28 października 2016

Rozdział 9



Kylie
O 23:00 wszyscy zbieramy się w pokoju chłopaków, okazało się, że dziewczyny też wzięły jakiś alkohol i dokupiły jeszcze w sklepie niedaleko hotelu. Rozczesuję włosy i poprawiam bluzę Justina, którą ubrałam do legginsów i trampek. Clice śpi na innym piętrze, więc jest bezpiecznie. Idziemy i pukamy trzy razy, jak nam kazali. Gdy tylko wchodzimy, okazuje się, że jesteśmy ostatnie. Mike z uśmiechem nas wita i siadamy na łóżku Lewisa, Harry leży na swoim z wyciągniętymi nogami i sms-uje. Z łazienki wychodzą Holly i Nancy, a blondynka siada na łóżku Hazzy.
Mike otwiera mi piwo i siadam na podłodze, przy nodze Eleanor. Zaczynamy rozmawiać.
-Która to wasza wycieczka z Clice?- pytam.
-Trzecia…- mówi Holly, a ja nie oczekiwałam odpowiedzi od niej, wzdycham cicho.
-Nigdy was nie złapała?- pytam.
-Nigdy, zawsze byliśmy ostrożni…- mówi Jordan podając Eleanor drinka.
-Ja i Harry śpimy ze sobą każdą noc i jeszcze nikt nas nie przyłapał…- mówi Holly z uśmiechem, a Harry piorunuje ją wzrokiem.
-Jezu… Tego nie musieliśmy wiedzieć…- mówi El, na co zaczynam się śmiać i przyznaję jej rację.
-Pewnie byliście tak cicho, że nikt was nie złapał…- mówię, a Harry zrywa się ze swojego łóżka.
-Twierdzisz, że nie potrafię doprowadzić dziewczynę do krzyku?- pyta głośniej. Spokojnie przełykam to co mam w buzi, podnoszę na niego wzrok i odsuwam od ust puszkę.
-Czy ja to powiedziałam?- pytam.- To po pierwsze, a po drugie, czemu się tak uniosłeś? Potrzebne są krzyki? No chyba, że rzeczywiście nie potrafisz tego robić…- odpowiadam zaczepnie.
-Potrafię…- mówi Harry.
-Potrafi…- dodaje Holly.
Pozostawiam to bez odpowiedzi, nie chcąc kontynuować tej parodyjnej konwersacji. Zapada lekka cisza, ale Mike ją rozładowuje wygłupiając się. Jordan mówi, byśmy zagrali w pytanie, czy wyzwanie, a El szybko mówi, że nie, na co ja i Alana się śmiejemy. Będzie się chciał z nią całować :D
-Właściwie to jest fajna gra…- mówi Nancy siedząc na kolanach Lewisa. Szukamy butelki, która będzie wyznaczała ludzi. Gdy owa się znajduje, a jest już całkowicie pusta, Mike przed rozpoczęciem mówi, że gramy na pytania wszystkie. Na początku się nie zgadzam, ale tajemniczy wzrok Harry’ego na mnie sprawia, że mówię: Ok. Zaczyna Mike i wylosowuje Nancy. Przyrzekam, że jej życie seksualne było bujniejsze niż wszelkie pornosy, straciła dziewictwo w wieku 14 lat i to z chłopakiem 10 lat starszym. Aż mi się na wymioty zebrało. Następna jest Alana, Harry i przychodzi czas na mnie.
-Pytanie, czy wyzwanie?- pyta Styles patrząc prosto w oczy.
-Pytanie…- mówię.
-Ulubiona pozycja…- zaskakuje mnie.
Wszyscy chichoczą, a ja się uśmiecham.
-Nie ważna pozycja, ważne z kim…- mówię.- Nie mam ulubionej.
-Musisz mieć…- drąży.
-Nie mam…- mówię.
-Skoro nie ulubiona to najbardziej wygodna…- mówi.
Zaczynam się zastanawiać.
-Chyba, ja na górze…- mówię po chwili.
-Na górze?- pyta Harry, a jego wzrok nagle się zmienia. Jego oczy wcześniej pełne łobuzerstwa, stały się jakby skupione, bardziej otwarte, bardziej okrągłe. I to jak nerwowo przełyka ślinę.
-Na partnerze, żeby rządzić, nadawać tempo, kusić…- dokańczam i przechodzi mnie dreszcz, wzrok Stylesa spada na mój biust, a ja specjalnie zapinam wtedy bluzę. Wraca do moich oczu i z uśmiechem oddaje mi butelkę. Daję pytanie Jordanowi, a potem Jordan na Harry’ego.
-Wyzwanie…- mówi pewnie.
Jordan uśmiecha się szeroko, jakby miał w tym swój cel. Jest głupi.
-Pocałuj Kylie…- mówi, a ja zaczynam się krztusić czwartym już piwem. Eleanor klepie mnie po plecach, na co jej dziękuję.
-Nie będę jej całował…- mówi Harry, a ja mu przytakuję. Niby dlaczego mam być częścią wyzwania Stylesa. Holly się bulwersuje i mówi: Daj mu coś innego.
-Nie…- mówi.- Pocałuj Kylie.- jest pewny tego co mówi, może nie jest takim głupkiem. Ja postanawiam być wciąż inteligentna.
-Ale Jordan, po co doprowadzić do czegoś za czym Harry będzie potem tęsknił?- pytam, na co wszyscy chichoczą pod nosem. Ja tylko niewinne wzruszam ramionami i uśmiecham się przykładając do ust puszkę z piwem, które chyba mnie ruszyło… Harry spina policzki, wyczuł mój sarkazm, nie odzywa się ani słowem i nie wykonuje zadania, na co wzdycham z ulgą. Daje pytanie Mike’owi, a następnie Mike wylosowuje mnie.
-Kurde…- mówię chichocząc.
-Pocałuj Stylesa…- mówi mi, na co zaczynam się śmiać.
-Nie!- mówię.
-Właściwie czemu?- wtrąca się Styles.- Boisz się, że jej nie przebijesz?- pyta równie inteligentnie jak i ja chwilę temu. Holly patrzy zdziwiona na Harry’ego i przestraszona z drugiej strony, patrzy raz na mnie, a raz na niego. Przed chwilą sam nie chciał mnie całować, a teraz?
-Harry… Przed chwilą ci powiedziałam, że nie mogę dopuścić do pocałunku, bo za tym zatęsknisz… - mówię.
-Nie bądź taka pewna, jest dobra w te klocki…- odpowiada, na co uśmiecham się i oblizuję usta.
-Ale nie całowałeś się ze mną…- mówię, na co wszyscy chichoczą, a Mike aż się krztusi.
-Jesteś bardzo pewna siebie…- mówi, na co ja kiwam głową.
-Pewna swoich umiejętności.- odpowiadam krótko z uśmiechem.- Ale nie będę cię całowała…- dodaję.
-Zmiękłaś?- podjudza mnie Harry.
Eleanor łapie mnie za ramię i szepczę, żebym go nie słuchała.
-Chyba nieuważnie mnie słuchałeś, wiesz?- uśmiecham się do niego ironicznie.- Nie będę się z tobą całowała, jeśli tego ja nie zechcę. Ja ustalam warunki z facetami i oni się dostosowują. Moimi prawdziwymi facetami…- mówię dosadnie, na co jego oczy otwierają się szerzej, a jego kości policzkowe stają się bardziej napięte. Wszyscy chichoczą.
-Jestem prawdziwym mężczyzną…- mówi.- Pieprzę najlepiej w całym tym pokoju…- mówi, na co się uśmiecham.
Jest tak zdenerwowany i tak cholernie mnie bawi.
-Ponieważ powiedziała ci to Holly?- pytam ironicznie, na co na język narzuca mu się odpowiedź. Widzę to.
-Bo to wiem…- mówi szybko.- Możemy pójść do ciebie, tam cię przelecę i będziesz wiedziała o czym mówię…- mówi, a mnie zatyka, aż takiej szczerości nie oczekiwałam. Naprawdę mnie zatyka, a w pokoju zapada cisza.
-HARRY!- piszczy Holly i łapie Nancy za rękę. Nagle zrywają się i wychodzą trzaskając za sobą drzwiami. W tle słychać jej płacz. Harry zdaje się nie przejmować tym i kontynuuje naszą rozmowę.
-Nigdy się z tobą nie prześpię przez twoje niebezpiecznie wysokie ego…- mówię dosadnie.
Mike chichocze, a Harry patrzy na niego jak bazyliszek. Czyżby naprawdę go aż tak to bolało?
-Słuchajcie…- wtrąca się Lewis.
-…ja mam wysokie ego?- pyta Harry.- A ty nie pozwalasz żadnemu się do siebie zbliżyć, jak lesba…- mówi, a to podnosi mi ciśnienie.
-Nie wiesz dlaczego to robię, więc nie powinno cię to kurwa obchodzić, rozumiesz?- cedzę, na co trochę rzednie mu mina, jednak pozostaje spięty.
-Skoro nie jesteś lesbijką, to mnie kurwa pocałuj…- mówi, a ja zrywam się z siedzenia. Jego oczy ciskają piorunami, wszyscy są zaskoczeni moją postawą.
-Kylie… Daj spokój…- mówi Eleanor, łapiąc mnie za dłoń.
-W porządku El…- uśmiecham się do koleżanki.- Pokażę mu jaką wartość mają kalifornijskie pocałunki.- staję na prostych nogach.-Ale nie tu…- mówię, wskazując na ludzi.
Harry omija mnie i otwiera drzwi na korytarz.
-Mam iść jako sędzia?- pyta Mike, ale Harry wtrąca mu się.
-Nie. Tu chodzi o przekonanie między obydwojgiem, a nie grą.- mówi szybko.
Harry puszcza mnie przodem, a ja idę prosto do mojego pokoju, otwieram pokój, roznosi się tutaj zapach perfum moich i dziewczyn. Panuje tutaj nieporządek, ale w ogóle mnie nie obchodzi co o tym powie… Staję na środku, teraz dziwnie się czując, jakby wzrosło ciśnienie. Rozpinam bluzę i oblizuję usta, zauważyłam, że często robię tak z nerwów. Odwracam się w stronę Stylesa, który ciężko oddycha, jakby bardzo zdenerwowany. Nic nie mówi, tylko robi krok do przodu.
-Nie lubię całować się z chłopakami, z którymi się kłócę…- mówię, a on na to robi jeszcze jeden krok.
-Ja też nie, ale to nie ważne…- mówi i staje już przy mnie.
-Kto zacznie?- pyta Harry, ale czując, że nie zrobimy tego, póki ktoś nie zacznie. Przyciągam jego twarz do siebie i łączę jego usta ze swoimi czując, jak się rozpływam, bo kocham się całować, ale… Czuję coś dziwnego. 
Bardzo. Otwieram znaczniej usta i czuję, jak jego dłonie osadzają się na moich biodrach, co więcej schodzą na moje pośladki, wsuwam język do jego ust i cicho wzdycham, ale bardzo nieuważnie. Nie chcę tego. Nie chcę mu dać satysfakcji. Jednak to nie zmienia faktu, że jego usta rozpływają się z moimi, łączą się idealnie i to najbardziej mnie boli. Najbardziej mnie boli, że zaczyna mi się podobać, że zaczynam chcieć od niego więcej. Prosto w usta przekazuje mi ciche westchnięcie, co jeszcze bardziej na mnie działa. Przez nieuwagę wplatam w jego włosy palce czując jak zatapiają się w gęstych włosach Stylesa. Natomiast jego dłoń zaczyna dotykać skóry pod moją podkoszulką. Wzdrygam się, a tym samym zaczynam znów myśleć. Odsuwam go od siebie, czym zdaje się zaskoczony.
-Wystarczy...- ocieram usta i zapinam bluzę.
Harry stoi jak wryty i patrzy w podłogę. Ja sama czuję zaszokowana i muszę zacząć znów racjonalnie myśleć, dosłownie...
-Chcesz tam wrócić?- pyta cicho. Biorę cichy wdech, podejmując jednocześnie decyzję o pozostaniu w pokoju. Harry kiwa głową.
-Powiem im coś w stylu, że obydwoje się przekonaliśmy, że dobrze całujemy, a ty nie miałaś ochoty już wracać.- proponuje. Boże, rozmawiam z innym człowiekiem…
-W porządku, możesz im tak powiedzieć... – kiwam głową
Harry buja się na swoich stopach i wsuwa dłonie do kieszeni.
-Będę leciał...-mówi i obraca się na pięcie. Przypomina mi się coś, co ciąży mi i tak naprawdę nie było jak z nim porozmawiać.
-Poczekaj...- mówię.- Skoro obydwoje się wyciszyliśmy, to możesz mi wytłumaczyć kilku słowach co do mnie masz? Dlaczego traktujesz mnie w taki sposób? Zaczynaliśmy się dogadywać...- mówię.
-...sama do tego doprowadziłaś...- mówi.
-Ale czym?
-Jeden z chłopaków z The Rough był w kawiarni, kiedy Ty tam byłaś z Eleanor... Usłyszał co i mnie mówisz... Że jestem dla lasek tylko po to, by się w nie spuścić, że nie szanuję kobiety itp.
Unoszę brwi do góry.
-A tak nie jest?- pytam zaskoczona.
-Nie, jasne, że nie...- odpowiada i robi kilka kroków w moją stronę.- Nie traktuję kobiety przedmiotowo, o ile ona sama siebie tak nie traktuje...- mówi, na co zatyka mnie na sekundę.
-Masz na myśli Holly?- pytam, a on kiwa głową.- Widzisz jak się zachowuje, jak się daje i robi dla mnie wszystko, o co tylko ją poproszę... Nie ma granic i dlatego właśnie ja sam też ją tak traktuje...
-Nie rozumiem czemu... Ona Cię traktuje jak swojego chłopaka i przez to wszyscy mają o tobie zdanie właśnie takie jak ja. Kreowane przez pryzmat Holly.- mówię.
-Nie jesteśmy ze sobą...- mówi.
-Ale śpicie ze sobą...- mówię.- To wystarczająco o czymś świadczy. Ludzie też tego nie wiedzą, skoro ona cały czas kręci się koło ciebie.
-W naszym wieku spanie ze sobą nie ma podłoża związanego z miłością...- mówi szybko H.
-Tak myślisz?- unoszę brwi.- A czy seks nie jest właśnie potwierdzeniem uczuć?- pytam go.
-Dla niektórych tak... Dla mnie nie... Szczególnie z Holly... Nie czuję nic do niej. A Ty nigdy nie spałaś z kolegą/przyjacielem?- pyta, a ja opuszczam głowę.
-Tak…- mówię
-Właśnie zrobiłaś to... I nie zrobiliście tego z miłości, ale z przyjemności... – mówi H.
Cichnę i opuszczam znów głowę w dół.
-Nie sądziłam, że jesteś właśnie taki...-mówię szczerze.- Przepraszam za te słowa.
Harry uśmiecha się lekko, a w jego policzkach pojawiają się głębokie doleczki.
-Nie ma za co... Na pewno chcesz zostać?
-Tak... Nie mów, ze chciałam zostać, ale że zadzwonił mi telefon...
Harry kiwa głową i uśmiecha się jeszcze raz. Nie sądziłam, że po pierwsze będę się z nim całowała, a co jeszcze dziwniejsze... Rozmawiała... Powinno być na odwrót... Nie, właśnie układ jest w porządku, bo jest bardziej racjonalny przez to. Idę do łazienki i właśnie chce wejść pod prysznic, gdy wchodzą dziewczyny.
-Kylie jesteś w łazience?
-Taak!- odpowiadam i podsłuchuję rozmowę chłopaków, jestem w stanie słyszeć wszystko.
-I?- pyta Mike.
-Całuje świetnie... Ale ona chyba też była zaskoczona moimi umiejętnościami...- wywracam oczami.
-Idę do Nancy...- mówi Mike.- Chcesz Holly?
Zapada krótka chwila ciszy.
-Nie...- odpowiada, a ja się uśmiecham.- Jestem padnięty, po prostu się położę, ale Ty weź kartę do pokoju, bo otwierał Ci nie będę...- mówi Harry.
-Kylie pośpiesz się!- krzyczy Alana.
-Dobra!- odpowiadam jej głośniej, zapominając, że oni słyszą to tak dobrze, jak ja ich. Strzelam facepalma i wzdycha cicho. Puszczam wodę pod prysznicem i zaczynam sobie śpiewać nową piosenkę "My Song"- Alessii Cary. Gorąca woda leje się po moim ciele, wcieram żel do ciała i zapachu wanilii i myje głowę. Zmywam makijaż z twarzy specjalnym mleczkiem, już po owinięciu się ręcznikiem, gdy Harry śpiewa pod prysznicem jedną z piosenek Steviego Wondera. Podśpiewuje ją pod nosem i ubieram pidżamy. Alana wzdycha cicho z uśmiechem i wywraca oczami, gdy wychodzę z łazienki, a El od razu zaczyna mnie obserwować. Odkładam ręcznik na grzejnik i uśmiecham się do niej.
-Czekamy na Alanę i wszystko nam opowiadasz...- zaczynam się śmiać i kiwam głową.-...chociaż właściwie nie mam co opowiadać, szybko przyszło, szybko poszło...
-Nawet nie zaczynaj opowiadać beze mnie!- krzyczy Alana, a ja zamykam oczy że zrezygnowania. TO WSZYSTKO SŁYCHAĆ!
El pęka że śmiechu, a ja totalnie spalam buraka, mimo, że nie ma nikogo prócz nas. Kładę się na swoim łóżku i wpadam na IG. Moja siostra i przyjaciółka imprezują w Miami... Komentuje zdjęcie wstawione przez Kylie "Fajnie, fajnie, bawcie się dobrze! Pozdro z Rzymu!", na co Kylie odpisuje zaraz "Kocham Cię! Tęsknię!"
Już nie długo odwiedzę rodzinę i przyjaciółkę. Dostaję nowe powiadomienie na Instagramie, jeden to wiadomość od Justina, a drugi pozwolenie na akceptację zaproszenia od innego użytkownika... @harrystyles wytrzeszczam oczy i chichocze sama do siebie. Czy aby jestem na tyle blisko z nim, by udostępnić mu moje konto?
Nope... Z uśmiechem odmawiam, a zaraz przychodzi kolejne i ponownie zaproszenie. Odmawiam znów szczerząc się do ekranu. Zdecydowanie nie... pozna całe moje życie, to o którym ludzie nie wiedzą... Justin do mnie pisze, więc kładę się na plecach i odpisuję mu, że będę na jego urodzinach, których termin przeniósł ze względu na mnie.
"Będziesz musiała spełnić jedno moje życzenie Kylie, to moje urodziny..."
"Co chcesz znów?""
"JAAA... Ale ty jesteś miła..."
Chichoczę.
"Dawaj Justin! 😂"
"Co myślisz o tym byśmy uczcili moje urodziny we dwoje, jak ostatnio?"
"Pomyślę, czy chcę..."
"Stęskniłem się za Tobą..."
"Ja też za Tobą, ale czy mam ochotę na seks?"
"Daj znać, jeśli tak, to daj mi znać, coś urządzę!"
"Dam! :)"
Alana wychodzi z łazienki i wyciąga włosy, siada na łóżko i czekają, aż zacznę mówić.
-Dobrze całuje?
-Nawet bardzo...- mówię.- Ma bardzo delikatne i przyjemne usta. Było miło.
-Tylko tyle? Nie było wzrostu ciśnienia? Szybszego bicia serca? Motylków w brzuszku?- pyta teatralnie Alana, a El zaczyna się śmiać.
-Było coś dziwnego... Coś nowego...
-No to nieźle...- sumuje Alana.- Jeszcze się zakochasz...
-...Boże Nie!- mówię szybko.-...nie jestem tutaj w poszukiwaniu miłości dziewczyny, kończę szkołę i wyjeżdżam na studia... Anglia to tylko krótki stop.
-Nie chcesz się z nikim łączyć?
-Nie chcę, bo nie chce potem cierpienia.
-Masz trochę racji...- przyznaje El.
-Ale to nie zmienia faktu, że to liceum tu się imprezuje i ma co rusz nowego boya...- mówi Alana na co zaczynam się śmiać.
-I ona też ma rację...- mówi El.
-Wiem...- uśmiecham się i wchodzę pod kołdrę. Mam sms-a od Hails i powiadomienie z IG. Najpierw chce zobaczyć, co chce ode mnie siostra.
"Harry Styles zaczął mnie śledzić na instagramie! Hahahaha!"
Chichocze i uśmiecham się szeroko.
"Mnie chce usilnie zacząć obserwować, ale ciągle odrzucam jego zaproszenia!"
Czekając na odp zaczynam się śmiać widząc, że mam kolejną prośbę o pozwolenie na obserwację. Krzyżyk i już.
Hailey mi nie odpisuje przez kolejne 10 minut, więc z tego wszystkiego dziś zasypiam, głębokim snem. Bardzo.


****
Zaczynamy właściwe opowiadanie! :D

21 października 2016

Rozdział 8



Odpuszczam sobie jeden dzień od szkoły, by spędzić go z siostrą, idziemy na wspólne zakupy, plotkujemy, wspominamy... Hailey na ze mnie niezłą polewkę i trochę mnie nie rozumie, Harry wie, że śpiewam, a chciałam to ukryć przed ludźmi, to nie jest ich interes, a nuż zaczną węszyć i znajdą tatę, wtedy wiele rzeczy się zmieni...
-Za bardzo się przejmujesz... mówi buszując pomiędzy wieszakami.
-Hails, dlaczego akurat on?- marudzę.
-Ogarnij się Kyle... Myślę, że pod skórą głupka jest coś więcej... Poza tym, czy ja Ci mówiłam, że tańczyliście ze sobą?- mówi, jak gdyby nigdy nic. Wstrzymuję oddech i biegnę do siostry mało co, nie wywracając wieszaków.
-Co Ty powiedziałaś?!-piszczę z przerażenia.
-Nie mówiłam Ci? Nie sikałam tak długo, tylko stałam i patrzyłam, jak on z Tobą tańczy, a Ty wyglądałaś, jak siódmym niebie Kylie.
-O Jezu...- mówię cicho siadając na półce z bluzkami.
-Nie wiem, kiedy podszedł, ale chyba gdy tylko poszłam na siku... Nie pamiętasz, że z nim tańczyłaś?
-Hailey nie zatańczyłabym z nim nigdy... Ten jeden przed twoim powrotem, czyli Harry...- wzdycha cicho.-...świetnie tańczył, miał poczucie rytmu i był taki subtelny, a ja takich lubię...
Hails uśmiecha się znacząco, a ja ją trzepie po ramieniu wieszakiem.
-A wiesz, co Ci robił, gdy Was zauważyłam?
Odwracam się do siostry w oczekiwaniu na coraz większe załamanie mnie.
-Co robił?
-Miałaś odchyloną szyję na bok, a on miał przy niej usta, albo Cię całował, albo smyrał nosem... Ale Ty co najważniejsze miałaś dłoń w jego włosach i miziałaś go...
-Boże! Hailey, dlaczego nie zareagowałaś?!
Moja siostra się śmieje, a ja patrzę na nią spod byka.
-Powiem Ci czemu... Bo wyglądaliście razem ekstra, ogarniasz? Wyglądaliście jak podczas gry wstępnej przed ostrym seksem...-mówi pewnie, a dwóch chłopaków w naszym wieku uśmiecha się do nas znacząco. Mierzę Hailey.
-Jezu nienawidzę Cię...
-Jeszcze mi kiedyś podziękujesz...- mówi Hails łapiąc za nasze wieszaki. Idziemy do kasy, a potem na obiad do Nando's niedaleko centrum handlowego.
-Swoją drogą on ma kogoś?- pyta Hailey, podczas gdy ja głośno pociągać słomką końcówkę mojego soku.
-Twierdzi, że dziewczyna, z którą wszyscy go łączą, jest jedynie do ruchania...
-Serio?
-Nie znam go dokładnie, byłam na jego domówce kilka dni temu i rozmawiałam z nim i wydał mi się nienajgorszy, ale wiesz zakolegowałam się z dziewczyną, którą zna Ci dobrze i wie, jak traktuje kobiety. Plotki mówią, że miał dziesiątki lasek, ale to dziwnym trafem została dłużej...
-Nie wiesz plotkom Kylie... skąd wiesz, że to na przykład nie będzie miły chłopak?
-Bo jak dla mnie, ma zbyt wygórowane ego...- mówię.
Siadamy przy stoliku.

(...)

Harry
 
Wieczorem siadam na kanapie i nie mogę się wyzbyć ogarniającego mnie zastanowienia, dlaczego nie było jej dziś w szkole. Do tej pory nie opuściła ani jednego dnia... Pytała o nią Eleanor, Alana, Mike... Zastanawiam, czy to aby nie jest moja wina, że wtedy z nią zatańczyłem, jak zatańczyłem... Może się jakoś dowiedziała...
Włączam Instagrama, którego posiadam do śledzenia modelek i ulubionych zespołów. Kylie Jenner dodaje jedno na które klikam podwójnie nie zwracając zbytniej uwagi, co na nim jest. Ale blondynka dająca buziaka jej w policzek zdaje się bardzo podobną do... dziewczyny od Kylie, ale tej drugiej...
Hailey Baldwin... Wchodzę na jej konto kwestia kilku skrolowań i znajduję konto Kylie, ale ma niestety prywatne, za to blondynka jest modelką i to wcale nie zła...
To ciekawe, skoro Hailey zna Kylie Jenner, w takim razie Kylie też musi ją znać. Wchodzę na konto KJ i szukam zdjęcia z Bennington... Znów kwestia kilku skrolowań, mają razem zdjęcie, jak Kylie siedzi na kolanach drugiej i mają głupkowate miny.
Coś czułem, że ta niepozorna dziewczyna, skrywa jakiś sekret.
Przypominam sobie adres, który spisałem z telefonu Gary'ego, nie mam co robić, więc w ciągu sekundy decyduję się, by zobaczyć, czy to aby jest właściwy adres. Narzucać kurtkę i czapkę i wsiadam do auta. Droga zajmuje mi 20 minut, ulica, na którą dojeżdżam, jest trochę z dala od centrum, na całkiem ładnym osiedlu... Parkuję po drugiej stronie ulicy, widząc pod budynkiem jej auto. Jestem ciekaw które okno należ... W jednym pali się światło i przemierza go dziewczyna w kucyku, wiem, że to ona bo rozpoznaje ją po proporcjach ciała... Zaraz drugą do niej dochodzi i jedna podskakuje. Ta druga wygina się do tyłu od śmiechu, a potem przytulają się. Szukam innych zdjęć Kylie na Instagramie, ale nie mogę ich znaleźć... Krzywię się na smsa od Holly: "Będziesz dziś?" Właściwie nie ma jej rodziców... Dobra... Odpalam auto...
"Jestem w drodze..."
W czasie drogi schodzę z postami dalej i stwierdzam, że Kylie ma zajebiste cycki, na miarę tych Jenner...
Jestem prawie pod domem Holly, gdy dzwoni do mnie Ron, jeden z gitarzystów The Rough. Odbieram zaznaczając, że nie mam zbytnio czasu... Ale to, o czym mi mówi, sprawia, że czuję się wbity w fotel.
-Każdy ma swoje kurwa zdanie, a Ty niewiadomo z czego cieszysz mordę...- mówię.
-"Styles ma laski, po to by się z nimi pieprzyć i on też nie ma żadnej wartości. Dla niego kobieta to przedmiot, gdzie może się spuścić i być happy... On wykorzystujący, manipulujący, żałosny..."- cytuje znów.
-Spierdalaj Ron!- mówię i marszczę brwi.
Jeden z chłopaków w The Rough spotkał Kylie i El w restauracji i usłyszał, jak ona się o mnie wypowiada... Nie ukrywam, że to co powiedziała, nie należało, do czegoś, co ot tak przyjmę... to nieprawda, że miałem dziesiątki lasek, wcześniej może kilka, a teraz śpię tylko z Holly... czy naprawdę wykorzystuję ją tylko do seksu? Jej słowa dają mi do myślenia i porządnie mnie wkurza tym, jak mnie oceniła... 

(...)
Kilka dni później czekamy przed szkołą na autokar, który zawiezie nas na lotnisko. Kątem oka patrzę na Kylie, którą bez makijażu i w dresach przyszła, ma ze sobą małą walizkę i rozmawia z Eleanor i Alaną... Holly po ostatniej nocy i ostatnich kilku pod rząd przynosiła się do mnie jak mucha do gówna i za cholerę nie chce się odczepić. Gdy jej mówię, żeby poszła na chwilkę do Nancy, bo ta siedzi sama wreszcie odchodzi, a podchodzi do mnie Mike.
-Hazz co się stało? Od kilku dni chodzisz jakiś dziwny, uciekasz...
-Wszystko jest ok, Mike...
-Na pewno? Bo zauważyłem także, jak patrzysz na Kylie... Zacząłeś z nią gadać, a teraz przesta...-mówi, ale mi przerywam.
-Kim ona jest, żeby o niej gadać cały czas, odwal się ode mnie...-mówię trochę zbyt głośno, przyciągając tym samym niepotrzebne spojrzenia. Wiadomo czyje.
Clice wychodzi ze szkoły i zaczyna sprawdzać obecność. W momencie gdy kończy przyjeżdża autokar, do którego wszyscy się pakujemy... Podczas przejazdu na lotnisko nasza wychowawczyni mówi o zasadach funkcjonowania, zachowania, o której jest cisza nocna, co mamy w planach... Zajmuje to równe 30 minut i kończy, gdy dojeżdżamy na Heathrow. Tam wszyscy idziemy do bramek, odprawy i przechodzimy tunelem do samolotu. Kylie ani razu nie spojrzała w moją stronę, ani słowem się nie odezwała... 

Kylie
"Mam to głęboko gdzieś, myślałam, że on rzeczywiście się zaczyna ogarniać, ale skoro on wali fochy z niewiadomo czego, to ja mam wywalone..."- piszę do Hailey, gdy tylko lądujemy w Rzymie.
"Patrzył w samolocie na mnie tak, jakbym mi co najmniej matkę zabiła..."
"Nie wiem w takim razie co mu się mogło stać..."- piszę mi Hailey.
"Jadę do hotelu, więc odezwę się później."
Chowam telefon w torebce i staję koło Eleanor, Clice tłumaczy nam wszystko a propos godzin posiłków i mówi, że za godzinę mamy obiad w restauracji hotelowej, a w tym czasie mamy się ogarnąć, zaklepujemy pokoje i na Mike nieszczęście mamy ten naprzeciwko Holly i obok Harry'ego.
Rzucam się na jedno z łóżek zmęczona podróżą.
Alana opowiada Eleanor, co warto zobaczyć w Rzymie, gdzie jest najładniej itp. Rozmawiamy o sprawach bieżących i zastanawiamy się nad tym, czy wyjazd będzie rzeczywiście tak udany, jak byśmy chciały. Rozpakowujemy się i odpisuje mamie na sms-a, że po powrocie z Rzymu przylecę na kilka dni do LA. El wyciąga paczkę papierosów i staje w progu tarasu, podpala i pali.
-Nie wiedziałam, że palisz...- mówię.
-Niestety nałogowo...- mówi.
-Czemu nie widziałam Cię nigdy, tam gdzie palą?
-Bo zawsze przed szkołą i od razu po szkole zapalam...- mówi zbliżając kopcącego peta do ust.-Wolę, żeby mnie nikt nie widział...
-Rozumiem... Od kiedy?
-Od roku...- mówi.- A Ty palisz?- pyta.
-Okazyjnie zdarza mi się...- mówię, a El się uśmiecha.
Alana czyta nam coś z przewodnika Eleanor, co nas zainteresowuje, czyli najlepsze kluby w mieście.
-Szkoda, że Clice nas nie puści...- mówię.
-Jest do ublagania, poza tym, jak będzie z nas zadowolona to nas puści...- mówi Alana.
-Może poznamy jakiś włoskich przystojniaków...- mówi El.
-Ty już masz jednego...- mówi Alana, na co zaczynam się śmiać.
-Ten Jordan jest taki przystojny!- mówimy równocześnie, na co El się śmieje i puka się w głowę.
Wkrótce musimy schodzić na dół na obiad w restauracji hotelowej. Okazuje się, że wszyscy już tam siedzą i po otrzymaniu posiłków zaczynają jeść. Siadamy w trzyosobowym stoliku i kelner przynosi mam spaghetti... oczywiście cóż by innego.
Cały czas czuję się dziwnie, jedząc rozmawiając, jakbym była w centrum czyjejś uwagi.
-Ale Hazz tu patrzy...-mówi Eleanor.
I wszystko wiadomo.
-Co za dziwny facet... Bardzo dziwny...-wzdycham cicho i utwierdzam się w przekonaniu, jak głupią jednostką jest mężczyzna.
-Ma jakiś problem?- pyta El.
-Żebym to ja wiedziała Eleanor, naprawdę, żebym ja wiedziała...- mówię i dokańczam jedzenie bez przerywania.
Clice oświadcza, że dziś wieczór spędzamy w pokojach, a jutro o 9:00 jest śniadanie, potem idziemy zwiedzać. Szczerze mówiąc jestem zmęczona i mimo tego, że nie jest jeszcze późno to postanawiamy w trójkę szybko pójść spać. W drodze do windy Lewis proponuję nam spotkanie i nich w pokoju, bo przemycili alkohol w walizkach. Odmawiamy tym razem, ale kto wie co będzie później. Wracamy do pokoju.

(...)
-Moi drodzy spójrzcie na przedstawione tu rodzaje starożytnych kolumn, w całym Rzymie jest ok. 1000 zachowanych w stanie dobrym do takiego stopnia, by widzieć przedstawione na nich zdobienia, wykonywane jeszcze przez starorzymskich rzeźbiarzy.- mówi przewodnik, a Clice ucisza mnie i Mike'a, który parodiuje słowa wymawiane przez niego.
-A może on Ci się podoba?-mówi, na co parskam śmiechem i pukam się w głowę.
-Uważaj, bo ja Ciebie zacznę podejrzewać Michael.- szepczę.
-Myślisz? Bo mnie to starsze się nie podobają...
-Czy ja mam jakieś dowody na to?- pytam.
Mike zamyśla się i spogląda na mnie.
Clice idzie przodem, a my zostajemy trochę w tyle, chłopak wyciąga z rękawa e-papierosa i zaciąga się.
-Chcesz?- pyta.
-Jaki smak?
-Grejpfrutowy...- mówi, na co kiwam głową.
Harry odwraca się, gdy biorę ustnik do ust i wypuszczać dym.
-Dobre...- mówię.
-Palisz? Zrobiłaś to jak nałogowiec.
Chichocze i kręcę głową przecząc.
-Zdarza mi się tylko okazyjnie...
Clice znów nas ucisza, a ja wywracam oczami.

Harry
Spoglądam na nią kątem oka czując, że Holly wplata palce między moje, ale nie mogę się ocknąć i to mnie wnerwia. Że Kylie mimo tego, że powiedziała o mnie, to co powiedziała, to wciąż jest w niej coś intrygującego. Widzę, że Mike na mnie patrzy, więc odwracać wzrok, ale wciąż słyszę jej szept. Wycieczka posuwa się do przodu, a Nancy porywa Holly na słowo, zostaję sam i rzucam okiem na jedno z dzieł, które opisywał przewodnik.
-Hazz odpuść...- mówi Mike.
-Co? O co Ci chodzi?
-Patrzysz się na nią, jakbyś chciał jej zrobić krzywdę...
-Nie, Mike... Mam na nią wywalone, tak dobrze sobie radzi między ludźmi, to jeszcze ja mam jej udzielić swojej uwagi?
-Dziwię się tobie, trzymasz się cały czas z Holly, a ona nie jest taka, jak myśleliśmy, wydało mi się, że zaczynacie się lubić...
-…nie wciąż jej nie lubię, poza tym ona dla mnie nic nie znaczy i ona też mnie nie lubi…
-Czyżby?- mówi Mike, a ja od razu przenoszę na niego wzrok.
-Nie ważne. Nie obchodzi mnie to.- kończę.
Mike patrzy na mnie ze zrezygnowaną miną i wywraca oczami widząc Holly.
-Odpuściłbyś ją sobie może, co? Zadajesz się z totalną debilką… A nie chcesz zadawać z fajnymi ludźmi… Daleko tak nie zajedziesz…
Prycham cicho, a Mike idzie do Lewisa, kątem oka spoglądam na Kylie, która patrzy w podłogę i przygryza w zastanowieniu wargi.
-Harry zrobimy sobie zdjęcie?- pyta Holly.
-Nie.- mówię.- Nie lubię zdjęć.
-Ale Harry, powiesiłabym sobie nad łóżkiem…
Kylie, która pojawiła się nagle obok nas śmieje się i lekko trąca mnie ramieniem, bo pcha się do przodu. Zaraz, czy ja widzę stringi pod jej dżinsami?
-Harry! Mówię do ciebie.- czuję, jak szlag mnie trafia, łapię Holly za nadgarstek i mówię jej prosto w oczy, że nie zrobię z nią zdjęcia.
-Jesteś dziś jakiś dziwny…- mówi dziewczyna i obrażona idzie do przodu.
-Jezu…- mruczę pod nosem. Przyspieszam kroku i dołączam do Mike’a, który zachęcającym uśmiechem daje mi do zrozumienia, żebym podszedł. Rozmawiam z Jordanem, który strasznie patrzy na dziewczyny, które w trójkę się z czegoś śmieją.
-Wiem, że Kylie jest ładna, ale zachowaj resztki godności i nie oblukuj jej tak…- szturcham Jordana.
-To nie Kylie, to Eleanor mi się podoba…- mówi i wychyla głowę, by widzieć, co patrzą na telefonie.
-El?- pytam zdziwiony.
-Nie uważasz, że jest ładna?- pyta mulat.
-Nie no, nigdy nie patrzyłem na nią tak, El to El…- mówię wzruszając ramionami.
-Zagadam dziś do niej może…- mówi.- A tobie się Kylie podoba?- pyta mnie.
-Jest ładna…- mówię.
-Już „typowe Holly” nie podobają ci się?- pyta Jordan z uśmieszkiem na ustach, na co szturcham go.
-Jeżeli dziewczyna jest ładna to przyciąga spojrzenia… - mówię.
Wychodzimy z muzeum i Clice prowadzi nas na obiad do jednej z restauracji. Zamawiamy wszyscy pizzę, a gdy nauczycielka odchodzi na bok Mike zaczyna coś mówić o piciu wieczorem.
-Dziewczyny dziś chętne?- pyta.
-Chętne?- pyta Alana znacząco, a Kylie patrzy na nią także znacząco, El uśmiecha się i kiwa głową.
-Tak…- mówi.
-Będzie ciekawie…- mówi Mike.


***
Miłego!