-Patrz, ładna?- pyta Hailey przykładając do siebie sukienkę.
-Ładna...- mówię.- Ale do ciebie bardziej pasuje czerwona...- wskazuję na wiszącą wieszak dalej sukienkę.
Hailey odkłada beżową i idzie po wskazaną przeze mnie czerwoną. Przykłada ją do siebie i uśmiecham się pod nosem.
-Idź ją przymierzyć.- mówię przykładając do ust słomkę z lemoniadą.
-Zaraz pójdę...- mówi Hailey.- W ogóle, to jak mamy się ubrać do Harry'ego?- pyta.
-Normalnie, ale
ładnie...- cytuję, co kiedyś powiedziała mi Eleanor przed domówką u
Stylesa.- Ale ja muszę się odpicować...- mówię, na co Hailey uśmiecha
się znacząco.
-Bo potem...- mówi i zaczyna śpiewnie.- ...będzie seeeks...
Zaczynam się śmiać.
-Nie będzie seksu, bo idę tam z tobą...- mówię siostrze.
-Przestań, ja mogę wrócić sama...- mówi Hails, na co ja od razu kręcę głową przecząc.
-Nie, nie, nie...- mówię szybko.- Jesteś u mnie i ja nie będę zostawała na noc u niego...- mówię.
-Ja może bym sobie sprowadziła jakiegoś boya...- zastanawia się Hailey, na co zaczynam się śmiać.
-Tylko żadnego seksu w
mojej sypialni...- mówię, na co Hailey wybucha śmiechem.- To miejsce
jest już wypróbowane i zaklepane...- dodaję z uśmiechem.
-W takim razie, gdzie ja
mam uprawiać seks, skoro wy już całe mieszkanie zaklepaliście...- pyta
Hailey, na co uśmiecham się szeroko.
-Obawiam się, że zostaje
ci tylko hotel...- mówię, na co ona zaczyna się śmiać. Mój telefon
dzwoni w torebce, więc podaję Hailey napój i uśmiecham się na widok
imienia mojego przyjaciela. Odbieram telefon i napój z rąk siostry.
-Halo?- pytam.
-Przyjedziesz dziś wcześniej?- pyta, na co uśmiecham się szeroko.
-W celu?- pytam.
-Jednoznacznym... Przez to, że Hailey przyjechała trzy dni już nie uprawialiśmy seksu...- mówi.
-I obawiam się, że dziś tego nie będzie...- mówię.
Harry jęczy cicho.
-Bardzo się za tobą stęskniłem...- mówi, na co ja uśmiecham i mam motylki w brzuchu.
-Nie powiem, że ja nie...- mówię. -...ale nie mogę zostawiać Hails samej Harry po imprezie, jest moim gościem...- mówię.
-Możecie przecież spać u mnie...- mówi szybko praktycznie wcinając mi się w zdanie.
Uśmiecham się.
-Co z twoją siostrą?- pytam.
-Gemma idzie na imprezę ze swoją przyjaciółką i powiedziała, że przenocuje u niej, żeby zostawić mi wolną chatę...- mówi, na co uśmiecham się szeroko.
Kurde, nie ma co ukrywać też się za nim stęskniłam...
-Odpowiedź dam ci na imprezie...- mówię z lekkim uśmiechem i podekscytowaniem.
-Bądźcie na 20:00, a
no i musisz ostrzec Hailey, bo Mike jak się dowiedział, że przyjdziecie
we dwie to dostał szału i się podjarał, jakby myślał, że Hailey mu
wskoczy do łóżka...- mówi, na co ja wybucham śmiechem.
-O Jezu zaraz jej powiem, żeby tak nie szalała z ubiorem, jak zamierzała...- mówię.
-A ty zamierzasz zaszaleć?- pyta mnie, na co spoglądam na wieszak przewieszony przez mój łokieć.
-Czy ja wiem...- mówię.-... ale jestem prawie pewna, że ci się spodoba...
-Prawidłowo... Dobra ja spadam, do zobaczenia piękna...- mówi, na co uśmiecham się szeroko.
(...)
-Kylie!- krzyczy Hailey.- Już jesteśmy spóźnione! I znów Harry do ciebie dzwoni!
-Już! Czekaj!- odkrzykuję poprawiając policzki.- Odbierz i powiedz, że jesteśmy w drodze!
Hailey burczy coś pod nosem i odbiera i słyszę co mówi Harry'emu: Nie wiem, co ona robi tyle czasu w toalecie... Już 20 minut ją proszę, żebyśmy wychodziły...
-Nie to miałaś mu powiedzieć...- mówię, na co ona rozłącza się.
-Inaczej bym cię nie pogoniła, Ky...- mówi Hails i uśmiecha się do swojego telefonu.
-Chodźmy...- mówi.
Wsiadamy do taksówki,
która w 20 minut pokonuje dystans pomiędzy moim mieszkaniem, a domem
Harry'ego. Podchodzimy do drzwi i pukamy, ale muzyka zagłusza te
odgłosy, dlatego naciskam na klamkę i drzwi się otwierają. Wchodzimy do
środka i Hailey zamyka za sobą drzwi. Odgłos śmiechu mężczyzn roznosi
się z salonu. Hailey łapie mnie za rękę bojąc się napalonego na nią
Mike'a i wychodzimy z korytarzyka na kuchnię, która zaraz łączy się z
całością domu. Stajemy we dwie, trzy schodki wyżej obok siebie i wtedy
wszyscy faceci podnoszą na nas wzrok i momentalnie wszystkie oczy
patrzące na nas stają się okrągłe jak pięć złotych, błyszczące, a ich
usta się rozchylają. Harry zagryza dolną wargę oblukowując moje ciało i
dopiero po kilkudziesięciu sekundach mój przyjaciel ocyka się z
zamyślenia i rozmarzenia.
-Hej!- mówię z lekkim uśmiechem.
W tej dwudziestoosobowej
drużynie facetów zauważam cztery znajome twarze: Mike, Lewisa, Jordana i
Harry'ego, jeden chłopak wydaje mi się znajomy i po chwili
zastanowienia stwierdzam, że to Bernie z The Rough.
-Hej dziewczyny!- odpowiada Harry i podchodzi do nas.- Zapraszam, chcecie coś do picia?- pyta nas.
-Wódkę z colą...- mówi Hailey.
-A ja to, co zawsze...- mówię do Harry'ego.
-Chłopaki, pewnie część z was nie zna nowoprzybyłych koleżanek...- mówi Harry obok mnie.
Boże uwielbiam jego perfumy.
-To jest Kylie...- mówi wskazując na mnie.
-A to moja siostra Hailey...- wcinam mu się.
Mike wyrywa się przed
szereg i łapie za dłoń Hailey ściskając ją i uśmiechając się do niej
szeroko. W salonie robi się szum, a moja Hailey jako odważna modelka
zaczyna się przekonywać do chłopaków i zaczyna z nimi rozmawiać. Ja z
kolei idę za Harry'm do kuchni i odwróceni plecami do chłopaków i Hailey
przybliżam się do niego.
-Stęskniłem się za tobą, mówiłem ci?- pyta mnie.
-Coś słyszałam...- mówię
z uśmiechem, na co on obraca się tyłem i sprawdza, jak radzi sobie
Hailey i gdy widzi, że wszyscy faceci są nią zainteresowani wpija się w
moje usta łapiąc lewą dłonią za mojego pośladka.
-Musicie dziś zostać...- mówi mi w usta.
-No dobra, przekonałeś mnie...- mówię, na co on się uśmiecha i muska mi dolną wargę.
-Hailey położymy w pokoju obok, a na moim zadzieją się magiczne rzeczy...- mówi, na co szeroko się uśmiecham.
-Magiczne, czyli?- pytam unosząc brew.
-Magiczne.- akcentuje Harry na co uśmiecham się szerzej.
Moja Hailey rozmawia z chłopakami, którzy chwalą się jej zdjęciami, które mają na swoich telefonach.
-Boże, wy jesteście szaleni...- mówi Hailey, na co ja zaczynam się śmiać.
Idziemy z drinkami i siadamy we dwie na podusze i impreza się zaczyna.
(...)
Harry
-O w mordę...- mówię pod nosem, a Mike przeklina pod nosem.
-Ty to widzisz?- pyta mnie przyjaciel, na co odpowiadam mu twierdząco.
-Jak powinniśmy się zachować w tym momencie?- pyta mnie.
-Nie wiem, chyba tylko patrzeć...- mówię cicho.
Patrzeć... Na co? Zapytacie... A może na kogo?
Na dwie dziko upite
siostry, które dotykają swoich ciał, okręcają się w rytm muzyki i nie
patrząc na nas dwóch kręcą swoimi kształtnymi tyłeczkami, zarzucają
długimi włosami, a ich dłonie tylko podniecają nasze słabe ciała i
charaktery. Nie patrzę na Hailey, patrzę tylko na jej siostrę. Szeroko
uśmiechniętą, zgrzaną, rozruszaną i kurwa ten tyłek... No nie...
Obracają się, Kylie teraz jest przodem do mnie i z zamkniętymi oczami
kręci biodrami. Zagryzam wargę i dopijam drinka. Kurwa, chcę ją posiąść i
porządnie wyruchać. Obydwie dokańczają drinki i rozmawiają ze sobą i
widzę, że jest z nimi dobrze. Mike, pyta mnie, czy powinien zacząć
zarywać do Hails, ale odradzam mu to, gdy jest pijana, lepiej by
spróbował na trzeźwo. Natomiast ja nie zamierzam czekać długo...
-Uwielbiam to!- krzyczy
Kylie i zaczyna śpiewać i tańczyć do piosenki z radia. Hailey do niej
dołącza i wszystko wraca. Eleanor i Alana, a także Holly oraz Nancy
które się spóźniły także są wstawione, Holly stoi z Gary'm, na którego
teraz przyszła kolej, a Nancy przystawia się do Lewisa, który sączy
drinka na tarasie, Eleanor i Alana podrygują w rytm piosenki, a Kylie
wczuwa się w piosenkę, która widać, że uwielbia, bo zna każdą nutę i
słowo. Każde. Jest już po trzeciej i kurwa mam ochotę wywalić wszystkich
i zostawić tylko ją. Ona z uśmiechem zaczyna mnie obserwować i puszczać
oczka, na co szeroko się uśmiecham. Jej humor jest wyborny... Uśmiecham
się szerzej, gdy Kylie łapie Hailey i mówi jej coś na ucho, na co
Hailey spogląda i się uśmiecha. Piosenka się kończy, a część gości się
zwija, ale to tylko Eleanor i Alana idą, żegnamy się z nimi i dziewczyny
wychodzą. Siadam na tarasie z drinkiem i odpalam papierosa, gdy moja
Kylie tanecznym ruchem wychodzi na zewnątrz i podchodzi do mnie, siada
mi na kolanach. Jej oczy błyszczą od alkoholu, ale wciąż wygląda
fantastycznie.
-Daj mi...- mówi zanim
zdołam się dobrze zaciągnąć. Wyciąga mi papierosa z ust i wsadza w swoje
piękne usteczka. Patrzy mi głęboko w oczy zaciągając się papierosem, po
czym seksownie wypuszcza dym w mój twarz. Nie wiem, jak wyglądam, ale
ona uśmiecha się lekko unosząc brew, po czym znów zaciąga się papierosem
i przysuwa się do mnie, by wdmuchać mi jej dym w usta i namiętnie
pocałować. Wtedy wszystko jednocześnie uderza mi do głowy i alkohol i
papierosy, które mocne zawsze trochę mnie otumaniają i do tego jeszcze
jej usta. Te kurewsko piękne usta. Wsuwa mi swój język i gdy czuję jej
palce w swoich włosach mam drgawki i to nie byle jakie. Kylie nie odsuwa
się, a robi się bardziej zachłanna, jej usta przynależą do moich i tak
idealnie się dopełniają, że aż żal je rozłączać. Po chwili połączenia
słyszymy odchrząknięcie, na co Kylie niechętnie się odsuwa. To Hailey
stoi z uśmiechem.
-Harry twoi goście już idą...- bełkocze.
-I prawidłowo...- mówi Kylie, a ja muszę wstać by podziękować znajomym za przybycie.
-Będę czekała, jak
wrócisz...- mówi Kylie i w pocałunku przygryza moją dolną wargę. Hailey
pozostaje na tarasie z Kylie i piją kolejne drinki.
-Miłego ruchanka dziś...- mówi Bernie z szerokim uśmiechem.
-Co ty gadasz?- marszczę brwi.- One zaraz pójdą...- mówię.
-Jasne, może blondie
tak, ale twoja dupcia zostanie na dobre ruchanko... Wiedziałem, że taka
jest...- mówi Bernie, na co gwałtownie przenoszę na niego wzrok.- Ilu
dziś zaliczyła prymuska, hm?- dodaje.- Trzech? Czterech? A ty będziesz
piąty?
-Bernie, nie mów tak o niej...- mówię do niego.- To przyzwoita dziewczyna.
Chłopak parska.
-Widziałem tę dupę i ona nie zrobiła się bez powodu taka... Musi mieć dużo seksu...- mówi.
-A może po prostu ćwiczy...- mówię. Bernie chyba niedowierza moim słowom i śmieje się pod nosem.
-Dla mnie to pusta lala, która rucha byle kogo.- mówi, czym skutecznie podnosi mi ciśnienie.
-Ona nie zalicza byle jakich!- mówię, na co Bernie patrzy na mnie zszokowany.
-Kurde, Styles, o co ci
chodzi? Nie poznaję cię normalnie. Zachowujesz się jakby była twoją
dziewczyną... - mówi Bernie, na co chcę go siłą wyprowadzić z domu, ale
ostatnie słowa dziwnie mnie uderzają.
Rzeczywiście tak jest...
-Idźcie już...- mówię,
na co Bernie obserwuje mnie jeszcze chwilkę i idą na przystanek autobusu
nocnego. Wzdycham cicho i wracam do domu, gdzie Kylie zamyka drzwi od
pokoju, gdzie od dwóch tygodni śpi Gemma, domyślam się, że położyła tam
Hailey, która wyglądała już albo na tak pijaną albo na tak zmęczoną.
Kylie zbiera szklanki i wkłada je do zmywarki, na co uśmiecham się
widząc, że zaczyna wreszcie kontaktować.
-Kuźwa, ale mnie stanik ciśnie...- jęczy pod nosem majstrując przy górnej części bielizny.
-Może ci go ściągnąć?- pytam.
-No jasne, teraz tutaj,
natychmiast...- mówi chichocząc. Zamykam mieszkanie na klucz i podchodzę
do niej obejmując jej biodra rękoma. Czuję, jak przysuwa swoje boskie
pośladki do mojego pasa, na co szeroko się uśmiecham.
-Pytałeś, czy się za
tobą stęskniłam...- mówi. -...otóż myślałam o tobie, gdy tylko się
rozstaliśmy...- dodaje, na co szeroko się uśmiecham i dotykam dłońmi jej
brzucha.
-Tak? W ogóle tego nie okazywałaś...- mówię jej do ucha na co się uśmiecha.
-A to ja muszę to okazywać?- pyta z uśmiechem.
-Oczywiście, że tak, żebym wiedział, czy potrzebujesz mnie...- mówię.
-Potrzebuję Cię często Hazz, bardzo często... Praktycznie cały czas, gdy Ciebie nie ma - potrzebuję Cię...- mówi.
-W czym Ci jestem bardzo potrzebny?- pytam ją.
+ 18 (JEŚLI NIE MASZ SKOŃCZONYCH, CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!)
-Wiadomo... w seksie...- mówi, na co chichoczę i oczekuję czegoś więcej.
-W czymś jeszcze?- pytam ją.
-Lubię spędzać z tobą wolny czas...- mówi.- Lubię z tobą rozmawiać, śmiać się, w wielu rzeczach mnie rozumiesz...
Kylie odwraca się
przodem do mnie i uśmiecha się. Swoimi dłońmi łapie za koniec mojej
koszulki i unosi ją do góry ściągając mi ją przez głowę.
-Świat staje się lepszy,
gdy dotykam twoją szyję, bo jest umięśniona, albo twoje ramiona, bo
bardzo dobrze przytulają, oczywiście twój tors, bo... jest...
seksowny...- mówi i swoimi palcami sunie po moim ciele.
-A to mnie nakręca...- mówi sunąc opuszkami palców po tzw. Literze V.
-Bardzo?- pytam.
Ona podnosi na mnie wzrok i wpatruje się w moje oczy przez kilka sekund.
-Tak, że sobie nie wyobrażasz...- mówi dosadnie.
Kylie przybliża mnie do
siebie i dotyka ustami mojego torsu, na co moje ciało przechodzi seria
dreszczy. Kylie idzie niżej, sunie językiem po brzuchu i idzie niżej.
Odpina mi pasek i opuszcza spodnie lekko w dół. Dopada mnie lekki stres,
który opuszcza mnie nagle gdy swoją dłonią łapie za wybrzuszenie ukryte
pod bokserkami.
Unosi wzrok na mnie i szeroko uśmiecha się sunąc po Mnie.
-Rozpaliłaś mnie na wejściu...- mówię czując się błogo.- Ale widzę, że zależy Ci na podrasowaniu sytuacji...
W tym momencie Kylie swoim nosem po wybrzuszeniu i składa kilka pocałunków na powierzchni moich bokserek.
-Uwielbiam patrzeć, jak
na mnie działasz...- mówi z dołu i wstaje powoli na równe nogi
pozostawiając dłoń na Mnie. Patrzy w moje oczy swoimi błyszczącymi
oczami, na co aż opieram się ręką o blat przyciskając jej pupę do niego.
Najgorsze, a zarazem najlepsze jest to, że jej dłoń cały czas naciska i
porusza się w górę i w dół sprawiając, że czuję coraz większy ucisk w
tych cholernie opiętych bokserkach.
-Kylie...- mówię, cicho przełykając ślinę.
-Jesteś już gotów?- pyta mnie.
-Byłem odkąd Cię
zobaczyłem...- mówię, na co ona się uśmiecha szeroko i zabiera rękę z
mojego przyjaciela. Przygryza dolną wargę, na co ja chcę, by tego nie
robiła, więc dotykam skóry pod jej ustami. Odgina wargę, ale lekko
przygryza mi palca, na co się uśmiecham.
-Jesteś wystarczająco
mokra?- dopytuję ją, na co lekko rzednie jej mina.- Bo tak się składa,
że potrafię przyjemnie sprawić, że tak się stanie...- mówię.
-Czyli jak?- Kylie już
nie jest taką pewniaczką i śmiać mi się chcę widząc, co robi z nią
podniecenie. Odpinam jej spodenki, lekko je opuszczam na biodrach.
-Tym...- mówię wskazując na kciuk i palec wskazujący.
-I co one robią?- pyta Ky już odchylając się lekko do tyłu.
-Ruszają się w te i we w te...- mówię jej wsuwając się w majtki. Idę niżej, na co Kylie odchyla głowę.
-...czasami są bardzo
szybkie...- mówię i przyspieszam, na co z jej ust wychodzi jęk. Zagryza
swoje wargi, na co się uśmiecham.-...doprowadzając Cię w ten sposób do
orgazmu...- mówię, na co z jej ust wychodzi cichy jęk.
-Ale czasami są wolne, dokładne i lubią wchodzić głęboko...- mówię, na co ona otwiera szerzej oczy, a zaraz potem je zamyka.
Przyglądam się, jak
zmienia się wyraz jej twarzy ze spokojnego, skupionego, uśmiechniętego
we wczuwający, podniecony, chcący więcej i więcej... Naprawdę znacznie
więcej... Moment, w którym odchyla głowę, a jej skołtunione włosy
spadają do tyłu sprawia, że wpijam się w jej szyję nie zwalniając tempa,
na co przy moim uchu słyszę ciche westchnięcia i niegrzeczne
przekleństwa. Dziś jest bardzo na mnie podatna, więc już po chwili mówi,
że już jest gotowa na mnie. Uśmiecham się szeroko i przybliżam twarz do
jej twarzy.
-Gdzie by cię tutaj...- zastanawiam się, gdy Kylie wcina mi się w słowo.
-...pragnę tego na tych
blatach, na podłodze, na stole...- mówi jednym tchem, na co jeszcze
bardziej mnie rozkręca, tak więc uśmiecham się lekko i szybko sadzam ją
na blacie, gwałtownie rozchylając jej nogi. Uśmiecha się szeroko i
wplata palce w moje włosy, przyciągając moją twarz do jej, trąca mój nos
swoim.
-Styles, rozpocznij
ekspedycję...- mówi mi w usta, namiętnie je ze sobą łączy i nagle
dostaję ogromnego kopa i zrzucam jej koszulkę, przybliżam swoje biodra
do jej i czuję, jak jej dłonie zsuwają niżej moje spodnie, zrzucam je z
nóg i ściągam z pupy Kylie jej spodenki, na co siedzi z rozchylonymi
nogami w koronkowych majtkach ukazujących wszystko, co pragnąłem od
ostatniego razu zobaczyć, przysuwam jej biodra na koniec blatu i staram
się lekko ocierać, na co ona przyciąga mnie bliżej nogami do siebie.
Patrzy mi prosto w oczy i mówi:
-Ja nie lubię bawić się w
kotka i myszkę, Harry... Wolę po prostu, żebyś wyjął naładowaną broń,
bo ja już nie mogę, rozrywa mnie od środka...
Mówi tak kusząco, że od
razu, ją zostawiam i biegnę do komody, gdzie mam prezerwatywy i biorę
garść na stół w kuchni. Oczy Kylie aż błyszczą się na ten widok. Jedną
biorę w dłoń i podchodzę do niej wpijając się w jej pełne usta, uśmiecha
się i cały czas sunie po moim ciele, podczas, gdy ja jedną ręką odpinam
jej stanik i zsuwam go po jej ramionach w dół. To wystarczy, żeby się
rozbudzić jeszcze bardziej. Momentalnie pozbywamy się nawzajem swojej
dolnej bielizny i Kylie obserwuje, jak zakładam prezerwatywę, nie wiem,
czy jeszcze bardziej się nakręca, czy co... Ale ona tym wzrokiem
rozkręca mnie bardziej... Schodzi z blatu i wypina pośladki w moją
stronę...
-Pierwszy przystanek...- mówi falując biodrami.
Wbijam się w nią. Oj
wbijam... I... Dziś Kylie mnie rozkręciła... Daję jej klapsa w tyłek, na
co ona piszczy i porusza biodrami do przodu i do tyłu. Przy okazji
wyciąga proste ręce na blacie i opiera czoło o niego.
Czuję się jakby w nowym,
lepszym świecie... Jest fantastycznie. Kylie zachowuje się jak zwierzę,
bo cały czas mówi, by być szybciej, szybciej i szybciej... Do takiego
stopnia, że zaczyna tak głośno jęczeć, na co nachylam sie nad nią i
dobijam ją jeszcze. Czuję, że wszystko w środku przewala mi się do góry
nogami, co generalnie jest ogromną przyjemnością.
-Harry, jakie tempo...-
mruczy Kylie i chce się obrócić przodem do mnie, nie protestuję, jej
piersi rozkręcają mnie nawet bardziej. Tak więc lecimy i nie obijamy
się...
Hailey
Głowa mnie boli okropnie
i czuję, że zaraz zesikam się, jeżeli nie pójdę do łazienki. Wychodzę z
pokoju gościnnego u, jeżeli dobrze pamiętam, Harry'ego. Drzwi od
łazienki są otwarte, więc zamykam je za sobą i załatwiam potrzeby.
Zastanawiam się tylko poważnie, gdzie jest Kylie, bo poza salonem, gdzie
nie było łóżka musi być miejsce, gdzie mogłaby spać. Wchodzę do salonu i
spoglądam na lewo, gdzie zauważam na podłodze leżące rzeczy łącznie z
bielizną, co może znaczyć jedno... Uśmiecham się pod nosem i przekręcam
głowę w prawo i wychodzę kilka kroków do przodu, by zobaczyć ich razem
śpiących i niewyglądających jak przyjaciele od seksu, ale najprawdziwsza
para. Ona wtulona w jego szyję, a dłonią położoną na jego torsie
dotykająca jego ciała. Ich nogi są splecione, co da się zauważyć pod
lekko podwinietą pościelą. Z kolei jego głowa opada lekko na jej głowę, a
ręką obejmuje jej ramiona, a drugą rękę trzyma na jej ręce, na swoim
torsie. Robię im zdjęcia, bo wyglądają uroczo, po prostu uroczo. I jak
mówię, nie jak przyjaciele, a jak najprawdziwsza para i z tym pewnie
Kylie się nie zgodzi...
Kylie
Przekręcam się na bok i
wtulam się w tak pięknie pachnącą poduszkę, moja głowa zapada się w niej
trochę, ale i tak czuję się fantastycznie.
Momentalnie czuję duże
dłonie na moich udach, sunące ku ich wewnętrznej stronie. Na szyi czuję
oddech i delikatne pocałunki, uśmiecham się pod nosem i wsuwam dłoń pod
kołdrę, by spleść swoją dłoń z Jego. Zaciskamy je w uścisku i Harry
unosi je ku moim piersiom. Osadza je blisko tej prawej i wsuwa swoją
nogę, między moje nogi. Zamykam oczy i uśmiecham się szeroko.
Nie... Muszę go pocałować.
Odwracam się gwałtownie,
na co otwiera zaspane i zdziwione oczy, przysuwam dłoń do jego karku i
wkładam je w jego włosy. Wpijam się w jego usta, od razu na wejściu
wsuwam język i pieszczę nim wnętrze ust Hazzy, jest perfekcyjnie. Moja
nogi wspinają się po jego ciele, a nasze ... :) dotykają się, co
sprawia, że czujemy się coraz bardziej podnieceni sobą. Jego dłoń ściska
mojego pośladka, że aż syczę z bólu.
-Kurwa, budź mnie tak
codziennie, a codziennie będziesz dobrze zaczynała dzień...- mówi mi w
usta i ociera się Sobą o Mnie, na co wzdycham głośno i znów wpijam się w
jego usta. Pomiędzy palcami czuję delikatnie skołtunione, kędzierzawe
włosy H, ale są tak perfekcyjne w dotyku, że nie mam całkowitego zamiaru
zabierać swoich dłoni. Siadam na jego biodrach i czuję teraz, jak jego
dłonie ujmują moje pośladki, a następnie suną wyżej i wyżej... Nie
odrywam się od jego ust. Są dla mnie alkoholem, upajam i upijam się ich
smakiem oraz dotykiem. To niesamowite, co tutaj się dzieje.
-Kocham twoje ciało...- mówi mi w usta, na co uśmiecham się szeroko.
-Nawzajem przystojniaku...- mówię cicho, na co on uśmiecha się szeroko.
Opieram się ręką i sunę
palcem po jego torsie, na co on uśmiecha się szeroko i robi to samo, po
mojej klatce piersiowej. Uśmiecham się szeroko.
-Wiesz na co mam ochotę?- mówię mu, na co ukazuje dołeczki w policzkach.
-Na seks?- unosi brew udając zdziwienie.
-To też, ale tak dobrze mi się tutaj z tobą leży, nago...- mówię akceptując ostatnie słowo.
-Więc pozostańmy w łóżku
cały dzień... Nago...- naśladuje mnie, na co się uśmiecham. Jego dłoń
idzie w dół, na co ja uśmiecham się szerzej.
-Rozgrzewka...- mówi.
Nagle drzwi balkonowe
się otwierają i wchodzi przez nie Hailey z torbą z zakupami. Harry
momentalnie przestaje i przykrywamy się mocniej.
-Hailey...Czemu poszłaś do sklepu?- pyta Harry.
-Byłam okropnie głodna, a
wy spaliście tak słodko, że nie miałam serca was budzić...- stwierdza
moja siostra i zbiera część rzeczy z podłogi i rzuca na kanapę.
-Właśnie dlatego, tak bardzo ją kocham...- mówię Harry'emu, na co Hailey puszcza do mnie oko.
Chcę wstać z łóżka, by
pomóc mojej siostrze, ale moja bielizna jest daleko stąd. Tak więc, żeby
się nie obnażać chowam się pod kołdrą i zamieniam stroną, żeby mieć
głowę w nogach łóżka, stamtąd już dosięgam bielizny. Chowam się z
powrotem pod kołdrą i nakładam majtki oraz stanik. Wychodzę spod kołdry,
czując na swoim ciele wzrok H.
-Wyjmiesz mi bokserki,
dresy i koszulkę z komody?- pyta mnie, na co kiwam głową i wyciągam mu
rzeczy. Rzucam mu je i podchodzę do Hailey, która rozkraja pieczywo,
sięgam po pomidora, Harry ubiera się i idzie do łazienki. Przymierzam
się do krojenia, gdy Hailey szturcha mnie biodrem. Na jej twarzy
widnieje duży uśmiech. Na moich ustach także się pojawia.
-Sądząc po tym uśmiechu było dobrze...- mówi Hailey.
-Było...- mówię.-...jeszcze lepiej niż ostatnio...
-Za każdym razem bardziej się rozkręcacie...- mówi Hails, na co się uśmiecham.
-Dokładnie tak... I
bardzo mi się to podoba... Bez kitu, jest ekstra i on tak mnie zaskakuje
czasami, że nie wiem, co mam mówić, jedyne co, tylko mu się poddaje...-
mówię jednym tchem.
Hailey opiera się o blat i spogląda na mnie.
-Gadasz jak zakochana...- mówi Hails, na co ja się obruszam.
-Gadam, jak laska po dobrym seksie...- mówię jej szybko.
Hails kręci głową i wzdycha cicho.
-Ja Cię znam...- mówi mi siostra.- To się skończy jak podejrzewałam od początku.
-Nie mów tak, i ja i on
wiemy na czym stoimy. Nikt nie wychodzi poza "friendzone"...- mówię, na
co ona sie uśmiecha. Sięga po telefon i skroluje zdjęcia w galerii.
-To wygląda na "friendzone"?- pyta podając mi telefon.
Ja wtulona w jego szyję z
dłonią położoną na jego torsie dotykającą jego ciała. Jego głowa opada
lekko na moją głowę, a ręką obejmuje moje ramiona, drugą rękę trzyma na
mojej dłoni, na swoim torsie.
-Ojeju...- mówię cicho.- Jak my ślicznie tu razem wyglądamy...- wpatruje się w zdjęcie.
-Urzekł mnie wasz widok, Kylie...- mówi Hails.- Ale nie wyglądacie tu jak przyjaciele od seksu... Ale jak para...
Mieszam się, a w moim brzuchu zagnieżdża się rój motyli.
-Naprawdę tak uważasz?- pytam siostrę.
Hails kiwa głową i odkłada nóż, bierze moją dłoń w swoją i mówi.
-Kylie, jesteś dla mnie
prawdziwą siostrą mimo tego, że nie łączą nas więzy krwi. Jesteś dla
mnie cholernie ważna i zawsze pragnęłam, byś była szczęśliwa. Dobrze też
wiem ile znaczy dla Ciebie Harvard, ile znaczą dla Ciebie twoje cele i
pasje, ale pamiętaj, że to co jest w głowie zawsze można nadrobić, to co
jest w sercu niekoniecznie.
-Czyli jesteś przeciwko mojemu założeniu z Harry'm...- mówię.
-Popieram je, bo wiem,
że tego pragniesz, ale to zdjęcie... Ono mówi samo za siebie... Jeżeli
to już się nie stało czymś więcej to wkrótce się stanie...- mówi Hailey,
na co ja cicho wzdycham.
-Teraz... Jestem
pomiędzy młotem, a kowadłem... Bo Harvard i moja ukochana psychologia,
moja pasja, cel od 12 roku życia...- mówię i opuszczam głowę.- Ale z nim
czuję się lepiej Hailey, on wie, czego potrzebuję i nie chodzi
fizycznie... Chodzi mi mentalnie... Uwielbiam z nim rozmawiać, śmiać
się, uwielbiam go słuchać, jak dokładnie formułuje zdania i skupia się
na każdym słowie, które wymawiam. Jest człowiekiem, którego zawsze
chciałam poznać...- mówię i opieram się łokciami o blat chowają twarz w
dłoniach.
-Idź na razie tym samym
torem, co szłaś...- mówi mi siostra, na co unoszę na nią wzrok.- Nie
odmawiaj sobie kontaktu z człowiekiem, z którym ci tak dobrze...-
dodaje.- Korzystaj z uroków tego wieku, zrób to, co powiedziała Ci KJ i
ja Ci mówię... Nie patrz przed siebie, żyj chwilą...- mówi, na co rzucam
jej się na szyję.
Powiedziały słowa, które
tak bardzo chciałam, by mi powiedziała, by uwierzyła w moją porąbaną
przyjaźń ze Styles'em. I choć boję się przyszłości, ona znów ma rację.
Muszę korzystać z uroków życia i trzymać przy sobie H.
-Dziękuję...- mówię siostrze, na co ona uśmiecha się w moje włosy.
Zabieramy się za przygotowanie jedzenia. Harry wychodzi momentalnie z łazienki w mokrych włosach, które zaczesał do tyłu.
-Widzę, że już wszystko gotowe...- mówi Harry zakłopotany.
-To w ramach
podziękowania za nocleg...- mówi z uśmiechem Hailey.- Jeżeli chodzi o
Kylie to pewnie nie tylko nocleg...- mówi Hails, na co rumienię się.
Hazz uśmiecha się szeroko i włącza czajnik z kawą. Hailey idzie do łazienki, a Harry momentalnie do mnie podchodzi.
-Mam dla Ciebie propozycję, piękna...- mówi mi do ucha.
-Zamieniam się w słuch...- mówię mu.
-Za tydzień moja mama zaprasza nas do Holmes Chapel na kilka dni...- mówi mi do ucha, na co lekko sztywnieję z przerażeniem.
-Twoja mama?- pytam ponownie, by się upewnić.
-Moja mama...- powtarza.- Nie ukrywam, że byłoby super spać ściśnięci na moim jednoosobowym łóżku...- mówi, na co chichoczę.
Momentalnie zdaję sobie sprawę, że chcę tam pojechać, chce zobaczyć jego prawdziwe oblicze i miejsce, skąd się wywodzi.
-Pojadę...- mówię z uśmiechem.- Ale pod jednym warunkiem...- mówię.
-Jakim Ky?- całuje mnie po szyi.
-Codziennie, na
jednoosobowym łóżku będzie coś, w czym obydwoje ściśle i nieźle ze sobą
współpracujemy...- mówię, na co on chichocze.
-Obiecuję...- mówi i obraca mnie przodem, by wpić się w moje usta.
Zaczynamy jeść
śniadanie, rozmawiamy, a Hailey porusza temat klubów, bo obydwie
jesteśmy nowicjuszkami w Londynie. Ja znam jedynie kilka, które nie
urzekły mnie jeszcze całkowicie, jak powinny.
-Harry?- mówi Hailey.- Tak się zastanawiałam, jakie są najlepsze kluby w Londynie?- pyta.
-Jest kilka, które
lubię, czyli np. „Pantera", „Electric Brixton", „Block Club", ten klub, z
którym byłem z Kylie, ale nie pamiętam jego nazwy, „Mahiki", „Jungle",
„Bermond", ale tam jest handel amfetaminą, kokainą i oczywiście
marihuana, generalnie niebezpieczne miejsce, raz tam wpadła policja, bo
dostali informację, że jest diler w środku i sprawdzali każdego...
Widziałem, jak dosypywali coś dziewczynom do drinków, żeby były
łatwiejsze...- mówi Harry.
-O kurde, aż tak?- biorę do ust kawałek pomidora.
-Niestety...- mówi Harry.
Ubieramy się i
stwierdzamy, że jedziemy z Hails do mojego mieszkania, bo ona ma
spotkanie w siedzibie jednego z domów mody, stwierdzam, że skoro mogę
pojadę jej towarzyszyć. Hailey ubiera buty i żegna się z Harry'm, ja
ubieram swoje i wstaję, by także się z nim pożegnać, sięgam po torebkę i
przybliżam się do niego, by dać mu buziaka.
-Widzimy się za dwa dni w szkole...- mówię i uśmiecham się, daję u kolejnego buziaka.
-Dokładnie tak...- mówi i odwzajemnia buziaka.
-Naucz się na sprawdzian...- mówię, na co on wywraca oczami, chichoczę.
-Na razie...- mówię i daję mu bardziej soczystego buziaka.
Idziemy z Hails do taksówki i jedziemy się przygotować do wyjścia.
***
Miłego!
Świetny :-)
OdpowiedzUsuń