9 grudnia 2016

Rozdział 15



Stukam palcami o gałkę skrzyni biegów i wyglądam za swoje okno, czekając, aż Kylie przydzie do auta. Jedziemy bowiem zobaczyć płyty winylowe, które ją tak interesowały. Mrużę oczy przed słońcem, który dziś świeci mocno dając prawdziwą wiosnę, szukam okularów i nakładam je na nos, gdy słyszę trzask drzwi od budynku, gdzie mieści się jej mieszkanie. Szukanie obcasów dobrze świadczy. Otwiera drzwi i wsiada do środka z wydekoltowanym podkoszulkiem i narzuconą na siebie dżinsową kurtką.
Spoglądam na nią znad okularów, a ona się uśmiecha swoje układając na czole.
-Hej...- mówię jej, na co ona odpowiada tym samym i przybliża twarz, by dać mi buziaka w policzek. Zastanawiam się przez ułamek sekundy, czy to jej policzek pocałować, czy może te piekielne usta, które wczoraj dane mi było kosztować. Wybieram usta. Muskam je, a ona odskakuje jak oparzona z uśmiechem i uderza mnie ręką w ramię.
-Wstydziłbyś się...- mówi mi, a ja zaczynam się śmiać i ruszam.
-To Ty byś się wstydziła...- mówię jej.
-Czego niby?- pyta.
-Wczoraj macałem twoje cycki, a Ty przychodzisz z takim dekoltem...- mówię, a ona od razu spogląda w dół i poprawia koszulkę.
-Może przez twoją pasję w macaniu moich cycków przesadziłeś z siłą, bo bolą mnie...- mówi cicho.
-Jedno słowo i mogę Ci je wymasować...- mówię jej, a ona chichocze pod nosem.
Stajemy na światłach, a ona siada trochę po ukosie.
-Masz kaca?- pytam ją, na co spogląda na mnie.
-Trochę boli mnie głowa, ale bez przesady.- mówi.- Jestem szczęśliwa, bo sądząc po ilości alkoholu jaką wypiłam i tego, że nie pamiętam niczego od czasu naszej rozmowy o imprezie we Włoszech to powinnam leżeć i kwiczeć.- stwierdza, a ja zaczynam się śmiać. Ruszam na skrzyżowaniu i skrecam w lewo.
-Nie ukrywam, że bardzo mi się spodobałaś pijana...- mówię jej, a ona podnosi wzrok.
-Bo dałam ci pomagać moje cycki?- unosi brwi chichocząc.
-Cycki cyckami, Kylie, ale Ty chciałaś się ze mną przespać...- mówię spoglądając na nią.
Mina jej rzednie, na co zaczynam się śmiać.
-Żartujesz prawda?- mówi.- Harry żartujesz?- pyta ponownie.
-Dotykałaś mnie i było Ci przykro, że Ci odmówiłem...
Kylie burczy pod nosem i ściąga z głowy czapkę.
-Boże, jaka kompromitacja...- mówi cicho, a ja zaczynam się śmiać. Kładę jej dłoń na nodze i mówię:
-Nie martw się, mnie też trochę poniosło, Ty mnie poniosłaś... Ale ten seks, który został mi obiecany może być w zamian za dzisiejszą przysługę...- mówię z szerokim uśmiechem.
-Oj przestań...- krzyżuje dłonie na klatce piersiowej i lekko się uśmiecha.
-O nie, nie... Ja jeszcze będę się z tobą bzykał... Zobaczysz...- mówię z szerokim uśmiechem.-...i co najważniejsze. Będziesz to pamiętała...- mówię jej, a ona oblewa się rumieńcem.
Kylie podgłaśnia lecący w radiu Linkin Park.
-Lubisz ten zespół?- pyta mnie, na co uśmiecham się pod nosem.
-Uwielbiam i AC/DC, którzy są u mnie na 2. miejscu. Znasz ich?- pytam ją, a ona uśmiecha się pod nosem.
-Tylko trochę...- mówi po chwili.
-W takim razie zapoznam Cię z ich muzyką, jest wartościowa...- mówię jej, a ona kiwa głową w zrozumieniu.
Jedziemy dalej i słucham, jak Kylie podśpiewuje ich piosenkę, która wyszła kilka dni temu.
-Znasz to?- pytam ją zdziwiony.
Ona spogląda na mnie.
-Um... Moja sąsiadka ciągle tego słucha...- mówi cicho i zaczyna spróbować posty na jakimś portalu internetowym.
Zapada między nami cisza, która przerywana jest cichymi brzmieniami gitary elektrycznej. Spoglądam na nią ukradkiem kątem oka, ale nie zauważa tego, jest zaabsorbowana swoim telefonem.
-Widziałem twoje zdjęcie na Instagramie…- mówię po chwili.
-I jak? Podoba ci się?- pyta unosząc wzrok znad telefonu.
-Pytasz o zdjęcie, gdzie widać ci biust, to oczywiste, że tak…- mówię jej i wyciągam z paczki jednego papierosa.-Mogę zapalić?- pytam ją, na co kiwa głową.
-Ja nie wiem, co dziś jest w facetach…- burczy pod nosem.
-O czym mówisz?- pytam wypuszczając dym za okno.
-Patrzycie tylko na cycki i dupę… Nie macie w ogóle wrażliwości, nie liczy się charakter…- mówi Kylie.
Zaczynam się śmiać, ale przyznaję jej rację, bo ją ma. Ja sam łapię się na tym, że komplementuję to, jak wyglądają te dwie UWIELBIANE przeze mnie części ciała. Aczkolwiek u Kylie zwróciły moją uwagę szczególnie. Pośladki w kształcie podobnym do serca, jędrne, wyćwiczone, a piersi – pełne i jak wczoraj zauważyłem idealnie pasujące do moich sporych dłoni. To świadczy o miseczce, jaką ma ta dziewczyna.
Kylie kończy swój monolog o dzisiejszych facetach i pada na fotel.
-Jesteś słodka, jak się denerwujesz…- mówię jej, na co ona podnosi na mnie wzrok i uśmiecha się lekko.
-A ty potrafisz słodzić…- mówi cicho.- Ale dzięki…
Dojeżdżamy na miejsce, które mieści się na przedmieściach Londynu, dzwonię do domofonu i tam odbiera gruby, hardy głos, gdy tylko mówię, kto przyjechał drzwi się otwierają i schodzimy do piwnicy. Właściciel tego sklepu to znajomy mojego ojca z czasów studiów i jako mały chłopak przyjeżdżając do Londynu spędzałem czas z nim w jego sklepie. Właściwie nie jest to prawdziwy sklep, raczej miejsce, gdzie kolekcjonowane są płyty winylowe z możliwością kupna.
-Harry, jak miło cię widzieć…- mówi Harvey i wita się ze mną silnym uściskiem dłoni. Kylie staje obok mnie i przedstawiam ich sobie. Mężczyzna znając moją naturę – ten co, kocha kobiety ponad wszystko – uśmiecha się pod nosem, pewnie sądząc, że to moja kolejna zdobycz.
-Czego szukacie?- pyta nas, a ja spoglądam na Kylie, która wyciąga telefon i oznajmia, że potrzebuje KISS Destroyer, Joan Jett Up Your Alley oraz The Stranger Billy’ego Joela.


Unoszę brwi słysząc ciekawe pozycje, a sam Harvey także jest zdziwiony spogląda na mnie i mówi, byśmy mu pomogli, bo wydaje mu się, że ma, ale nie jest pewien. Tak więc rozpoczynamy poszukiwania. Przeglądamy naprawdę mnóstwo płyt, rozmawiając przy tym o wszystkim dookoła. Kylie jest pochłonięta szukaniem, ale też tym, że odnajduje coraz to lepsze krążki.
-Jak ty to robisz?- pytam ją, gdy znajduje drugą płytę The Beatles. Biorę w dłoń zniszczone opakowanie i z uśmiechem przyglądam się mu.
-A ja wiem…- wzrusza ramionami z uśmiechem. Odwróciła już z tego wszystkiego czapkę daszkiem do tyłu i szuka dalej. Zaczyna ją to coraz bardziej kręcić.
-Jeju, tutaj są naprawdę skarby…- mówi pod nosem, na co Harvey się śmieje.
-Zobacz, jak ona się tu dobrze czuje...- mówię Harvey'owi i ten uśmiecha się szerzej i idzie obsłużyć klient.

-Kto by pomyślał, że takie coś mi się spodoba...- mówi Kylie, a ja podchodzę do niej. Dziewczyna znajduje jakąś płytę, którą chowa za sobą. Obraca się do mnie przodem lędźwiami opierając się o półkę. Podchodzę bliżej niej i opieram się o półkę przybliżając do niej twarz.

-Gdzie zamierzasz tego słuchać?- pytam ją.
-Przecież to nie dla mnie…- mówi z uśmiechem.
-A jest tu coś, co kupiłabyś sobie?- pytam ją, a ona unosi oczy do góry w zamyśleniu.
-Może EP-kę Joan Jett z „I Love Rock&Roll”?- mówi cicho, na co się uśmiecham. -Właściwie po co ci to wiedzieć?- pyta mnie, a ja się uśmiecham.
-Bo cały czas Cię poznaję...- odpowiadam jej, a moja odpowiedź chyba jej się podoba.-Tak więc, gdzie zamierzasz słuchać muzyki z tych arcydzieł?- pytam ją mając na myśli ogrom dyskografii w tym sklepie.
-Może na gramofonie?- pyta.
Zaczynam się śmiać.
-Wiesz, ile one mogą kosztować? Albo w ogóle może ich nie być...- mówię jej odgarniając kosmyk włosów.
-Harry na takie rzeczy nie można patrzeć tak negatywnie... Trzeba mieć zakodowane pozytywne myślenie.- uśmiecha się szeroko.
Kręcę głową z uśmiechem i przybliżam lekko swoją twarz do jej.
-Chcesz mnie pocałować, gdy jestem trzeźwa?- pyta poruszając śmiesznie brwiami.
-Oczywiście, że tak... Chce, żebyś pamiętała ten pocałunek.- mówię jej przybliżając swoje usta do jej.
-Ale tak przy ludziach?- czuję ciepły oddech na swoich wargach i czekam, aż przestanie gadać.
-Co kogo oni obchodzą...- mówię i wpijam się w jej usta z dużą siłą, ale i jednoczesną delikatnością. Ona się uśmiecha cały czas i przez to, nie mogę jej całować.
-Widzę, że muszę Cię troszkę pokusić, żebyś była poważna, ale zrobię to w aucie...- mówię jej i biorę kilka płyt, które chce kupić i Kylie bierze swoje także.
Kupujemy i stwierdzamy, że pojeździmy po antykwariatach, może uda nam się kupić gramofon. Wracamy do auta, Kylie chowa swoje płyty w torebce i siada wygodnie, sięga po pasy i zapina je.
Przyglądam się jej, a ona się uśmiecha. Robi to dziś wyjątkowo często.
-Zahaczymy o te trzy, które wypisał nam Harvey. Są obok siebie właściwie, więc się rozdzielimy i sprawdzimy. Oki?- pytam ją.
Kiwa głową i robi mi zdjęcie.
-Kylie... Nienawidzę zdjęć...- mówię jej.
-Przy mnie musisz się do tego przyzwyczaić...- odpowiada nie zwracając  na mnie uwagi.
-A Ty nie możesz się odzwyczaić?- pytam ją, na co ona przenosi wzrok na mnie.
-Lubisz zdjęcia, które wstawiam na IG?- pyta mnie, na co bez namysłu odpowiadam jej twierdząc.
-Więc masz odpowiedź na poprzednie pytanie...- mówi.
Jako, że te dwa z trzech antykwariatów są po drugiej stronie miasta jedziemy prawie godzinę, stając prawie na każdych światłach.  Jedziemy pustą drogą, która jest osiedlową, bo jedyne co widać dookoła to domki rodzinne.
-Ale pięknie zachodzi, prawda?- pyta Kylie, a ja dopiero wtedy zauważam zachodzące słońce.
-Mhm...- mruczę i skręcam ku antykwariatowi w miasteczku, które pojawiło się 10 km dalej. Sprawdzamy, ale niestety w żadnym ze sklepów nie ma gramofonu, spotykamy się przy aucie i gdy Kylie wychodzi ze swojego robi smutną minkę.
-W twoim też nie ma?- pyta mnie, a ja kiwa głową krzyżując ręce na torsie. Dziewczyna idzie ku mnie i staje metr ode mnie, zapada między nami cisza w czasie której spogląda mi w oczy swoimi brązowymi, ba prawie czarnymi oczami, które już dawno przykuły moją uwagę. Tę chwilę ciszy i upojenia przerywa mój telefon. Kylie spogląda na kieszeń, gdzie go mam, wzdycham cicho i wyciągam go z kieszeni. Okazuje się to być moja siostra.
-Dasz mi chwilkę?- pytam Ky, a ona kiwa głową i mówi, że pójdzie do knajpki obok i kupi nam po hot-dogu. Uśmiecham się i odbieram.

Kylie
Odwracam się do tyłu i spoglądam na Harry’ego, którego wyraz twarzy nie jest pozytywny. Zaraz zaczyna gestykulować i dotyka palcami kości nosowej.
-Halo… Przepraszam…- mówi ekspedientka, a ja gwałtownie odwracam głowę w jej stronę i uśmiecham się lekko.
-2 hot dogi proszę…- mówię jej, po czym ona wbija w kasę.- I może jeszcze po dużym napoju… 2x Pepsi.- kiwa głową i podaje cenę, płacę jej i czekam na zamówienie. Spoglądam na jego smutną twarz, odpala papierosa, którego wypala do połowy i idzie w moją stronę. Odpisuję Hailey na sms-a i blokuję telefon. Wchodzi przez drzwi uruchamiając dzwoneczki i podchodzi do mnie, staje obok i przygląda mi się.
-Jak to jest Kylie, że dziewczyny, które są szlachetne, kochające i dobre zawsze trafiają na facetów, którzy je krzywdzą…- mówi mi, a ja patrzę na niego nie wiedząc co odpowiedzieć. Nie chcę go zapytać, kto dzwonił, bo to nie moja sprawa, ale z drugiej strony chciałabym mu jakoś pomóc.
-Tak jest bardzo często…- mówię mu po chwili.
-No właśnie… To jest najgorsze, że one są tak zakochane, że nie potrafią się zbuntować.- Harry wzdycha cicho, a gdy ekspedientka przynosi nasze zamówienia - uśmiecha się lekko unosząc kąciki jego ust. Dziękujemy jej i wychodzimy. Siadamy na ławce przed knajpką, tak by na siebie patrzeć.
-Nie wiem, co mam ci powiedzieć, wiesz?- mówię mu cicho opuszczając wzrok na kubek napoju, a on znów robi się bardziej smutny.- Ja nigdy ani nie byłam w takiej sytuacji, ani nikt mi bliski, więc…
Opuszcza wzrok na swojego fast-food i grzebie widelcem w surówce, ja pociągam
-To dobrze, dla ciebie, Ky… Bardzo dobrze. A mówię ci o tym, bo moja siostra jest właśnie w takim toksycznym związku od dwóch lat. Liam strasznie ją traktuje, bije, szantażuje, wyzywa, a ja nic kurwa nie mogę zrobić…- mówi Harry, a ja przyglądam mu się, robi mi się bardzo przykro.-… raz, kiedy interweniowałem nie odzywała się do mnie przez 2 miesiące i co gorsza, Liam wtedy uderzył ją mocniej, za to, że mi powiedziała. Wcale tego wtedy nie zrobiła, widziałem po siniakach.
-Dlaczego od niego nie odejdzie?- pytam H.
-Powinna to zrobić rok temu, ale ona go tak bardzo kocha. Boże, kochała się w nim od liceum… Nigdy tego nie rozumiałem. Teraz opuszcza zajęcia na studiach, bo nie chce, by ludzie widzieli ją poobijaną.
-Porozmawiaj z nią… Może niech jej przyjaciółka z nią porozmawia…- mówię.
-Ona i ja robiliśmy już wiele… Ale ona nikogo nie słucha.

(…)
Jest już zupełnie ciemno, gdy Harry zatrzymuje się pod moim budynkiem.
-Przepraszam, że na koniec takiego udanego popołudnia podjąłem taki temat…- mówi cicho.
-Nie przepraszaj…- uśmiecham się lekko, odpinam pas i podkurczam kolano.-… jestem dobra w wysłuchiwaniu ludzi…- opuszczam głowę, na co Harry cicho chichocze.-… a gdy mówi ci to Hailey Baldwin to jest to święta prawda…- wtóruję mu chichotem. Po czym cichnę i spoglądam mu w oczy.- …dziś było super, naprawdę…- mówię mu, a on się lekko uśmiecha.
-Nie mówisz tego z grzeczności?- unosi brew.
-Nie mówię, przyrzekam…- mówię dosadnie kładąc dłoń na mostku.- Bałam się trochę tego naszego spotkania, takiego dłuższego…- Harry uśmiecha się.-… i nie pod wpływem alkoholu…- dodaję, na co zaczyna się śmiać.-… nie wiedziałam czego się spodziewać, ale nie żałuję, że pojechałam z tobą… było super…- dodaję.
-Cieszę się i mam nadzieję, że będzie okazja to większej ilości takich spotkań. – mówi Harry, na co się uśmiecham i zapada między nami chwila ciszy.
-Będę już szła…- mówię po chwili i przysuwam twarz, by dać mu buziaka w policzek. Muskam go i odsuwam się powoli, on uśmiecha się lekko i otwieram drzwi, by wyjść, wysiadam i zamykam drzwi.
-Kylie?- woła mnie i spoglądam na niego przez okno.
-Dziękuję…- mówi cicho, na co uśmiecham się szeroko.
-Do zobaczenia Harry…- mówię mu i nagle coś mi się przypomina.
-Harry?- mówię, na co on ponownie otwiera okno.
-Słucham?
-Jeżeli chcesz mogę ci pomagać w nauce…- mówię, na co on uśmiecha się szeroko.-Ale nie będę miała na sobie kusej spódniczki, za małej bluzki i zerówek na oczach…- wyliczam, na co on zaczyna się śmiać.
-Przyjmuję propozycję, aczkolwiek będę na pewno więcej skupiał na nauce niż Tobie…- mówi, na co się śmieję.
-Szczerze to chyba lepiej…- mrugam do niego prawym okiem i idę ku drzwiom mieszkania.


***
I jak? Komentujcie! Dajcie znać, co sądzicie :D

2 komentarze: