja to naprawdę jestem wspaniała! Zawsze wiem, co i jak!-
uśmiecha się szeroko.
-Kocham cię siostro!- uśmiecham się i wyłączam Facetime. Mam
wciąż wilgotne włosy, które przenoszę do tyłu, poprawiam koszulkę. Otwieram
drzwi.
Podnosi wzrok sekundę wcześniej umieszczony w ziemi. Jest
cały mokry od deszczu, jego puszyste włosy skleiły się, a woda spływa po
prostych kosmykach. Otwieram szerzej drzwi i daję mu do zrozumienia, by wszedł
do środka.
-Ściągnij wszystkie rzeczy, wrzucę je do suszarki…- mówię,
na co ściąga kurtkę i tę wiesza na wieszaku.
-Chcesz coś do picia?- pytam, na co cicho odpowiada, że nie.
Idę do schowka po ręczniki, a on powoli stąpa ku łazience i wrzuca dosłownie
wszystko, prócz bielizny do środka. Wie, jak włączyć, więc włącza.
-Idź pod prysznic, pewnie zmarzłeś…- mówię wchodząc do
łazienki przynosząc czyste ręczniki. Kładę je na chodzącej suszarce i zamierzam
iść po jego dresy, które kiedyś tu zostawił.
-Nie, Kylie…- mówi tak, jak bardzo tęskniłam, gdy mówi.
-W takim razie, przyniosę ci spodnie i koszulkę…- mówię, na
co łapie moją rękę. Patrzę na to, jak splata nasze palce i nerwowo przełyka
ślinę. Nie patrzy mi w oczy, ale właśnie na nasze dłonie.
-Przepraszam…- mówi łapiąc za drugą dłoń.- Bardzo
przepraszam…- splata nasze palce w drugiej dłoni.- Za to, co powiedziałem…-
dodaje i lekko podnosi wzrok. Uśmiecham się lekko i przysuwam się do niego.
-W porządku, Harry…- uśmiecham się lekko i on podnosi wzrok
na moje oczy.
-Brakowało mi ciebie…- mówi, na co mój wzrok spada na jego
usta. Przysuwam się do niego bliżej i rozplątuję nasze dłonie.
-Widzisz moje usta?- mówi Harry, na co kiwam głową.
-Dlaczego są tak spierzchnięte?- pytam dotykając palcem
struktury jego ust.
-Bo potrzebowały Ciebie…- mówi na co podnoszę wzrok na jego
oczy i delikatnie staję na palcach, swoje dłonie umieszczam na jego karku i
łączę nasze usta w delikatnym pocałunku. Muskam jego usta powoli i przyciskam
je bardziej.
Jego dłonie momentalnie lądują na moich biodrach i
przyciągają mnie jeszcze bliżej. Rozchylam mocniej usta chcąc po prostu więcej,
pragnę znów zatopić się w jego włosach, poczuć smak jego ust, prawdziwy smak,
naładować się jego energią. Bardzo za nim tęskniłam.
-Boże, tęskniłem...- mówi, na co lekko się uśmiecham.
-Czytasz mi w myślach...- mówię i czuję jak podnosi mnie do
góry. Owijam moje nogi wokół jego bioder i wplatam swoje palce w jego włosy,
jeszcze wilgotne. Wsuwam język do jego ust, na co mocno zaciąga się powietrzem
i ściska swoimi dłońmi moje pośladki.
-Chodźmy do sypialni...- mówię mu w usta, na co posłusznie
prowadzi mnie ze sobą w ramionach z łazienki.
-Jesteś pewna, że chcesz dziś seksu?- pyta, na co uśmiecham
się.
-Pokażę Ci, a Ty pokażesz mi, jak bardzo za sobą
tęskniliśmy.- mówię, na co prowadzi nas do sypialni. Delikatnie kładzie mnie na
łóżku i nade mną góruje cały czas nie odrywając ust od moich. Zdecydowanie
tęskniłam za mętlikiem w głowie, który towarzyszy mi, gdy tylko jego usta
dotykają mojej skóry. Wytwarza się we mnie wtedy coś specjalnego, coś
intrygującego - coś czego właściwie nie potrafię wytłumaczyć. Ten mętlik tylko
bardziej podnieca mnie, gdy jego dłonie suną po moich żebrach, pośladkach, a ja
nie wiem wtedy, dlaczego świat jeszcze normalnie funkcjonuje, podczas, gdy ja
tu... odchodzę od realiów. Harry całuje mnie tak bosko, że nie jestem w stanie
obmyślić odpowiednich słów na wszystko, co ze mną robi.
-Kylie, jak ja kurewsko za tobą tęskniłem...- mówi
przybliżając biodra do mojej kobiecości.
-Nigdy już Ci nie pozwolę na tak długą przerwę...- mówię i
przyciągam go do siebie wpijając się w jego usta tak łapczywie, że...
-Nie dojdzie do tego.- mówi i wpija się w moje usta mocniej.
Jego usta schodzą w kierunku mojej szyi, tam znajdują ukojenie przy uchu, gdzie
jak sądzę robi znaki. Cały czas jego dłonie na moim ciele zataczają kręgi i
wyznaczają nowe życie żebrom, brzuchowi, udom, pośladkom... Moja dłoń sunie po
jego torsie, brzuchu ku... Jego męskości. W momencie, gdy zaczynam sunąć dłonią
po wypukleniu - odsuwa usta od mojej szyi i patrzy mi się w oczy, bardzo
intensywnie, przełyka nerwowo ślinę i uśmiecha się łobuzersko. W Tym momencie
ściskam Go i jego wyraz się zmienia na mniej pewny, jakbym go stłamsiła. Ale
podoba mi się to... I postanawiam to wykorzystać. Unoszę tułów i wyswobadzam
się spod ciała Harry'ego. On nieświadom co dokładnie chcę zrobić unosi tułów do
góry i obserwuje bardzo dokładnie. Podkurczam nogi i klęczę na łóżku przed nim
siedzącym właśnie na kolanach.
-Chodź tu...- pokazuję palcem, by się przybliżył. Powoli to
robi, na co ja momentalnie wstaję i robię mu miejsce.
-Byłeś grzecznym chłopcem od ostatniego seksu?- pytam, na co
unosi wzrok do góry podekscytowany wizją mojego prowadzenia.
-Byłem bardzo niegrzeczny...- odpowiada, na co robię mały
krok na łóżku w jego stronę i on mając przed oczami, nie będzie wiedział co
robić.
-Co dostają niegrzeczni chłopcy?- pytam. Jego twarz zmienia
się m przestraszoną, ale domyślam się, że strach to tylko podniecenie sięgające
zenitu.
-Klapsa?- unosi brew, na co się uśmiecham.
-Mają karę.- mówię i każę mu kłaść się na plecy.
Posłusznie kładzie się, na co się uśmiecham, Harry wyciąga
nogi i leży sztywno, czekając na mój ruch. Włączam muzykę, która dziś sprawi,
że będzie inaczej. Staję do niego tyłem i unoszę koszulkę chcąc ukazać mu
pośladki w stringach i brak stanika pod cienką koszulką. Kręcę biodrami i gdy
już jestem na dole wypinam je w seksownym ruchu, tak by jeszcze bardziej zaczął
się rajcować. Schodzę nisko na kolanach i poruszam pupą w jedną i drugą stronę,
ale i staram się przesuwać bliżej niego nie zwalniając tempa. Czuję będąc na
wysokości jego kolan, że jego dłonie dotykają moich żeber, na co dostaje po
łapach. Uśmiecham się i kontynuuję, co zamierzałam, aż docieram do jego krocza.
Wtedy nachylam się do przodu i opierając ręce na jego udach dotykam swoją
kobiecością jego sztywnej męskości.
-Kylie...- jęczy, na co się uśmiecham szeroko i naciskam
mocniej.
-Proszę...- mówi dwa ruchy później.
Ja czuję w brzuchu motylki spowodowane dotykiem, więc
postanawiam już nie szaleć. Siadam prosto mocno naciskając i zastanawiam się,
co mogłabym zrobić, ale wtedy właśnie Harry podnosi swój tułów i siada. Unoszę
wzrok na lustro, w którym nas widzę i obserwuję poczynania jego dużych dłoni, które
od brzucha idą ku górze jednocześnie unosząc koszulkę do góry, wyżej i wyżej...
aż ściąga mi ją przez głowę. Wtedy spogląda w lustrze prosto w moje oczy i
zaczyna dotykać ustami moje plecy zaciskając dłonie na moich piersiach.
-Proszę, piękna, nie czekajmy.- mówi zsuwając dłonie z
piersi ku kobiecości. Unoszę pośladki do góry, na co moja pupa znajduje się
przed jego polem widzenia. Czuję jak składa pocałunki na skórze i zaczyna
zsuwać majtki w dół, bardzo delikatnie, na co on spogląda na mnie w lustrze
uśmiechając się łobuzersko.
-Co się tak grzebiesz?- mówię, na co uśmiecha się szerzej.
-Lubię Cię rozkręcić na początek.- mówi i zsuwa majtki
niżej.
-I jak dalej mi je ściągniesz?- pytam, na co jednym ruchem
układa moje nogi prosto i kładzie mój tułów na swoim, unosi moje biodra do góry
i zsuwa moje majtki. Bardzo zręcznie i szybko.
-Jesteś naga...- mówi.
-A Ty nie...- mówię, na co chichoczę mi do ucha.
Momentalnie zmieniam pozycję na przodem do niego i ściągam
mu bokserki, Harry sięga po prezerwatywę i nakładam mu ją, gdy ostatecznie
pozbywam się bokserek z jego stóp. Staram się robić jak najseksowniej, ale
widząc minę i zachowanie H. nie wystarczy dużo, by skończył swój dzisiejszy
występ "wybuchowo" ;)
Chwilę później, wsuwam go w siebie i naciskam, by czuć go
głęboko, wydajemy jednocześnie cichy pomruk zadowolenia, gdy już jestem
przyzwyczajona unoszę i opuszczam biodra czując wzrastające ciepło w brzuchu i
ekscytację osobą H. Czuję się fantastycznie, a widząc minę Harry'ego jestem w
stanie sama z siebie... dojść. Opieram się rękoma i jego tors i poruszam
biodrami w jedną i w drugą stronę, zagryzam wargi i z moich ust wychodzą ciche,
ale nieskromnie powiem miłe dla ucha westchnienia i jęki. Harry cały czas
skrupulatnie obserwuje mnie, na co czuję się co najmniej dziwnie, ale z
drugiej, sposób w jaki podziwia moje ciało jest przyjemny. Opieram się łokciami o jego brzuch, gdy on
unosi pośladki i zaczyna wspomagać moje ruchy swoimi. Na pierwsze mocne wejście
z moich ust wychodzi głośny jęk. Nie wiedziałam, że tak umiem... Harry uśmiecha
się wtedy łobuzersko i przyspiesza, na co moja głowa ląduje przy jego szyi.
-Jest dobrze?- pyta mnie.
Unoszę głowę i patrzę na niego przybliżając swoje usta do
jego, wpijam się w nie z zaciekłością i mój język chyba daje Hazzie
wystarczającą odpowiedź. Unoszę tułów i siadam mu na pasie odrzucając włosy do
tyłu, on wtedy siada i zaczyna obściskiwać mój biust. Ja natomiast nie
przerywam poruszania się na jego "przyjacielu" jego dłonie ściskają
mi pośladki, a ja chcę czuć więcej, więc wplatam palce w jego włosy, na co
głośno mruczy. Podkręca mnie to bardziej... Ale to Harry ma teraz moment
zaistnienia...
Kładzie mnie na plecach na strukturze pościeli i rozszerza
mi nogi, nachyla się nade mną umieszczając ręce po obydwu stronach mojego
ciała. I zaczyna... Wiecie co wtedy pomyślałam, że (i nie jestem nienormalna)
ten moment chciałabym uwiecznić na filmie (Tak wiem, że to brzmi nienormalnie),
bo patrząc na Harry'ego z dołu mam świadomość
jak jeszcze seksowniej wyglądałby z góry. Ale to tak na marginesie...
-Harry!- piszczę, gdy przyspiesza.
-Jakieś życzenia?- mówi głosem niskim i pożądliwym. Boże,
zaraz umrę.
-Nie przestawaj, nigdy.- mówię mu, na co on się uśmiecha.
-Musisz mnie ładnie poprosić...- mówi i wbija się mocniej.
Odchylam głowę do tyłu.
-Błagam, to jest zbyt fantastyczne, by to przerwać.- mówię
zagryzając zaraz potem wargę.
Harry momentalnie wpija się w moje usta, które puszczam z
ucisku i delektuję się smakiem i soczystością jego malinowych ust. W pewnym
momencie ponownego złączenia ust, mocno przyspiesza, na co jęczymy sobie
wzajemnie w usta.
-Och Harry!- jęczę.
Harry każe mi usiąść na nogach, on robi to samo i zaraz
wbija się znów. Teraz mam dostęp do jego głowy i włosów, więc korzystam z
okazji i targam za nie, na co Harry tylko sprawia, że czuję się bardziej bosko.
Wtedy równocześnie unosimy wzrok na lustro. Sięgam po swój
telefon.
-Będziesz robić tego zdjęcie?- pyta.
-Czy Ty widzisz, jak wyglądamy? Jak idealnie?- pytam.
-Widzę, widzę, zrób chętnie wstawię sobie w ramkę...- mówi
mi do ucha, na co zaczynam się śmiać.
Harry porusza się znów, a gdy wytwarza się odpowiednie tempo
robię zdjęcie. Trochę niewyraźne, ale ukazujące emocje i seksapil, który
obydwoje mamy. Razem jako jedność.
-Kylie jestem już blisko...- mówi, podczas gdy mnie od kilku
minut roi się milion motyli w brzuchu. Zdecydowanie przyspiesza, na co wypinam
klatkę piersiową.
-Szybciej...- mówię i kilkanaście sekund później obydwoje
osiągamy szczyt w tym samym momencie. Obracam się do niego przodem, on prostuje
nogi i kładę się na jego ciele mocno oddychając. To było coś. Dziwne mówię to
za każdym razem, gdy uprawiam z nim seks. To chyba świadczy, że idealnie
pasujemy do siebie w tych sprawach.
Harry
Opieram głowę ręką i obserwuję jak Kylie spokojnie oddycha z
głową ułożoną w miękkiej poduszce. Jej włosy są pięknie pokręcone i pokrywają
nagą skórę pleców i część struktury poduszki. Kładę się niżej, by móc
obserwować jej twarz, odsuwam jej włosy i uśmiecham się pod nosem widząc jej
lekko otwarte usta. Te pełne usta, najbardziej całuśne i soczyste usta -
najpiękniejsze, które kiedykolwiek całowałem. Momentalnie kładę palec na
wargach Kylie, by móc ich dotknąć. Jej cała twarz jest piękna, łuki brwiowe,
policzki, usta, oczy, nosek. Uśmiecham się widząc jak przełyka ślinę i zaciska
lekko powieki. To jest moja Kylie. Pierwsza tak ważna dla mnie dziewczyna -
wyjątkowa. Dziewczyna, w której prawdziwe się zakochałem.
Ale czy ona zrozumie co zadziało się w mojej głowie odkąd ją
poznałem? Tego się boję...
Kylie przewraca się na brzuch i ręką szuka mnie, gdy czuje
przysuwa głowę do mojego torsu i śpi dalej. Daję jej buziaka w głowę i splatam
palce moje i jej. Lekko się uśmiecha i oddycha spokojnie, jak to było
wcześniej. Sięgam po telefon, bo wibruje i odpisuję na sms-a od siostry:
"Tak Gem, wszystko jest ok, będę później."
I sam znów zasypiam. Gdy budzę się ona śpi z daleka ode
mnie, po drugiej stronie łóżka, więc postanawiam zrobić coś do jedzenia.
Nakładam rzucone na podłodze bokserki i wychodzę z sypialni zamykając za sobą drzwi.
Stąpam po chłodniej podłodze i zaglądam do, jak zwykle pełnej, lodówki i
decyduję się na zrobienia dla niej naleśników przygotowuję wszystkie
odpowiednie składniki mieszam je i po 10 minutach wlewam na dwie patelnie, żeby
było szybciej. Włączam cicho radio i przewracam naleśniki na drugą stronę. W
międzyczasie rozgrzewam czekoladę w garnku i kroję owoce. Wszystko idzie
pięknie, gdy Kylie otwiera powoli drzwi od sypialni owinięta pościelą i
przeciera oczy. Wygląda tak pięknie, że mógłbym patrzeć na nią cały dzień.
Dosłownie. Idzie w moją stronę, a ja zapominam jak się oddycha, a tym bardziej
o naleśnikach. Przekładam je już lekko zjarane, ale najwyżej ja je zjem.
-Dzień dobry...- uśmiecham się szeroko, gdy jestem już w
stanie coś powiedzieć.
-Hej...- odpowiada cicho i wsadza palca do garnka z
czekoladą. Oblizuje go i uśmiecha sie widząc naleśniki.
-Założę coś na siebie...- mówi, na co protestuję.
Ona to bierze na żarty.
Nie mówiłem tego na żarty.
Wraca do sypialni, ale gdy z niej wychodzi jeszcze szerzej
się uśmiecham. Stringi. Push-up. I perfekcyjne ciało.
Ona dokładnie wie, jak na mnie działa i ma z tego
satysfakcję.
-Jak Ci się spało?- pyta mnie, na co uśmiecham się pod
nosem.
-Bardzo dobrze... Z tobą zawsze lepiej.- mówię jej szczerze.
Uśmiecha się szeroko i siada na wyspie, gdzie kroję owoce. Wsuwa stopę między
moje nogi i przysuwa mnie bliżej siebie, tak by mnie pocałować, albo poczuć -
stykamy się bardzo mocno. Jest zachłanna i pożądliwa, czuję jej tempo, które
pochłania mnie tak bardzo, że przechylam ją trochę do tyłu, a sam opieram
dłonie o blat, na którym siedzi. Wtedy jest jeszcze lepiej, bo jej palce
wtapiają się w moje włosy, delikatnie dotykając skóry głowy, na co szeroko się
uśmiecham, ona uśmiecha się także.
-Chyba palą Ci się naleśniki...- mówi mi prosto w usta.
Szybko się od niej odsuwam i obracam je na drugą stronę.
-Spaliłaś je...- mówię, na co ona unosi brwi i zaczyna się
śmiać.
-Uważasz, że to moja wina?- pyta, na co zaczynam się śmiać i
wlewam ciasto na patelnie.
-A owszem, bo to jest twoja wina.- mówię.
-Dlaczego niby?- pyta obruszona z szerokim uśmiechem na
ustach.
-Gdybyś nie zaczęła mnie całować, byłoby inaczej.- mówię, na
co ona uśmiecha się szerzej. Wstaje z blatu odklejając swoje soczyste pośladki
i podchodzi do mnie. Obejmuje mnie wokół bioder i porusza naszymi złączonymi
częściami ciała w rytmie piosenki, która leci z radia.
-Mmm, jak ja uwielbiam te twoje umięśnione plecy...- mówi w
skórę i całuje ją, na co uśmiecham się pod nosem.
Przerzucam kolejne naleśniki i nalewam ostatnią parę na
patelnie. Mieszam czekoladę i odwracam
się do niej przodem.
- Ky...- zaczynam nieśmiało, patrząc jej głęboko w
oczy.-...czy jeżeli między nami jest ok, to wyjazd do mojego rodzinnego miasta
jest jak najbardziej na tak?- pytam ją, na co się uśmiecha szeroko.
-Jasne, że tak.
Uśmiecham się szeroko i daję jej buziaka w czoło.
-Tak się cieszę, że poznasz moją mamę.- mówię.
-Niezmiernie mocno chcę ją poznać.- mówi Ky, na co na sercu
robi mi się dziwnie ciepło. Kylie muska moje usta i siada na hokerze. Ja
natomiast serwuję jej naleśniki i oblewam je czekoladą jednocześnie dekorując
je truskawkami, bananem oraz kiwi. Jej oczy zaczynają się świecić, na co się
śmieję. Nalewam jej do kubka kakao, które sobie zrobiła, a nie dokończyła przez
moje najście.
-Nawet mama nie robi mi takich śniadań, jak wracam.- mówi z
uśmiechem, co dla mnie jest nie lada komplementem.
-Ja robię śniadania tylko wyjątkowym osobom.- mówię, na co
ona przesyła mi buziaka.
Siadam na przeciwko niej i zjadam te z deka przyjarane (wciąż
utrzymuję, że to jej wina, że zapomniałem o naleśnikach).
-Dobrze, że dziś mamy tylko wykłady z Bloomem.- mówi Kylie.
(...)
Harry opiera się o bok auta, czekając, aż dogadam się z jego
siostrą. Jest już porządnie zirytowany.
-Ja usiąde z tyłu...- mówię już na początku.
-Nie, Kylie, naprawdę przedni fotel jest twój...- stara
się mnie przekonać Gemma.
-Ale Gemma, uwierz mi, ja wolę tylne siedzenia...- mówię.-
Są miękkie, jest dużo miejsca...- mówię.
Harry podnosi na mnie wzrok i głupkowato się śmieje.
-Tak dobrze znasz tylne siedzenia, a przecież nie
zaliczyliśmy ich...- mówi, na co mnie się chcę śmiać, a Gemma udaje, że
wymiotuje.
-Wracam do sprawy...- mówi siostra H.- Kylie, głupio mi, że
jako gość będziesz jechała na tylnim siedzeniu. Powinnaś być z przodu.
-Gem, ja naprawdę...- mówię, gdy Harry się wtrąca.
-Mogę ja jako kierowca podjąć decyzję? Bo z Waszym tempem
nie zdążymy na obiad, a Gemma dobrze co to znaczy u naszej mamy, a
szczególności, jeżeli oczekuje gościa.- mówi patrząc na mnie.- Tak więc, Kylie
z przodu, Gemma z tyłu...
-Bardzo dobre ułożenie.- mówi Gemma. Harry zwraca się do
niej.
-Lepiej nałóż okulary przeciwsłoneczne, albo idź spać, bo ja
ją nie bez powodu posadziłem obok.- mówi Harry, na co szeroko się uśmiecham.
Gemma zaczyna marudzić, że ona nie zamierza jakichś dziwnych rzeczy widzieć,
zaczynam się śmiać.
Tak więc wsiadamy do auta, jestem gotowa do podróży
(No.179).
****
Przepraszam, ale poważnie się zastanawiam nad kontynuowaniem pisania na Bloggerze... Większą wygodę mam w Wattpadzie :/
****
Przepraszam, ale poważnie się zastanawiam nad kontynuowaniem pisania na Bloggerze... Większą wygodę mam w Wattpadzie :/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz