Stukam palcami o gałkę
skrzyni biegów i wyglądam za swoje okno, czekając, aż Kylie przydzie do auta.
Jedziemy bowiem zobaczyć płyty winylowe, które ją tak interesowały. Mrużę oczy
przed słońcem, który dziś świeci mocno dając prawdziwą wiosnę, szukam okularów
i nakładam je na nos, gdy słyszę trzask drzwi od budynku, gdzie mieści się jej
mieszkanie. Szukanie obcasów dobrze świadczy. Otwiera drzwi i wsiada do środka
z wydekoltowanym podkoszulkiem i narzuconą na siebie dżinsową kurtką.
Spoglądam na nią znad
okularów, a ona się uśmiecha swoje układając na czole.
-Hej...- mówię jej, na co
ona odpowiada tym samym i przybliża twarz, by dać mi buziaka w policzek.
Zastanawiam się przez ułamek sekundy, czy to jej policzek pocałować, czy może
te piekielne usta, które wczoraj dane mi było kosztować. Wybieram usta. Muskam je,
a ona odskakuje jak oparzona z uśmiechem i uderza mnie ręką w ramię.
-Wstydziłbyś się...- mówi
mi, a ja zaczynam się śmiać i ruszam.
-To Ty byś się wstydziła...- mówię jej.
-Czego niby?- pyta.
-Wczoraj macałem twoje
cycki, a Ty przychodzisz z takim dekoltem...- mówię, a ona od razu spogląda w
dół i poprawia koszulkę.
-Może przez twoją pasję w macaniu moich cycków przesadziłeś z siłą, bo bolą mnie...- mówi cicho.
-Jedno słowo i mogę Ci je
wymasować...- mówię jej, a ona chichocze pod nosem.
Stajemy na światłach, a ona
siada trochę po ukosie.
-Masz kaca?- pytam ją, na co
spogląda na mnie.
-Trochę boli mnie głowa, ale
bez przesady.- mówi.- Jestem szczęśliwa, bo sądząc po ilości alkoholu jaką
wypiłam i tego, że nie pamiętam niczego od czasu naszej rozmowy o imprezie we
Włoszech to powinnam leżeć i kwiczeć.- stwierdza, a ja zaczynam się śmiać.
Ruszam na skrzyżowaniu i skrecam w lewo.
-Nie ukrywam, że bardzo mi
się spodobałaś pijana...- mówię jej, a ona podnosi wzrok.
-Bo dałam ci pomagać moje
cycki?- unosi brwi chichocząc.
-Cycki cyckami, Kylie, ale
Ty chciałaś się ze mną przespać...- mówię spoglądając na nią.
Mina jej rzednie, na co
zaczynam się śmiać.
-Żartujesz prawda?- mówi.-
Harry żartujesz?- pyta ponownie.
-Dotykałaś mnie i było Ci
przykro, że Ci odmówiłem...
Kylie burczy pod nosem i
ściąga z głowy czapkę.
-Boże, jaka
kompromitacja...- mówi cicho, a ja zaczynam się śmiać. Kładę jej dłoń na nodze
i mówię:
-Nie martw się, mnie też
trochę poniosło, Ty mnie poniosłaś... Ale ten seks, który został mi obiecany może
być w zamian za dzisiejszą przysługę...- mówię z szerokim uśmiechem.
-Oj przestań...- krzyżuje
dłonie na klatce piersiowej i lekko się uśmiecha.
-O nie, nie... Ja jeszcze
będę się z tobą bzykał... Zobaczysz...- mówię z szerokim uśmiechem.-...i co
najważniejsze. Będziesz to pamiętała...- mówię jej, a ona oblewa się rumieńcem.
Kylie podgłaśnia lecący w
radiu Linkin Park.
-Lubisz ten zespół?- pyta
mnie, na co uśmiecham się pod nosem.
-Uwielbiam i AC/DC, którzy
są u mnie na 2. miejscu. Znasz ich?- pytam ją, a ona uśmiecha się pod nosem.
-Tylko trochę...- mówi po
chwili.
-W takim razie zapoznam Cię
z ich muzyką, jest wartościowa...- mówię jej, a ona kiwa głową w zrozumieniu.
Jedziemy dalej i słucham,
jak Kylie podśpiewuje ich piosenkę, która wyszła kilka dni temu.
-Znasz to?- pytam ją
zdziwiony.
Ona spogląda na mnie.
-Um... Moja sąsiadka ciągle
tego słucha...- mówi cicho i zaczyna spróbować posty na jakimś portalu
internetowym.

-Widziałem twoje zdjęcie na
Instagramie…- mówię po chwili.
-I jak? Podoba ci się?- pyta
unosząc wzrok znad telefonu.
-Pytasz o zdjęcie, gdzie
widać ci biust, to oczywiste, że tak…- mówię jej i wyciągam z paczki jednego
papierosa.-Mogę zapalić?- pytam ją, na co kiwa głową.
-Ja nie wiem, co dziś jest w
facetach…- burczy pod nosem.
-O czym mówisz?- pytam
wypuszczając dym za okno.
-Patrzycie tylko na cycki i
dupę… Nie macie w ogóle wrażliwości, nie liczy się charakter…- mówi Kylie.
Zaczynam się śmiać, ale
przyznaję jej rację, bo ją ma. Ja sam łapię się na tym, że komplementuję to,
jak wyglądają te dwie UWIELBIANE przeze mnie części ciała. Aczkolwiek u Kylie zwróciły
moją uwagę szczególnie. Pośladki w kształcie podobnym do serca, jędrne,
wyćwiczone, a piersi – pełne i jak wczoraj zauważyłem idealnie pasujące do
moich sporych dłoni. To świadczy o miseczce, jaką ma ta dziewczyna.
Kylie kończy swój monolog o
dzisiejszych facetach i pada na fotel.
-Jesteś słodka, jak się
denerwujesz…- mówię jej, na co ona podnosi na mnie wzrok i uśmiecha się lekko.
-A ty potrafisz słodzić…-
mówi cicho.- Ale dzięki…
Dojeżdżamy na miejsce, które
mieści się na przedmieściach Londynu, dzwonię do domofonu i tam odbiera gruby,
hardy głos, gdy tylko mówię, kto przyjechał drzwi się otwierają i schodzimy do
piwnicy. Właściciel tego sklepu to znajomy mojego ojca z czasów studiów i jako
mały chłopak przyjeżdżając do Londynu spędzałem czas z nim w jego sklepie.
Właściwie nie jest to prawdziwy sklep, raczej miejsce, gdzie kolekcjonowane są
płyty winylowe z możliwością kupna.
-Harry, jak miło cię
widzieć…- mówi Harvey i wita się ze mną silnym uściskiem dłoni. Kylie staje
obok mnie i przedstawiam ich sobie. Mężczyzna znając moją naturę – ten co,
kocha kobiety ponad wszystko – uśmiecha się pod nosem, pewnie sądząc, że to
moja kolejna zdobycz.
-Czego szukacie?- pyta nas,
a ja spoglądam na Kylie, która wyciąga telefon i oznajmia, że potrzebuje KISS Destroyer, Joan Jett Up Your Alley oraz The Stranger Billy’ego Joela.
Unoszę brwi słysząc ciekawe
pozycje, a sam Harvey także jest zdziwiony spogląda na mnie i mówi, byśmy mu
pomogli, bo wydaje mu się, że ma, ale nie jest pewien. Tak więc rozpoczynamy
poszukiwania. Przeglądamy naprawdę mnóstwo płyt, rozmawiając przy tym o
wszystkim dookoła. Kylie jest pochłonięta szukaniem, ale też tym, że odnajduje
coraz to lepsze krążki.
-Jak ty to robisz?- pytam
ją, gdy znajduje drugą płytę The Beatles. Biorę w dłoń zniszczone opakowanie i
z uśmiechem przyglądam się mu.
-A ja wiem…- wzrusza
ramionami z uśmiechem. Odwróciła już z tego wszystkiego czapkę daszkiem do tyłu
i szuka dalej. Zaczyna ją to coraz bardziej kręcić.
-Jeju, tutaj są naprawdę
skarby…- mówi pod nosem, na co Harvey się śmieje.
-Zobacz, jak
ona się tu dobrze czuje...- mówię Harvey'owi i ten uśmiecha się szerzej i idzie
obsłużyć klient.
-Kto by
pomyślał, że takie coś mi się spodoba...- mówi Kylie, a ja podchodzę do niej.
Dziewczyna znajduje jakąś płytę, którą chowa za sobą. Obraca się do mnie
przodem lędźwiami opierając się o półkę. Podchodzę bliżej niej i opieram się o
półkę przybliżając do niej twarz.
-Gdzie zamierzasz tego
słuchać?- pytam ją.
-Przecież to nie dla mnie…-
mówi z uśmiechem.
-A jest tu coś, co kupiłabyś
sobie?- pytam ją, a ona unosi oczy do góry w zamyśleniu.
-Może EP-kę Joan Jett z „I Love Rock&Roll”?- mówi cicho, na co się uśmiecham. -Właściwie po co ci to wiedzieć?- pyta mnie, a ja
się uśmiecham.
-Bo cały czas Cię poznaję...- odpowiadam jej, a
moja odpowiedź chyba jej się podoba.-Tak więc, gdzie zamierzasz słuchać muzyki
z tych arcydzieł?- pytam ją mając na myśli ogrom dyskografii w tym sklepie.
-Może na gramofonie?- pyta.
Zaczynam się śmiać.
-Wiesz, ile one mogą kosztować? Albo w ogóle może
ich nie być...- mówię jej odgarniając kosmyk włosów.
-Harry na takie rzeczy nie można patrzeć tak
negatywnie... Trzeba mieć zakodowane pozytywne myślenie.- uśmiecha się szeroko.
Kręcę głową z uśmiechem i przybliżam lekko swoją
twarz do jej.
-Chcesz mnie pocałować, gdy jestem trzeźwa?- pyta
poruszając śmiesznie brwiami.
-Oczywiście, że tak... Chce, żebyś pamiętała ten
pocałunek.- mówię jej przybliżając swoje usta do jej.
-Ale tak przy ludziach?- czuję ciepły oddech na
swoich wargach i czekam, aż przestanie gadać.
-Co kogo oni obchodzą...- mówię i wpijam się w jej
usta z dużą siłą, ale i jednoczesną delikatnością. Ona się uśmiecha cały czas i
przez to, nie mogę jej całować.
-Widzę, że muszę Cię troszkę pokusić, żebyś była
poważna, ale zrobię to w aucie...- mówię jej i biorę kilka płyt, które chce
kupić i Kylie bierze swoje także.
Kupujemy i stwierdzamy, że pojeździmy po
antykwariatach, może uda nam się kupić gramofon. Wracamy do auta, Kylie chowa
swoje płyty w torebce i siada wygodnie, sięga po pasy i zapina je.
Przyglądam się jej, a ona się uśmiecha. Robi to
dziś wyjątkowo często.
-Zahaczymy o te trzy, które wypisał nam Harvey. Są
obok siebie właściwie, więc się rozdzielimy i sprawdzimy. Oki?- pytam ją.
Kiwa głową i robi mi zdjęcie.
-Kylie... Nienawidzę zdjęć...- mówię jej.
-Przy mnie musisz się do tego przyzwyczaić...-
odpowiada nie zwracając na mnie uwagi.
-A Ty nie możesz się odzwyczaić?- pytam ją, na co
ona przenosi wzrok na mnie.
-Lubisz zdjęcia, które wstawiam na IG?- pyta mnie,
na co bez namysłu odpowiadam jej twierdząc.
-Więc masz odpowiedź na poprzednie pytanie...-
mówi.
Jako, że te dwa z trzech antykwariatów są po
drugiej stronie miasta jedziemy prawie godzinę, stając prawie na każdych
światłach. Jedziemy pustą drogą, która
jest osiedlową, bo jedyne co widać dookoła to domki rodzinne.
-Ale pięknie zachodzi, prawda?- pyta Kylie, a ja
dopiero wtedy zauważam zachodzące słońce.
-Mhm...- mruczę i skręcam ku antykwariatowi w
miasteczku, które pojawiło się 10 km dalej. Sprawdzamy, ale niestety w żadnym ze sklepów
nie ma gramofonu, spotykamy się przy aucie i gdy Kylie wychodzi ze swojego robi
smutną minkę.
-W twoim
też nie ma?- pyta mnie, a ja kiwa głową krzyżując ręce na torsie. Dziewczyna
idzie ku mnie i staje metr ode mnie, zapada między nami cisza w czasie której spogląda
mi w oczy swoimi brązowymi, ba prawie czarnymi oczami, które już dawno przykuły
moją uwagę. Tę chwilę ciszy i upojenia przerywa mój telefon. Kylie spogląda na
kieszeń, gdzie go mam, wzdycham cicho i wyciągam go z kieszeni. Okazuje się to
być moja siostra.
-Dasz mi
chwilkę?- pytam Ky, a ona kiwa głową i mówi, że pójdzie do knajpki obok i kupi
nam po hot-dogu. Uśmiecham się i odbieram.
Kylie
Odwracam się do tyłu i
spoglądam na Harry’ego, którego wyraz twarzy nie jest pozytywny. Zaraz zaczyna
gestykulować i dotyka palcami kości nosowej.
-Halo… Przepraszam…- mówi
ekspedientka, a ja gwałtownie odwracam głowę w jej stronę i uśmiecham się
lekko.
-2 hot dogi proszę…- mówię
jej, po czym ona wbija w kasę.- I może jeszcze po dużym napoju… 2x Pepsi.- kiwa
głową i podaje cenę, płacę jej i czekam na zamówienie. Spoglądam na jego smutną
twarz, odpala papierosa, którego wypala do połowy i idzie w moją stronę.
Odpisuję Hailey na sms-a i blokuję telefon. Wchodzi przez drzwi uruchamiając
dzwoneczki i podchodzi do mnie, staje obok i przygląda mi się.
-Jak to jest Kylie, że
dziewczyny, które są szlachetne, kochające i dobre zawsze trafiają na facetów,
którzy je krzywdzą…- mówi mi, a ja patrzę na niego nie wiedząc co odpowiedzieć.
Nie chcę go zapytać, kto dzwonił, bo to nie moja sprawa, ale z drugiej strony
chciałabym mu jakoś pomóc.
-Tak jest bardzo często…-
mówię mu po chwili.
-No właśnie… To jest
najgorsze, że one są tak zakochane, że nie potrafią się zbuntować.- Harry
wzdycha cicho, a gdy ekspedientka przynosi nasze zamówienia - uśmiecha się
lekko unosząc kąciki jego ust. Dziękujemy jej i wychodzimy. Siadamy na ławce
przed knajpką, tak by na siebie patrzeć.
-Nie wiem, co mam ci
powiedzieć, wiesz?- mówię mu cicho opuszczając wzrok na kubek napoju, a on znów
robi się bardziej smutny.- Ja nigdy ani nie byłam w takiej sytuacji, ani nikt
mi bliski, więc…
Opuszcza wzrok na swojego
fast-food i grzebie widelcem w surówce, ja pociągam
-To dobrze, dla ciebie, Ky…
Bardzo dobrze. A mówię ci o tym, bo moja siostra jest właśnie w takim
toksycznym związku od dwóch lat. Liam strasznie ją traktuje, bije, szantażuje,
wyzywa, a ja nic kurwa nie mogę zrobić…- mówi Harry, a ja przyglądam mu się,
robi mi się bardzo przykro.-… raz, kiedy interweniowałem nie odzywała się do
mnie przez 2 miesiące i co gorsza, Liam wtedy uderzył ją mocniej, za to, że mi
powiedziała. Wcale tego wtedy nie zrobiła, widziałem po siniakach.
-Dlaczego od niego nie
odejdzie?- pytam H.
-Powinna to zrobić rok temu,
ale ona go tak bardzo kocha. Boże, kochała się w nim od liceum… Nigdy tego nie
rozumiałem. Teraz opuszcza zajęcia na studiach, bo nie chce, by ludzie widzieli
ją poobijaną.
-Porozmawiaj z nią… Może
niech jej przyjaciółka z nią porozmawia…- mówię.
-Ona i ja robiliśmy już
wiele… Ale ona nikogo nie słucha.
(…)
Jest już zupełnie ciemno,
gdy Harry zatrzymuje się pod moim budynkiem.
-Przepraszam, że na koniec
takiego udanego popołudnia podjąłem taki temat…- mówi cicho.
-Nie przepraszaj…- uśmiecham
się lekko, odpinam pas i podkurczam kolano.-… jestem dobra w wysłuchiwaniu
ludzi…- opuszczam głowę, na co Harry cicho chichocze.-… a gdy mówi ci to Hailey
Baldwin to jest to święta prawda…- wtóruję mu chichotem. Po czym cichnę i
spoglądam mu w oczy.- …dziś było super, naprawdę…- mówię mu, a on się lekko
uśmiecha.
-Nie mówisz tego z
grzeczności?- unosi brew.
-Nie mówię, przyrzekam…-
mówię dosadnie kładąc dłoń na mostku.- Bałam się trochę tego naszego spotkania,
takiego dłuższego…- Harry uśmiecha się.-… i nie pod wpływem alkoholu…- dodaję,
na co zaczyna się śmiać.-… nie wiedziałam czego się spodziewać, ale nie żałuję,
że pojechałam z tobą… było super…- dodaję.
-Cieszę się i mam nadzieję,
że będzie okazja to większej ilości takich spotkań. – mówi Harry, na co się
uśmiecham i zapada między nami chwila ciszy.
-Będę już szła…- mówię po
chwili i przysuwam twarz, by dać mu buziaka w policzek. Muskam go i odsuwam się
powoli, on uśmiecha się lekko i otwieram drzwi, by wyjść, wysiadam i zamykam
drzwi.
-Kylie?- woła mnie i
spoglądam na niego przez okno.
-Dziękuję…- mówi cicho, na
co uśmiecham się szeroko.
-Do zobaczenia Harry…- mówię
mu i nagle coś mi się przypomina.
-Harry?- mówię, na co on
ponownie otwiera okno.
-Słucham?
-Jeżeli chcesz mogę ci
pomagać w nauce…- mówię, na co on uśmiecha się szeroko.-Ale nie będę miała na
sobie kusej spódniczki, za małej bluzki i zerówek na oczach…- wyliczam, na co
on zaczyna się śmiać.
-Przyjmuję propozycję,
aczkolwiek będę na pewno więcej skupiał na nauce niż Tobie…- mówi, na co się
śmieję.
-Szczerze to chyba lepiej…-
mrugam do niego prawym okiem i idę ku drzwiom mieszkania.
***
I jak? Komentujcie! Dajcie znać, co sądzicie :D
***
I jak? Komentujcie! Dajcie znać, co sądzicie :D
Jej ekstra rozdział
OdpowiedzUsuńJuż widzę ich korepetycje xd
OdpowiedzUsuń