Rankiem wertuję notatki od Bloom’a jedząc
jajecznicę. Moja siostra dzwoni do mnie i wypytuje o wczorajsze spotkanie z
Harry’m, ale że nie mam zbytnio czasu, by jej opowiedzieć. Ubieram się w kurtkę
d i buty i chcę jeszcze pojechać do Starbucksa po kubek kawy. Schodzę na dół i
wsiadam do auta i próbuję je odpalić.
-No dawaj, dawaj…- mówię do
autka, ale tak naprawdę do samej siebie. Próbuję tego wiele razy, ale nic z
tego.
-Kurde…- mruczę pod nosem.
Wyciągam telefon i wybieram numer do Alany, która nie odbiera. Następnie do
Eleanor, która mówi, że jedzie dziś metrem. Też bym pojechała, ale pociąg,
którym ewentualnie jeżdżę do szkoły od czasu do czasu właśnie odjechał. Zostaje
jedna osoba.
Harry.
Wykręcam jego numer i po
trzech sygnałach odbiera.
-Stęskniłaś się już?- pyta
mnie.
-Powiem „tak”, jeżeli
przyjedziesz po mnie, bo zepsuło mi się auto.- mówię, na co on się śmieje.
-Przyjadę i czekam na twoją
odpowiedź…- mówi, a ja wzdycham cicho z ulgą.
-Bardzo się stęskniłam…-
mówię mu, a on chichocze.
-Będę za 5 minut.
Maluję usta i poprawiam ubrania.
-Cześć piękna...- mówi przez okno, na co wywracam
oczami.
-Hej...- mówię wsiadając do jego auta. Ściąga
okulary przeciwsłoneczne z nosa i czeka na powitanie.
-Nie jestem dziś w nastroju...- mówię mu, a on
wywraca oczami.
-Každemu się psuje auto...
-Ale musiało mnie akurat?
-Aż taką tragedią jest, że musisz jechać ze mną?-
pyta, na co wzdycha cicho.
-Nie... Przepraszam.- mówię cicho.
Harry uśmiecha się lekko i rusza. Droga mija szybko
i wymieniamy właściwie tylko pojedyncze zdania. Parkuje pod szkołą, a wszyscy
nasi znajomi siedzą na dworze przy palących, czyli Mike'u, Lewisie, Jordanie,
Gary'm, Eleanor. Holly podpala papierosa od Lewisa, a gdy mnie widzi
wysiadającą z auta Harry'ego jej oczy zaczynają się dziwnie żarzyć.
-Cześć wszystkim!- mówi Harry, a ja uśmiecham się.
Alana unosi brew i ukradkiem patrzy na Holly, której oczy - palą się - tak
właśnie. Śmieje się pod nosem. Patrzę na Eleanor, która ma szeroko otwarte oczy
i patrzy zdziwiona. Nancy cały czas coś mówi Holly na ucho, a ta spina policzki
i oddycha przez nos. Patrzę jej w oczy, na co przybiera postawę obronną. Wiem,
że wszyscy się na nas patrzą i nie zamierzam przestać wiercić jej moim wzrokiem
dziury w oczach. Harry podpala papierosa i wypuszcza dym śmiejąc się pod nosem,
on wie, że robię to specjalnie, żeby ją wkurzyć i sądzę, że wszyscy to wiedzą.
Uśmiecham się szeroko do Harry'ego i przyciągam go do siebie i mówię mu na
ucho, że zaraz jej pęknie żyłka w dupie, na co on uśmiecha się szeroko, jest
blisko parsknięcia śmiechem.
Dziewczyny chcą iść do szkoły, więc idziemy we
trzy. Z przekroczeniem drzwi naskakują na mnie.
-O co tu chodzi?- pytają mnie równocześnie, na co
zaczynam się śmiać.
-Lubię robić jej na złość...- mówię, a Alana łapie
mnie za ramię.
-To nie jest tylko robienie na złość, wiesz, jak on
na Ciebie patrzy?- mówi dziewczyna, docieramy do mojej szafki i otwieram ją, a
one stoją obok i czekają na więcej pikantnych szczegółów.
-Jak się patrzy?- pytam, a Eleanor się obrusza.
-No patrzy się...- mówi Alana.- Tak inaczej...
Inaczej, inaczej...
Uśmiecham się słysząc ją.
-Tyłek ci oblukuje... Cały czas...- dodaje, na co w
mojej głowie pojawia się tylko: zboczeniec.
-Kylie, a Ty? Coś? Z nim?- dopytuje Eleanor, która
wpatruje się we mnie swoimi dużymi brązowymi oczami.
Uśmiecham się szeroko i postanawiam nie wyznawać im
prawdy. Może później...
-Po prostu zaczęliśmy się dobrze dogadywać. Wczoraj
pomógł mi kupić płyty winylowe dla mojej siostry, bo nie mogłam znaleźć
odpowiedniego sklepu. Jest naprawdę fajnym chłopakiem.- wyjaśniam.- I wcale nie
jest takim pewniaczkiem, jak wszyscy go postrzegają.
Dziewczyny patrzą na siebie, a Alana uśmiecha się
triumfalnie.
-Żeby tylko z tego nie było niczego więcej…-
porusza brwiami dziewczyna, a ja zaczynam się śmiać.
-Ty masz zawsze do wszystkiego pozytywne
nastawienie…- mówię jej, a ona przyznaje mi rację. El coś burczy pod nosem, a
ja wywracam oczami z uśmiechem i mocno ją przytulam.
-Hej! Obiecuję, że nie zakocham się w nim…- mówię
jej do ucha.
Eleanor uśmiecha się i wszystkie, po tym, jak
wyciągam książkę idziemy pod salę, gdzie będziemy mieć lekcje z przystojnym
profesorem Bloom'em. Zawsze się śmieje widząc wszystkie dziewczyny, które
nakładają warstwy szminki na usta, przed jego lekcją. Ma czarujący uśmiech.
Wraz z dzwonkiem mężczyzna wprowadza nas do środka i każe usiąść. Jako, że
siedzę przed Holly i Nancy razem z Eleanor, czuję jej perfumy i wręcz dusze się
nimi, bo są tak mocne. Mężczyzna sprawdza obecność i odpytuje Mike'a, który
oczywiście dostaje 2 tylko i wyłącznie za błaznowanie.
-Moi drodzy...- zapowiada nauczyciel.- Dzisiaj
omówimy sobie kwestię psychiki kobiet.
Wszyscy zaczynają się śmiać. A ja i El wywracamy
oczami.
-Serio?- mówi Alana.
-Tak...- odpowiada Bloom.- Omówimy właściwie jej
wszystkie zachowania, to ona będzie podmiotem naszych rozważań. Emocje,
uczucia... A zaczniemy od najprostszego, czyli od kwestii zakochania. Burza
mózgów i jakie są kobiety, gdy się zakochują?
-Naiwne!- mówi Alana. Nauczyciel uśmiecha się.
-Zapatrzone!- dodaje Jordan.
-Nie zwracają uwagi na otaczający świat.- mówi ktoś
z tyłu.
-Skłonne do wszystkiego, co facet jej
zaproponuje...- mówi Harry, na co odwracam się i patrzę na niego.
-To nieprawda!- mówię.
Przyciągam jego uwagę, jak i całej klasy.
-Kylie... Prawda...- dodaje Mike.
-Absolutnie nie... Za kogo wy nas macie? Za jakieś
wielce podporządkowane? Kobieta, która kocha jest kobietą, która pożąda tego
mężczyzny, ale nie zrobi wszystkiego, co on jej każe. W jakim wy świecie
żyjecie?- pytam ich.
-Szkoda, że ja natrafiłem tylko na takie, które się
podporządkowują...- dodaje Harry, a cała klasa rozumie aluzję do Holly. Śmieją
się pod nosem.
-W takim razie natrafiłeś na taką, która zrobi
wszystko, żeby facet się z nią przespał?- unoszę brwi, na co Harry się
uśmiecha.
-Kochani, słownictwo...- upomina nauczyciel.
-Dokładnie tak...- mówi Harry.
Wszyscy znów chichoczą pod nosem.
-Wróćmy do sedna...- mówi nauczyciel.- Może jeszcze
ze dwie cechy kobiety zakochanej?
-Nie przejmuje się problemami, które kiedyś były
dla niej zmorą teraz po prostu są, ale nie są, aż tak ważne.- mówi El, a ja
wtedy obserwuję Jordana, który zmienia wyraz twarzy, gdy dziewczyna mówi.
-Buja w obłokach...- dodaje Nancy.
-Fantastycznie... Tak więc człowiek, a konkretnie
kobieta, która jest tematem naszego działu jest istotą, która uważacie jest
bardziej emocjonalna czy mniej emocjonalna niż mężczyźni.
Wszyscy odpowiadają, że bardziej, na co uśmiecham
się pod nosem. Nauczyciel kontynuuje lekcje, a ja dostaje sms-a.
"Hej piękna..."- pisze mi H.
Na mojej twarzy rośnie uśmiech, podnoszę lekko
głowę i widzę jego uśmiech.
"Nie przeszkadzaj mi, kiedy kontempluję o kobiecie..."- odpisuję mu i zaczynam pisać notatkę, o której mówi nauczyciel. Czuje
wibracje na moich kolanach i spoglądam na ekran.
"Ja ci mogę wyłożyć cały ten dział po dobrym seksie, kiedy to
doznasz wszystkich emocji, które każda kobieta w sobie ma."- pisze, na co odwracam twarz w stronę ściany, żeby nie zacząć się śmiać.
"Przestań!"- piszę mu.
"Czego się wstydzisz... Udowodnię ci to."- pisze mi.
"O nie..."- odpisuję i robię dalszy
ciąg notatki.
"Kiedy będę Cię dotykał, będziesz czuła wzrastające pożądanie,
będziesz chciała więcej, kiedy już w tobie będę - radość, szczęście, błogą
przyjemność i wszystko co pozytywne. Kiedy wysunę się na chwilę: będziesz
rozdrażniona, zła, będziesz mnie potrzebowała, żebym dalej wrócił z tobą do
lepszego świata." - czytam to i zauważam, że
mój oddech się przyspieszył, znacznie. Zamykam usta i czuję motylki w brzuchu,
to straszne dziwne co się ze mną dzieje.
„Harry, przestań, już wolałam
jak mówiłeś mi o sprawach poważnych... Byłeś wtedy prawdziwy..."- piszę mu.
"Kylie, poczekaj do naszego pierwszego razu - będziesz chciała
żebym mówił tylko o wyłącznie o seksie."
"To tak się da?"
"Jeszcze nie wiesz, co się da, a czego się nie da..."- pisze Harry.
Dzwoni dzwonek i wszyscy zaczynają się pakować.
Wychodzę z sali, a El łapie Alanę pod rękę i mówią, że idą do toalety. Za to
kto inny jest zaraz u mojego boku.
-Jesteś sprośny...- mówię mu, a on się uśmiecha.
-Piszę ci zawsze całą prawdę... Nie zawiedziesz się
po naszym pierwszym razie...- mówi Harry i ściska mnie za pośladki. Odskakuję i
uderzam go zeszytem.
-Przestań, nie przy ludziach...- mówię.
-A gdy nikt nie widzi mogę?- zadaje pytanie
retoryczne.- Zobacz Ky jaki duży krok zrobiliśmy. Został tylko mały w stronę
łóżka.
-Harry...- kręcę głową chichoczą.
-Czyli kiedy się umawiamy na macanko?- pyta mnie.-
Dobrze pamiętam, że dziś umówiliśmy się na naukę?- unosi brwi.
-Dobrze pamiętasz, ale nie ma i nie będzie macanka, czy jak Ty to tam nazywasz...- mówię.
-Mogę to nazwać w bardziej cywilizowany sposób...-
mówi, na co podnoszę na niego wzrok. On spogląda na mnie.- Seks...- mówi, na co
jęczę cicho, a on się śmieje.
-Jesteś nienormalny i nie mogę się doczekać, aż
będzie dział o facecie, bo będę miała sporo do opowiedzenia.- mówię, a on się
śmieje.
Rozdzielam się z Harry'm, który idzie na papierosa,
a na korytarzu zaczepia mnie Holly. Nancy stoi obok i przegląd mi się.
-O co chodzi?- pytam blondynkę.
-Kylie...- mówi swoim dziwkowatym głosem.-
Chciałabym Cię zaprosić na moje 19-ste urodziny.- zatyka mnie po całej linii.
-Naprawdę?- pytam zdziwiona.- A to zaproszenie nie
wybuchnie, jak go dotknę?- pytam ją, a one zaczynają się sztucznie śmiać. W
zamyśle mówiłam na poważnie...
-Nie, spokojnie. Nie chcę ci zrobić krzywdy...-
mówi sztucznie.
Ta na pewno.
-Dziękuję ci za zaproszenie, jeżeli tylko mi nic
nie wypadnie przyjdę...- mówię, a na jej twarzy pojawia się cień triumfalnego
uśmiechu.
-Fantastycznie...- mówi i z uśmiechem odchodzi.
-Na pewno mi coś wypadnie...- mówię do siebie i
zanoszę zaproszenie do szafki i idę ku klasie prof. Clice.
(...)
Wracam do domu i trochę ogarniam porządek.
Odkurzam, zmywam naczynia, układam pranie, a w tym samym czasie robię babeczki,
których pomysłodawczynią jest Hailey. Ok. 18:00 Harry pisze, że jest w drodze.
Dokańczam ostatnie czynności i czekam na niego, po 15 minutach wraz z dzwonkiem
wiem, że już jest. Otwieram drzwi i zapraszam do środka, za sobą trzyma
bukiecik kwiatów i wino.
-Harry!- patrzę zdziwiona, ale jednocześnie taka
zadowolona.
-Ja nie jestem typem romantyka, ale przyznam się -
moja siostra mi poleciła...- czerwieni się.
Harry się czerwieni - coś nieprawdopodobnego.
-Dziękuję bardzo, to kochane...- biorę od niego i
idę do kuchni.
-Co tak ładnie pachnie?- pyta wchodząc głębiej do
pokoju.
-Upiekłam babeczki.- mówię wyciągając je z blachy.
-Romantycznie...- mówi Harry, na co do uśmiecham i
zabawnie wywracam oczami.
-Żadne z nas tego nie potrzebuje...- mówię, a on
kiwa głową.
-Masz korkociąg?- pyta, na co wskazuje mu szufladę.
Znajduje go i umiejętnie otwiera wino.
-Jak mnie upijesz Styles, to sama pójdę do Huntera,
żeby wstawił Ci pałę...- mówię, na co on się zaczyna śmiać.
-Dziś nie mam nikczemnych zamiarów, chce pokazać
temu staruchowi, że potrafię.
Uśmiecham się szeroko i zaczynam się zastanawiać,
gdzie podział się Harry, którego poznałam w styczniu... Minęło 3,5 miesiąca i
jest innym człowiekiem. Jeju...
-Od czego zaczniemy?- pyta Harry siadając na
kanapie w salonie, na co ja odgarniam włosy na prawa ramię i wyciągam notatki.
-Od tego...- wskazuję palcem na temat o okręgu
hipnotycznym. Mówię dość długo, posługując się notatkami, a on słucha mnie
uważnie i robi swoje własne notatki. Jest bardzo skupiony i widać, że chce,
jego postawa podoba mi się. Bardzo. Omawiam mu przez 50 minut ten temat, a on
potem zadaje mi pytania, którymi uzupełnia swoją wiedzę. Wreszcie kończymy ten
temat i zamierzam przejść do kolejnego, ale stwierdzam, że coś zrobię na
kolację.
-Jesteś głodny?- pytam go idąc do kuchni.
-Nie za bardzo, ale jeśli masz coś w planach zrobić
do jedzenia, to się chętnie przyłączę.
-Zrobię typowo amerykańskie zapiekane tosty z
jajkiem i serem.- unoszę brwi i poruszam nimi zabawnie.
-Z jajkiem?- marszczy twarz.
-Tylko będzie maczany, nie będzie żółtka...- śmieję
się, Hailey tak samo reaguje na jaja.
Zaczynam i podśpiewuję sobie piosenkę, którą
słyszałam w radiu w aucie H (który zresztą naprawił mi autko :) ).
-Zobacz co dostałam...- mówię do niego i wskazuję
palcem na zaproszenie.
Harry siada na hokerze i czyta z uśmiechem na
twarzy.
-Idziesz?- pyta mnie.
-A Ty?- pytam.
-Ja chyba powinienem, ale Ty jak nie chcesz to bez
łaski...
Uśmiecham się pod nosem.
-Chętnie ubiorę się lepiej niż ona...- mówię, na co
zauważam, że Harry obliguje od góry do dołu.
-To znaczy?- pyta.
-Jakaś fajna sukienka, albo crop top i spódnice...-
mówię.
-Nie wiem co to crop top, ale na imprezie u mnie wyglądałaś
zjawiskowo...- mówi mi, na co mu dziękuję.
-Właśnie
tam miałam ubrany crop top, Harry…- uśmiecham się i wracam do sedna.-I wiesz, zawsze też można jej porobić na złość...- mówię.
-No jasne, lubisz takie rzeczy...- śmieje się, na
co ja się uśmiecham.
Maczam tosty w jajku i narzucam na patelnię. Harry
opiera się plecami o blat wyspy kuchennej i przygląda mi się.
-Lubisz gotować?- pyta mnie zaglądając mi przez
ramię.
-Szczerze to... chyba nie...- mówię.- Aczkolwiek
jak mam wenę to przyznam nieskromnie potrafię wyczarować cudeńka...- uśmiecham
się.
-A to co będziemy jeść będzie cudeńkiem?- pyta.
-To już Ty ocenisz...- mówię.
Odgarniam włosy do tyłu i ściągam upieczoną część
na patelni na talerz. Podaję go Harry’emu wraz ze sztućcami i on się uśmiecha.
-Rzeczywiście pachnie pięknie…
-Smacznego…- uśmiecham się, a on mi się wtrąca.
-Razem go zjemy…- mówi szybko i przekraja tost na
pół. Wskazuje bym wzięła połowę, a on drugą, co czynię. Uśmiecham się widząc
jego minę, widzę, że bardzo mu smakuje, bardzo… Przygotowuje kolejne, gdy już
zjadamy i czekamy, aż się upieką, co trwa chwilkę. Hazz staje za mną i wyczuwam
jego obecność w odległości centymetrów. Wręcz pcha usta niedaleko mojej szyi,
co w pewnym momencie staje się przyjemne.
-Wiesz, co pachnie jeszcze ładniej?- pyta mnie
wprost do ucha.
-Nie wiem…- mówię.
-Ty, Kylie…- mówi i kładzie dłonie na biodrach, po
czym sunie je po udach. Dotyka ustami mojej szyi całując ją w bardzo subtelny i
delikatny sposób, który zresztą sprawia mi ogromną przyjemność. Jego dłoń
niepostrzeżenie jest już pod moją koszulką i sunie po spiętym brzuchu, biodra z
kolei są bliżej moich pośladków i czuję pewne rzeczy bardzo dobrze.
-Harry…- mówię cicho, ale nie przerywa, odsuwa mnie
od kuchenki gazowej, wyłącza gaz i przyciska mnie przodem do ściany. Unosi moją
koszulkę wyżej i robi coś, czego nie spodziewałabym się nigdy. Kuca przede mną
i lekko opuszcza moje dresy mając twarz naprzeciwko mojej kobiecości, która
wciąż jest ukryta. Zaczyna mnie całować po brzuchu i idzie coraz niżej.
Właściwie po chwili moje dresy są na niskiej linii bioder, ale jakoś czuję, że
nie chcę, żeby przestał. To jest tak przyjemne… Przygryza moją skórę, na co
cicho wzdycham, on unosi wzrok do góry.
-Kylie, zniż się…- mówi i gdy tego nie robię, łapie
mnie w biodrach i sam to czyni. Odsuwa mnie od ściany i kładzie na podłodze na
plecach. Sunie nosem po moich żebrach składając na nich pocałunki, a ja przez
te przyjemności wplatam palce w jego włosy, na co on mruczy. Pożądam go, coraz
mocniej i przysuwam bliżej. Chcę go, chociaż pewnie rozsądek powiedziałby
„Nie…” albo by się chociaż zawahał. Ale dziś chcę.
Bardzo.
Ciągnę go do siebie i czuję jak jego malinowe usta
łączą się z moimi w uniesieniu. Właściwie nie wiem co się wtedy ze mną dzieje,
nie jestem świadoma co robię, dotykam go, on mnie, mruczę mu w usta, on mnie,
ściągam z niego koszulkę, on ze mnie… I wpija się ustami w moje piersi… Wtedy
dostajemy obydwoje jakiegoś dodatkowego napędu, bo ja zaczynam się wić
potrzebując więcej, a on nie może się nacieszyć tym, co nieskromnie powiem – od
dłuższego czasu zajmowało jego sporą część uwagi. Gdy po jakimś czasie wraca do
moich ust i patrzy mi głęboko w oczy, odrywa się na sekundę, by zadać mi
pytanie.
-Chcesz tego dziś?- pyta mnie.
-Powiedz mi czego chcę…- mówię mu, a on zamyka na
chwilkę oczy, by zapanować na pragnieniem.
-Czy chcesz, żebym zabrał cię do lepszego świata?-
pyta mnie muskając moje usta.
Już mam odpowiedzieć, gdy dzwoni dzwonek do drzwi.
***
Miłego czytania!
***
Miłego czytania!
W takim momencie. Teraz tydzień trzeba czekać
OdpowiedzUsuń17 rozdział jest już dodany. Jak czytasz na komputerze to musisz zjechać pod 16 rozdział, a jak czytasz na telefonie to musisz cofnąć się przed 16. Bo najpierw dodała 17 a później jest 16. Odkryłam to wczoraj
UsuńJejku ale fajny. Ciekawe kto stoi za drzwiami :-)
OdpowiedzUsuńBlog został dodany do spisu "Blogowi Bogowie" :)
OdpowiedzUsuńHalo gdzie rozdział ja rozumiem że święta ale zlituj się nie wytrzymam do piątku, żeby dowiedzieć się kto stoi za drzwiami
OdpowiedzUsuń