4 marca 2017

Rozdział 27

Wiążę włosy w kucyka i naciągam przez głowę oversize'owy podkoszulek, a jego przód wsadzam w materiałowe spodenki. Odpalam komputer i przynoszę wszystkie notatki, które do tej pory zgromadziłam do naszego projektu. Znajduję także zdjęcia różnych pism, które moja mama zbierała, gdy byłam chora i zamierzam je wykorzystać. Pukanie do drzwi oświadcza, że Harry już przybył. Otwieram mu drzwi i od razu na wejściu wita mnie pocałunkiem.
-Gotowy do pracy?- pytam, na co kiwa głową i zsuwa ze stóp trampki. Ma jeszcze wilgotne włosy, które zapewne umył po siłowni.
-Zostaniesz na noc?- pytam go sięgając po pokrojoną pomarańczę.
Harry uśmiecha się i idzie umyć ręce.
-Takie rzeczy pytasz na wejściu?- unosi brwi, na co wywracam oczami.
-Jasne, jestem zawsze zwarta i gotowa!- mówię.
-To dobrze!- mruga do mnie okiem wycierając je o ręcznik. Łapie za swój plecak i go otwiera.
-To był sarkazm!- odpowiadam z uśmiechem.
-Zostanę, zamierzam dziś z tobą coś wypić...- mówi i wyciąga z plecaka butelkę wina.
-O cholera, jak fajnie... I coś obejrzymy, co ty na to?- pytam go.
-Ok., ale żadne melodramaty, ani komedie ze striptizerami...- wylicza, na co zaczynam się śmiać.
-A co myślisz, że napalę się na ich gorące ciała?- mówię unosząc dłoń i sunąc ją po swoim brzuchu.- W końcu oni są taaacy seksowni, że o Boże...- mówię zgryźliwie wciąż zachwycając się.
-Jezu, jakbym Gemmę słyszał!- mówi Harry i siada koło mnie.
Zaczynamy owocną pracę nad projektem o bulimii i anoreksji. Mnie dotyczyło to pierwsze. Na wspomnienie tamtego czasu są trzy słowa: płacz, lęk i nienawiść do siebie. Harry stwierdza, że ułoży się wygodnie na kanapie i będzie pisał. Zaczynamy od przedstawienia każdej z tych chorób i ja dyktuję mu, co pisać o najpierw anoreksji, a potem bulimii, do drugiej choroby nie używam kartek, tylko mówię mu, co dokładnie czułam, jak się zachowywałam, co jadłam, jak często wywoływałam wymioty, co jest zazwyczaj przyczyną.
-Skąd ty to wszystko wiesz...- dziwi się nie nadążając z pisaniem.
Wtedy milknę. W moim gardle rośnie gula, a serce przyspuesza tempa bicia... Patrzy na mnie czekając na odpowiedź... Gdy nie odzywam się przez kilka sekund cały czas na niego patrząc wtedy przypomina mu się, co mu powiedziałam w aucie. Siada prosto wpatrując się intensywnie w moje oczy.
-To przez bulimię wylądowałaś na terapii?- pyta cicho, na co opuszczam głowę widząc to wszystko co przeżyłam.
-Boże, Kylie...- mówi Harry i odkłada komputer na ławę. Podchodzi do mnie, łapie mnie za dłoń i chce, bym usiadła na kanapie.
-Chcesz mi o tym opowiedzieć?- pyta, na co ja kiwam głową czując, że chcę z siebie to wyrzucić, podzielić się z nim moim kawałkiem historii... Wzdycham cicho i ujmuję jego dłonie w swoje. Splata je dając mi bezpieczeństwo i jednoczesne wsparcie i siłę. Nic nie mówi, czeka, az będę gotowa.
-Miałam 14 lat, byłam znacznie grubsza, hormony mi buzowały, nosiłam aparat ortodontyczny, a moje włosy to była czysta tragedia wyglądałam gorzej niż po tygodniu codziennego imprezowania i niemycia włosów...- uśmiecham się, ale Harry pozostaje poważny. -...i...- mój wyraz twarzy się zmienia. -...pojawił się ktoś, miał na imię Leo i nie był w szkolnej elicie, ale był piekielnie przystojny i miły... Jakoś dowiedział się, że mi się podoba i zmienił do mnie nastawienie mimo wcześniejszej znajomości i rozmów, które z nim odbyłam na wspólne tematy związane z psychologią. Któregoś dnia usłyszałam jego rozmowę z kolegą w czasie której naśmiewał się z mojej postury, z mojego ciała, włosów, zębów. I chyba do końca życia nie zapomnę jego słów, gdy powiedział: „Czy ta żałosna grubaska wyglądająca jak stara mamuśka myśli, że może się ze mną umówić? Jest normalna?"...- moje oczy zachodzą łzami.
Harry przysuwa się do mnie bliżej i przenosi moje kolana na jego.
-I wtedy... poczułam się żałosną grubaską, wyglądającą jak stara mamuśka... Jadłam z rozpaczy, ale gdy wracała mi świadomość jak wyglądam, brałam z apteczki mamy środki przeczyszczające i powodujące wymioty. I tak było codziennie... Aż po jakimś czasie moja mama zaczęła się martwić, bo wyglądałam jak cień samej siebie i tego dnia zemdlałam wsiadając do auta mamy... Pogotowie zabrało mnie i lekarze stwierdzili, że mam poważną anemię, niedożywienie i odwodnienie organizmu.- łzy spływają mi po policzkach.- Po ogarnięciu mojego zdrowia miałam specjalnie dobraną dietę, a poza tym miałam terapię, na której stanęłam na nogi... Ale by osiągnąć to, zajęło mi ponad 2,5 roku. Potem zaczęłam liceum i jednocześnie życie od nowa.
Harry nic nie mówi, tylko kładzie mnie na kanapie, bez słowa. Jedynie jego oczy wyrażają ogromny smutek. Nie odzywam się, ale gdy sztywno leżę, chcę go zapytać, co robi. Ale nie robię tego, bo Harry unosi moją koszulkę i opuszcza bardziej na biodra spodenki.
-Nikt nie ma prawa oceniać drugiego człowieka... A na pewno nie Ciebie, nie moją, perfekcyjną Ky...-szepcze.
Cofa się na koniec mojego ciała... i składa pocałunki na każdym moim palcu...
-Idealne stopy...- mówi. -...umięśnione łydki, silne i kuszące...
Sunie dłonią po moich łydkach i rozsuwa nogi.
-Uda – moje ulubione, pełne, a rozsunięte prowadzą do innego świata... Seksowne, idealne i jeszcze bardziej seksowne...- szepcze całując każde udo po wewnętrznej stronie.
-Harry...- szepczę na co on składa na moim brzuchu pocałunek, delikatny.
-Twój brzuch jest najpiękniejszy ze wszystkich kobiet na świecie, najbardziej idealny, zgrabny, lekko umięśniony i jednocześnie cholernie seksowny...- mówi w moją skórę, a ja czując jego oddech wplatam automatycznie palce w jego włosy.
Idzie wyżej i odkrywa mój biust.
-Majstersztyk. Pełny, dorodny, ściśnięty stawia Mnie na baczność, idealnie mieszczący się w moich dłoniach... - szepcze, na co chcę Harry'ego bliżej. Nachyla się nad moją twarzą.
-Oczy...- mówi. -...dwa kamienne węgielki, które pod wpływem słońca stają się złotawo – brązowe, tak duże i piękne, a gdy się śmieją ukazując małe zmarszczki.
-A usta już Ci kiedyś o nich mówiłem... Są majstersztykiem pod każdym względem. I nigdy kurwa w życiu nie całowałem lepszych...- mówi i łączy nasze usta w namiętnym pocałunku. Z oka wypływa mi łza, która spływa na dłoń Harry'ego, ściera mi ją i przywiera jeszcze mocniej ustami.
-Ty jesteś moją boginią...- mówi mi w usta, co tak mi przypada do gustu, że wsuwam język do jego ust. Oblizuję dolną wargę i przyciągam bliżej.
-Ja z kolei miałam rację, mówiąc Justinowi, że prawdziwość otrzymałam od Ciebie...- mówię mu w usta. Uśmiecha się.
-Jesteś wyjątkową dziewczyną, Kylie...- mówi i podnosi mnie. Wtulam się w niego. Jak koala. Ale potrzebuję dziś opoki i otuchy. Jest wspaniały. Nie wiem ile czasu tak siedzimy, ale w końcu cierpną mi nogi i schodzę z ciała Harry'ego.
-Jesteś taki milutki, jak się do Ciebie przytulam...- mówię.
Harry uśmiecha się i idzie otworzyć wino.
Właściwie jesteśmy na półmetku projektu, jeszcze raz musimy się spotkać i to do końca zamknąć.
-Wybierz film...- mówi Harry, na co siadam na kanapie i włączam wypożyczalnię. Lecę nie widząc niczego ciekawego, ale jedna pozycja sprawia, że zaświecają mi się oczy. Odwracam się do Harry'ego, by pokazać, co wybrałam.
-Ky...- marszczy brwi.- Ja naprawdę wolę widzieć Cię śmiejącą się niż płaczącą...
-Ale Harry to taka piękna historia... Kocham ten film! Poza tym, będziemy mogli się przytulać, potem będziesz mnie pocieszał, a potem wylądujemy w łóżku...- mówię, na co zaczyna się śmiać.
-Zależy mi na przytulaniu i potem na spaniu...- wylicza Harry, na co się śmieję.
-Chodź tu już...- mówię i włączam film.-Już nie mogę się doczekać!- klaszczę w dłonie.
Na ekranie pojawia się tytuł "Szkoła Uczuć" na co wzdycham.
Harry siada obok i podaje mi wino, a przede mną stawia paterę pokrojonych przeze mnie wcześniej owoców. Układam się wygodnie koło Harry'ego i przytulam do jego torsu.
I się zaczyna...
(...)
Harry
-O Boże! Jak ja nienawidzę tego filmu...- płacze Kylie, gdy główny bohater Landon idzie podziękować swojemu ojcu za hospitalizowanie jego dziewczyny Jamie.
Też nie lubię tego filmu, bo jest smutny, bardzo... To historia naprawdę pięknego i wyjątkowego uczucia. Właśnie dlatego wolałem nie oglądać melodramatów... Piękna robi pauzę.
-To jest masakra!- mówi Ky chwiejnym głosem.-...nie ma na świecie facetów, którzy zachowaliby się jak Landon, dążyliby, by pokazać, jak cholernie kochają swoje dziewczyny. Boże, on spełnił jej wszystkie marzenia, by mogła spokojnie umrzeć, by była szczęśliwa, a on mimo, że już jej nie będzie dalej będzie ją kochał ponad wszystko...- z jej oczu płyną wielkie łzy. Opuszcza głowę i wyciera oczy w chusteczkę. Nie wiem, co powinien jej powiedzieć, dlatego znów ją przytulam, ona wtula się we mnie mocno niespokojnie oddychając i wtedy przychodzą mi na myśl słowa:
-Ja, gdybym miał tę moc, przybliżyłbym ci świata...- mówię jej do ucha, na co ona ściska mnie mocniej.
-Dziękuję...- mówi mi do ucha.-Nawet nie wiesz ile, takie słowa, dla mnie znaczą...- mówi.
Wieczorem dokańczamy film, a potem obydwoje padnięci idziemy spać, ale śpimy. Nie ma seksu. Tylko sen. W jednym łóżku. Jak para... co wieczór...
Kylie
Rankiem budzę się i odsuwam z twarzy moje włosy. Podnoszę się i patrzę w lustro, zaczynam się zastanawiać, gdzie jest Harry. Jego telefon leży na etażerce, a jego kawałek kołdry jest ułożony idealnie. Przesuwam palcami po włosach i zaczesuję je do tyłu. Odchylam kołdrę i idę ku drzwiom. Otwieram je cicho i uśmiecham się szeroko.
I just called to say I love you
I just called to say how much I care
I just called to say I love you
And I mean it from the bottom of my Heart
To jak kręci pośladkami, w tych super obcisłych bokserkach sprawia, że zagryzam dolną wargę, by nie parsknąć śmiechem. Ale przyznam, wygląda super seksownie... Odsuwam się od futryny i idę po cichu do niego, gdy wyciąga "I looove youuu". Piosenka się kończy, a on spokojnie kroi owoce. Nosem dotykam delikatnie jego kręgosłupa i sunę nim w górę i w dół. Po czym składam pocałunki na jego plecach, łopatkach.
-Dzień dobry śpioszku...- mówi.
-Dzień dobry ranny ptaszku...- odpowiadam. Okrążam go i siadam na blacie obok deski do krojenia.
-Jak się spało?- pyta, na co uśmiecham się.
-Wybornie...- mówię, na co on uśmiecha się szeroko.
-Masz cholernie wygodne łóżko...- mówi Harry, na co chichoczę.
-Niemożliwe...- mówię, kiwa głową i wsadza mi do ust kawałek truskawki.
-Twoje też wygodne, spałam tam raz, ale wyspałam się tej nocy...- mówię myśląc, dlaczego tak dobrze mi się spało.
-Jak jest albo dobry seks, albo wyjątkowo męczący dzień, to wszystkie łóżka, nawet niewygodne stają się wygodne...- mówi.
-To chyba wtedy było przez to pierwsze...- uśmiecham się.
Harry wyciąga z lodówki bitą śmietanę i kręci mnie to, jak łatwo odnajduje się w mojej kuchni. No i jeszcze te bokserki... Nakłada ją na świeże naleśniki i nakłada owoce. Podaje mi talerz i siadamy na kanapie w saloniku, gdzie podkurczam nogi i delektuję się smakiem.
-O matko!- mówię z pełnymi ustami. Harry zaczyna się śmiać.
-To jedyna rzecz, która mi dobrze wychodzi...- mówi Harry na co się uśmiecham.
-Nie tylko jedyna...- odpowiadam znacząco, na co uśmiecha się szerzej i kładzie dłoń na moim udzie. Nachyla się w moją stronę i gdy przełykam daje mi buziaka.
-Pojedziesz ze mną do domu, żebym się przebrał i ogarnął?- pyta mnie.
-Co znaczy ogarnął?- pytam.
-Wykąpał...- mówi, na co ja się uśmiecham.
-A może by tak...- mówię zachęcająco.-...razem skonsumować tę kąpiel...- mówię z rosnącym uśmiechem na twarzy, na co jego oczy stają się okrągłe.
-Razem?- pyta jakby niedowierzał.
-Mhm... Przyjmuj propozycję, bo zaraz mogę sie rozmyślić...- mówię mu i daję mu zmysłowego buziaka w usta.
-Będę pierwszy raz sie kąpał z dziewczyną...- mówi po chwili.
-Ja też z chłopakiem, ale w filmach widziałam, że to jest super seksowne...- mówię, na co on się uśmiecha.
Dokańczamy jedzenie i idę napuścić wodę. Wlewam do niej płyn do piany i przenoszę czyste ręczniki, wieszam je. Harry powiedział, że zmyje naczynia, więc pozwalam mu to zrobić, ja w tym czasie ściągam koszulkę, w której śpię, rozplatam włosy i wchodzę do gorącej wody. Kładę się póki co sama w owej wannie i czekam, aż Harry przyjdzie. Jest zawstydzony, gdy wchodzi, Boże Harry jest zawstydzony! To takie urocze! Przesuwam się do przodu i czekam, aż zdejmie te kuszące bokserki i zajmie miejsce za mną. Gdy wreszcie je ściąga podchodzi do wanny i siada. Ostrożnie, bardzo ostrożnie, ale z jego ust wychodzi cichy wdech przyjemności. Gdy wygodnie siedzi, opieram się o niego i zamykam oczy. Swoje dłonie lokuję na jego kolanach jego dłonie z kolei próbują zebrać moje włosy w jeden pukiel i przełożyć je na drugą stronę.
-Wiesz, że marzyłem o tym, odkąd Cię zobaczyłem w klasie?- mówi, na co uśmiecham się.
-Naprawdę?
-No, naprawdę... Kuźwa tak mnie intrygowałaś, ale nie startowałem do ciebie, bo coś było w tobie, że się wstydziłem... a potem Gary się w tobie zakochał i już nic nie próbowałem. Mike mnie zachęcał do tego, by do ciebie uderzać, ale jak widać los chciał bym wylądował z tobą w wannie...- mówi cicho, na końcu uśmiechając się.
-A co pomyślałeś, jak mnie zobaczyłeś?- pytam go.
-Już na początku mi się spodobałaś, ale ja mam w zwyczaju, że dopóki dziewczyny nie poznam, jestem dla niej chamem...- mówi.
-Takie odniosłam wrażenie, gdy Cię zobaczyłam...- mówię.- Ale dlaczego tak robisz?- pytam.
Harry cicho się śmieje.
-Bo laski lecą na chamów...- mówi.
-Boże...- chichoczę.- Naprawdę?- pytam.
-Holly najlepszy przykład... Georgiana, moja druga też.
-Mnie nie intrygowałeś chamstwem, rozśmieszałeś mnie i lubiłam, jak gadałeś do mnie te sprośne teksty. Były seksowne...- mówię z uśmiechem.
-Naprawdę nie przyciągnąłem Cię podczas naszej pierwszej rozmowy?- pyta.
-Nie...- mówię.
-Jasne...- chichocze.- Właśnie wtedy włączył mi się tryb obserwacji Ciebie, jak oblizałaś swoje usta i wtedy je tak dojrzałem...
-Pamiętam to... Strasznie się zawstydziłam...- mówię, na co on się śmieje.
-Dało się poznać...- mówi.
Zamykam oczy i czuję jego nogi splatające się z moimi. Obracam się na brzuch i Przysuwam się do jego ciała. Wpatrując się w jego oczy podnoszę się wyżej i daję mu najpierw pojedyncze pocałunki w brodę. Potem przenoszę się na usta, w które się wpijam, Harry układa moje nogi tak, bym usiadła mu na pasie. Wtedy się rozkręcamy. Jesteśmy nadzy. Mokrzy. W wannie. I przylegamy do siebie swoimi... No, właśnie swoimi...
Harry'emu podoba się ta sytuacja ogromnie, bo czuje mnie na żywo bez prezerwatywy, ale boję się, by przez przypadek nie wszedł we mnie. Gdy już podniecenie osiąga punkt wysoki odsuwam się od niego.
-Harry zróbmy to, jak się umyjemy, ok?- mówię, na co on się uśmiecha. Wtedy też siadam normalnie i Harry zaczyna myć gąbką moje ciało i myje mi włosy, potem zamieniamy się rolami i wiem, gdzie Harry ma łaskotki i że uwielbia, jak dotykam jego głowy. Ogarniam się w 20 minut i wychodzimy, a konkretnie ja najpierw i Harry ma okazję do podglądania.
-Jezu twój tyłek to... majstersztyk...- mówi i gdy staję przy wannie klepie mnie po pośladku. Na co, nakładam na siebie ręcznik i wychodzę z łazienki. Idę po bieliznę, nakładam ją i idę do łazienki, gdzie Harry stoi tyłem z odkrytymi pośladkami.
-Kto ma majstersztyk ten ma...- mówię, a on momentalnie je spina. -Wstydzioszku...- dodaję z uśmiechem.
-Nie wstydzę się...- mówi z uśmiechem owijając się ręcznikiem.
-W ogóle nie...- opieram się o futrynę. Harry uśmiecha się i bierze moją szczotkę by rozczesać włosy.
-Wysuszysz mi włosy?- pyta.
Uśmiecham się szeroko.
-Mogę to zrobić, jak ładnie poprosisz...- krzyżuję ręce na klatce piersiowej. Idzie w moja stronę i łapie za moje dłonie.
-Nie ograniczaj ich, niech będą naturalnie falujące...- uśmiecha się szeroko.
-Ściśnięte są jeszcze większe... - mówię, na co w jego polikach pojawiają się dołeczki. -Lubię je uciskać, a najlepiej jak ktoś to robi za mnie...- unoszę brew i łapię za swoje piersi i ściskam je mocniej, na co momentalnie jego wzrok spada na mój biust.
-Dobrze Ci idzie zaciąganie do łóżka.- mówi.
-Nie zaciągam Cię do łóżka, to Ty mnie zaraz zaciągniesz...- mówię pewnie, na co jemu opada kopara.
Przysuwa twarz do mojej, by mnie pocałować, ale ja łapię za jego ręcznik i zrywam go z jego bioder. Opuszczam wzrok na jego przyrodzenie, jego ciało się nie spina. Rozluźnił się. To dobrze.
-Twój kolega nie jest gotów?- pytam.
-Jeszcze nie...- mówi i przysuwa się bliżej mnie.
-Czego jeszcze nie przetestowaliśmy...- zastanawiam się.
-Już robiliśmy to wszędzie, więc wybieraj, gdzie chcesz żebym Cię ostro przeleciał...- mówi, na co mój oddech się przyspiesza.
-Dziś chciałabym łóżko...- mówię, a jego usta są bliżej.
-Dlaczego coś tak pospolitego?- pyta już dotykając moich warg.
-Bo naprzeciwko jest lustro i lubię w nie patrzeć...- mówię na co Harry wpija się w moje usta i wiedzie nas do sypialni.
(...)
Przejeżdżamy na drugą lekcję, bo przez to, że nie wysuszyłam włosów zrobiła mi się na głowie szopa. Musiałam je wyprostować i związać w kucyka. Harry tylko się śmiał, jak spieszyłam się latając w stringach po mieszkaniu. Harry idzie ze mną do szafki i opiera się o tę obok przyglądając mi się.
-Przestań...- uśmiecham się.
-Dałaś mi taki wycisk, że nie muszę mieć dziś treningu...- uśmiecha się szeroko, na co uśmiech na moich ustach rośnie.
-Fajnie było...- mówię.
-Było zajebiście Kylie...- mówi Harry i korzystając z tego, że pierwsza lekcja jeszcze trwa i nikogo nie ma na korytarzu wpija się w moje usta i namiętnie je całuje. Wspinam się na palcach, by być wyżej i poczuć go lepiej. Wtedy dzwoni dzwonek i ludzie wylewają się z klas. Harry się odsuwa ode mnie.
-Boże, Ty sobie nie zdajesz sprawy, jak cholernie mnie kręcisz...- mówi z uśmiechem. Jego mina mówi mi wszystko.
-Sądząc twoim wyrazie twarzy chyba wiem...- mówię, na co on się uśmiecha szeroko.
Zauważam, że Eleanor i Mike idą w naszą stronę.
-Zepsuło mi się auto...- mówię szybko Harry'emu, który kompletnie nie wie o czym mówię.
Podchodzą do nas witając się szybkim: Hej!
-Gdzie wy się podzialiście u Clice?- pyta Mike.
-Zepsuło mi się znów auto, Harry próbował je naprawić, ale chyba trzeba je zawieźć do warsztatu...- mówię, na co Mike obserwuje Harry'ego.
El zwraca się bezpośrednio do mnie.
-Clice powiedziała, że jak się pojawisz to masz razem z nami do niej przyjść, ma do Ciebie jakąś ważną sprawę... Do Ciebie, Alany, mnie i dziewczyn z innych klas.
-To chodźmy teraz...- mówię i zamykam szafkę.
-Ok...- mówi i dajemy do zrozumienia chłopakom, że idziemy. Gdy już osiągamy dystans odpowiedni do babskich rozmów Eleanor zaczyna temat.
-Znów z nim?- pyta. Wzdycham cicho.
-To fajny chłopak Eleanor, gra tylko takiego, który może mieć każdą dziewczynę...- mówię.
-Ale odkąd zaczęliście być blisko to przestał się zadawać z innymi dziewczynami...- mówi.
-Chodzi ci o Holly?- pytam.
-To niemożliwe, że nie ma kogoś. Może ta dziewczyna z jego rodzinnych to jakaś poważniejsza...- mówi, na co uśmiecham się pod nosem.
-Ma jakąś?- pytam udając zdziwioną.
-Nie widziałaś malinek, które mu zrobiła?- pyta El.- Miał całą szyję w siniakach...- mówi, na co zaczynam się śmiać.
-Wątpię, żeby to było coś poważnego...- mówię.
-Nie obchodzi mnie on, tylko Ty, Kylie... Boję się, że coś z tego wyjdzie...- mówi.
-Eleanor, ja się nie bawię w związki... Nie martw się, a z Harry'm mam dobry kontakt podobny do przyjaciela, którego mam w LA.
-To dobrze...- mówi, na co uśmiecha się.
Pukamy do sali Clice, która rozmawia z Lewisem i Jordanem.
-O Kylie, dobrze, że jesteście...- mówi.- Alana już wszystko wie i chłopcy też, więc mogą iść, ale zostaje jeden wybranie jednego chłopaka, którego imienia jeszcze nie znam...- mówi nauczycielka, na co patrzę na nią zdziwiona.
Tak więc chłopaki wychodzą, a ja i Eleanor siadamy w ławce.
-Co roku w naszej szkole klasa organizująca zakończenie przygotowuje taniec, który tańczą trzy pary z klasy...- mówi nauczycielka, gdy Eleanor wzdycha.
-...o nie...- mówi pod nosem.
-...i bardzo chciałabym, żebyście wy dwie i Alana razem z Jordanem i Lewisem zatańczyły ten taniec. – mówi nauczycielka.
Patrzę na nią zdziwiona, nie wiem co powiedzieć.
-Co to będzie za taniec?- pyta Eleanor.
-Walca...- mówi Clice.- Polecenie pana dyrektora.
-A kto będzie trzecim chłopakiem?- pyta El.
-Właśnie tego nie wiem...- mówi nauczycielka, na co podnoszę na nią wzrok.
-Harry zatańczy...- mówię nagle, na co one dwie przenoszą na mnie wzrok.
-Harry?- mówią obydwie równocześnie.
-Dokładnie tak, jak będzie się stawiał to go zaszantażuję...- mówię, na co Clice się zaczyna śmiać. Podoba się jej mój pomysł.
-Dobrze, więc, Kylie zatańczysz z Harry'm, Alana z Lewisem, a Eleanor z Jordanem...- podsumowuje Clice, na co szeroko się uśmiecham.
-I ustalone...- mówię.- Kiedy zaczniemy jakieś próby?- pytam.
-W przyszłym tygodniu...- mówi nauczycielka zbierając swoje materiały z biurka.- Jak będę wiedzieć coś więcej, to wam powiem...- dodaje, na co my kiwamy głowami i wychodzimy mówiąc jej do widzenia.
Piszę Hazzie sms: „Za dwa miesiące będziesz tańczył ze mną romantycznego walca."
Odpowiada momentalnie: „W co ty mnie wrobiłaś?"
„Tańczymy wspólnie walca na zakończeniu roku :)"
„Przecież ja nie umiem tańczyć... Nie czuję rytmu tańców..."
„Wystarczy, że będziesz tak poruszał tyłeczkiem, jak potrafisz"- piszę mu uśmiechając się szeroko.
Wchodzimy z Eleanor na piętro, słucham jak opowiada mi o ostatnich zakończeniach roku, podnoszę wzrok na Harry'ego, który uśmiecha się do telefonu i unosi wzrok na mnie.
„Niegrzeczna!"
„Zawsze i wszędzie!"


2 komentarze: