21 października 2016

Rozdział 8



Odpuszczam sobie jeden dzień od szkoły, by spędzić go z siostrą, idziemy na wspólne zakupy, plotkujemy, wspominamy... Hailey na ze mnie niezłą polewkę i trochę mnie nie rozumie, Harry wie, że śpiewam, a chciałam to ukryć przed ludźmi, to nie jest ich interes, a nuż zaczną węszyć i znajdą tatę, wtedy wiele rzeczy się zmieni...
-Za bardzo się przejmujesz... mówi buszując pomiędzy wieszakami.
-Hails, dlaczego akurat on?- marudzę.
-Ogarnij się Kyle... Myślę, że pod skórą głupka jest coś więcej... Poza tym, czy ja Ci mówiłam, że tańczyliście ze sobą?- mówi, jak gdyby nigdy nic. Wstrzymuję oddech i biegnę do siostry mało co, nie wywracając wieszaków.
-Co Ty powiedziałaś?!-piszczę z przerażenia.
-Nie mówiłam Ci? Nie sikałam tak długo, tylko stałam i patrzyłam, jak on z Tobą tańczy, a Ty wyglądałaś, jak siódmym niebie Kylie.
-O Jezu...- mówię cicho siadając na półce z bluzkami.
-Nie wiem, kiedy podszedł, ale chyba gdy tylko poszłam na siku... Nie pamiętasz, że z nim tańczyłaś?
-Hailey nie zatańczyłabym z nim nigdy... Ten jeden przed twoim powrotem, czyli Harry...- wzdycha cicho.-...świetnie tańczył, miał poczucie rytmu i był taki subtelny, a ja takich lubię...
Hails uśmiecha się znacząco, a ja ją trzepie po ramieniu wieszakiem.
-A wiesz, co Ci robił, gdy Was zauważyłam?
Odwracam się do siostry w oczekiwaniu na coraz większe załamanie mnie.
-Co robił?
-Miałaś odchyloną szyję na bok, a on miał przy niej usta, albo Cię całował, albo smyrał nosem... Ale Ty co najważniejsze miałaś dłoń w jego włosach i miziałaś go...
-Boże! Hailey, dlaczego nie zareagowałaś?!
Moja siostra się śmieje, a ja patrzę na nią spod byka.
-Powiem Ci czemu... Bo wyglądaliście razem ekstra, ogarniasz? Wyglądaliście jak podczas gry wstępnej przed ostrym seksem...-mówi pewnie, a dwóch chłopaków w naszym wieku uśmiecha się do nas znacząco. Mierzę Hailey.
-Jezu nienawidzę Cię...
-Jeszcze mi kiedyś podziękujesz...- mówi Hails łapiąc za nasze wieszaki. Idziemy do kasy, a potem na obiad do Nando's niedaleko centrum handlowego.
-Swoją drogą on ma kogoś?- pyta Hailey, podczas gdy ja głośno pociągać słomką końcówkę mojego soku.
-Twierdzi, że dziewczyna, z którą wszyscy go łączą, jest jedynie do ruchania...
-Serio?
-Nie znam go dokładnie, byłam na jego domówce kilka dni temu i rozmawiałam z nim i wydał mi się nienajgorszy, ale wiesz zakolegowałam się z dziewczyną, którą zna Ci dobrze i wie, jak traktuje kobiety. Plotki mówią, że miał dziesiątki lasek, ale to dziwnym trafem została dłużej...
-Nie wiesz plotkom Kylie... skąd wiesz, że to na przykład nie będzie miły chłopak?
-Bo jak dla mnie, ma zbyt wygórowane ego...- mówię.
Siadamy przy stoliku.

(...)

Harry
 
Wieczorem siadam na kanapie i nie mogę się wyzbyć ogarniającego mnie zastanowienia, dlaczego nie było jej dziś w szkole. Do tej pory nie opuściła ani jednego dnia... Pytała o nią Eleanor, Alana, Mike... Zastanawiam, czy to aby nie jest moja wina, że wtedy z nią zatańczyłem, jak zatańczyłem... Może się jakoś dowiedziała...
Włączam Instagrama, którego posiadam do śledzenia modelek i ulubionych zespołów. Kylie Jenner dodaje jedno na które klikam podwójnie nie zwracając zbytniej uwagi, co na nim jest. Ale blondynka dająca buziaka jej w policzek zdaje się bardzo podobną do... dziewczyny od Kylie, ale tej drugiej...
Hailey Baldwin... Wchodzę na jej konto kwestia kilku skrolowań i znajduję konto Kylie, ale ma niestety prywatne, za to blondynka jest modelką i to wcale nie zła...
To ciekawe, skoro Hailey zna Kylie Jenner, w takim razie Kylie też musi ją znać. Wchodzę na konto KJ i szukam zdjęcia z Bennington... Znów kwestia kilku skrolowań, mają razem zdjęcie, jak Kylie siedzi na kolanach drugiej i mają głupkowate miny.
Coś czułem, że ta niepozorna dziewczyna, skrywa jakiś sekret.
Przypominam sobie adres, który spisałem z telefonu Gary'ego, nie mam co robić, więc w ciągu sekundy decyduję się, by zobaczyć, czy to aby jest właściwy adres. Narzucać kurtkę i czapkę i wsiadam do auta. Droga zajmuje mi 20 minut, ulica, na którą dojeżdżam, jest trochę z dala od centrum, na całkiem ładnym osiedlu... Parkuję po drugiej stronie ulicy, widząc pod budynkiem jej auto. Jestem ciekaw które okno należ... W jednym pali się światło i przemierza go dziewczyna w kucyku, wiem, że to ona bo rozpoznaje ją po proporcjach ciała... Zaraz drugą do niej dochodzi i jedna podskakuje. Ta druga wygina się do tyłu od śmiechu, a potem przytulają się. Szukam innych zdjęć Kylie na Instagramie, ale nie mogę ich znaleźć... Krzywię się na smsa od Holly: "Będziesz dziś?" Właściwie nie ma jej rodziców... Dobra... Odpalam auto...
"Jestem w drodze..."
W czasie drogi schodzę z postami dalej i stwierdzam, że Kylie ma zajebiste cycki, na miarę tych Jenner...
Jestem prawie pod domem Holly, gdy dzwoni do mnie Ron, jeden z gitarzystów The Rough. Odbieram zaznaczając, że nie mam zbytnio czasu... Ale to, o czym mi mówi, sprawia, że czuję się wbity w fotel.
-Każdy ma swoje kurwa zdanie, a Ty niewiadomo z czego cieszysz mordę...- mówię.
-"Styles ma laski, po to by się z nimi pieprzyć i on też nie ma żadnej wartości. Dla niego kobieta to przedmiot, gdzie może się spuścić i być happy... On wykorzystujący, manipulujący, żałosny..."- cytuje znów.
-Spierdalaj Ron!- mówię i marszczę brwi.
Jeden z chłopaków w The Rough spotkał Kylie i El w restauracji i usłyszał, jak ona się o mnie wypowiada... Nie ukrywam, że to co powiedziała, nie należało, do czegoś, co ot tak przyjmę... to nieprawda, że miałem dziesiątki lasek, wcześniej może kilka, a teraz śpię tylko z Holly... czy naprawdę wykorzystuję ją tylko do seksu? Jej słowa dają mi do myślenia i porządnie mnie wkurza tym, jak mnie oceniła... 

(...)
Kilka dni później czekamy przed szkołą na autokar, który zawiezie nas na lotnisko. Kątem oka patrzę na Kylie, którą bez makijażu i w dresach przyszła, ma ze sobą małą walizkę i rozmawia z Eleanor i Alaną... Holly po ostatniej nocy i ostatnich kilku pod rząd przynosiła się do mnie jak mucha do gówna i za cholerę nie chce się odczepić. Gdy jej mówię, żeby poszła na chwilkę do Nancy, bo ta siedzi sama wreszcie odchodzi, a podchodzi do mnie Mike.
-Hazz co się stało? Od kilku dni chodzisz jakiś dziwny, uciekasz...
-Wszystko jest ok, Mike...
-Na pewno? Bo zauważyłem także, jak patrzysz na Kylie... Zacząłeś z nią gadać, a teraz przesta...-mówi, ale mi przerywam.
-Kim ona jest, żeby o niej gadać cały czas, odwal się ode mnie...-mówię trochę zbyt głośno, przyciągając tym samym niepotrzebne spojrzenia. Wiadomo czyje.
Clice wychodzi ze szkoły i zaczyna sprawdzać obecność. W momencie gdy kończy przyjeżdża autokar, do którego wszyscy się pakujemy... Podczas przejazdu na lotnisko nasza wychowawczyni mówi o zasadach funkcjonowania, zachowania, o której jest cisza nocna, co mamy w planach... Zajmuje to równe 30 minut i kończy, gdy dojeżdżamy na Heathrow. Tam wszyscy idziemy do bramek, odprawy i przechodzimy tunelem do samolotu. Kylie ani razu nie spojrzała w moją stronę, ani słowem się nie odezwała... 

Kylie
"Mam to głęboko gdzieś, myślałam, że on rzeczywiście się zaczyna ogarniać, ale skoro on wali fochy z niewiadomo czego, to ja mam wywalone..."- piszę do Hailey, gdy tylko lądujemy w Rzymie.
"Patrzył w samolocie na mnie tak, jakbym mi co najmniej matkę zabiła..."
"Nie wiem w takim razie co mu się mogło stać..."- piszę mi Hailey.
"Jadę do hotelu, więc odezwę się później."
Chowam telefon w torebce i staję koło Eleanor, Clice tłumaczy nam wszystko a propos godzin posiłków i mówi, że za godzinę mamy obiad w restauracji hotelowej, a w tym czasie mamy się ogarnąć, zaklepujemy pokoje i na Mike nieszczęście mamy ten naprzeciwko Holly i obok Harry'ego.
Rzucam się na jedno z łóżek zmęczona podróżą.
Alana opowiada Eleanor, co warto zobaczyć w Rzymie, gdzie jest najładniej itp. Rozmawiamy o sprawach bieżących i zastanawiamy się nad tym, czy wyjazd będzie rzeczywiście tak udany, jak byśmy chciały. Rozpakowujemy się i odpisuje mamie na sms-a, że po powrocie z Rzymu przylecę na kilka dni do LA. El wyciąga paczkę papierosów i staje w progu tarasu, podpala i pali.
-Nie wiedziałam, że palisz...- mówię.
-Niestety nałogowo...- mówi.
-Czemu nie widziałam Cię nigdy, tam gdzie palą?
-Bo zawsze przed szkołą i od razu po szkole zapalam...- mówi zbliżając kopcącego peta do ust.-Wolę, żeby mnie nikt nie widział...
-Rozumiem... Od kiedy?
-Od roku...- mówi.- A Ty palisz?- pyta.
-Okazyjnie zdarza mi się...- mówię, a El się uśmiecha.
Alana czyta nam coś z przewodnika Eleanor, co nas zainteresowuje, czyli najlepsze kluby w mieście.
-Szkoda, że Clice nas nie puści...- mówię.
-Jest do ublagania, poza tym, jak będzie z nas zadowolona to nas puści...- mówi Alana.
-Może poznamy jakiś włoskich przystojniaków...- mówi El.
-Ty już masz jednego...- mówi Alana, na co zaczynam się śmiać.
-Ten Jordan jest taki przystojny!- mówimy równocześnie, na co El się śmieje i puka się w głowę.
Wkrótce musimy schodzić na dół na obiad w restauracji hotelowej. Okazuje się, że wszyscy już tam siedzą i po otrzymaniu posiłków zaczynają jeść. Siadamy w trzyosobowym stoliku i kelner przynosi mam spaghetti... oczywiście cóż by innego.
Cały czas czuję się dziwnie, jedząc rozmawiając, jakbym była w centrum czyjejś uwagi.
-Ale Hazz tu patrzy...-mówi Eleanor.
I wszystko wiadomo.
-Co za dziwny facet... Bardzo dziwny...-wzdycham cicho i utwierdzam się w przekonaniu, jak głupią jednostką jest mężczyzna.
-Ma jakiś problem?- pyta El.
-Żebym to ja wiedziała Eleanor, naprawdę, żebym ja wiedziała...- mówię i dokańczam jedzenie bez przerywania.
Clice oświadcza, że dziś wieczór spędzamy w pokojach, a jutro o 9:00 jest śniadanie, potem idziemy zwiedzać. Szczerze mówiąc jestem zmęczona i mimo tego, że nie jest jeszcze późno to postanawiamy w trójkę szybko pójść spać. W drodze do windy Lewis proponuję nam spotkanie i nich w pokoju, bo przemycili alkohol w walizkach. Odmawiamy tym razem, ale kto wie co będzie później. Wracamy do pokoju.

(...)
-Moi drodzy spójrzcie na przedstawione tu rodzaje starożytnych kolumn, w całym Rzymie jest ok. 1000 zachowanych w stanie dobrym do takiego stopnia, by widzieć przedstawione na nich zdobienia, wykonywane jeszcze przez starorzymskich rzeźbiarzy.- mówi przewodnik, a Clice ucisza mnie i Mike'a, który parodiuje słowa wymawiane przez niego.
-A może on Ci się podoba?-mówi, na co parskam śmiechem i pukam się w głowę.
-Uważaj, bo ja Ciebie zacznę podejrzewać Michael.- szepczę.
-Myślisz? Bo mnie to starsze się nie podobają...
-Czy ja mam jakieś dowody na to?- pytam.
Mike zamyśla się i spogląda na mnie.
Clice idzie przodem, a my zostajemy trochę w tyle, chłopak wyciąga z rękawa e-papierosa i zaciąga się.
-Chcesz?- pyta.
-Jaki smak?
-Grejpfrutowy...- mówi, na co kiwam głową.
Harry odwraca się, gdy biorę ustnik do ust i wypuszczać dym.
-Dobre...- mówię.
-Palisz? Zrobiłaś to jak nałogowiec.
Chichocze i kręcę głową przecząc.
-Zdarza mi się tylko okazyjnie...
Clice znów nas ucisza, a ja wywracam oczami.

Harry
Spoglądam na nią kątem oka czując, że Holly wplata palce między moje, ale nie mogę się ocknąć i to mnie wnerwia. Że Kylie mimo tego, że powiedziała o mnie, to co powiedziała, to wciąż jest w niej coś intrygującego. Widzę, że Mike na mnie patrzy, więc odwracać wzrok, ale wciąż słyszę jej szept. Wycieczka posuwa się do przodu, a Nancy porywa Holly na słowo, zostaję sam i rzucam okiem na jedno z dzieł, które opisywał przewodnik.
-Hazz odpuść...- mówi Mike.
-Co? O co Ci chodzi?
-Patrzysz się na nią, jakbyś chciał jej zrobić krzywdę...
-Nie, Mike... Mam na nią wywalone, tak dobrze sobie radzi między ludźmi, to jeszcze ja mam jej udzielić swojej uwagi?
-Dziwię się tobie, trzymasz się cały czas z Holly, a ona nie jest taka, jak myśleliśmy, wydało mi się, że zaczynacie się lubić...
-…nie wciąż jej nie lubię, poza tym ona dla mnie nic nie znaczy i ona też mnie nie lubi…
-Czyżby?- mówi Mike, a ja od razu przenoszę na niego wzrok.
-Nie ważne. Nie obchodzi mnie to.- kończę.
Mike patrzy na mnie ze zrezygnowaną miną i wywraca oczami widząc Holly.
-Odpuściłbyś ją sobie może, co? Zadajesz się z totalną debilką… A nie chcesz zadawać z fajnymi ludźmi… Daleko tak nie zajedziesz…
Prycham cicho, a Mike idzie do Lewisa, kątem oka spoglądam na Kylie, która patrzy w podłogę i przygryza w zastanowieniu wargi.
-Harry zrobimy sobie zdjęcie?- pyta Holly.
-Nie.- mówię.- Nie lubię zdjęć.
-Ale Harry, powiesiłabym sobie nad łóżkiem…
Kylie, która pojawiła się nagle obok nas śmieje się i lekko trąca mnie ramieniem, bo pcha się do przodu. Zaraz, czy ja widzę stringi pod jej dżinsami?
-Harry! Mówię do ciebie.- czuję, jak szlag mnie trafia, łapię Holly za nadgarstek i mówię jej prosto w oczy, że nie zrobię z nią zdjęcia.
-Jesteś dziś jakiś dziwny…- mówi dziewczyna i obrażona idzie do przodu.
-Jezu…- mruczę pod nosem. Przyspieszam kroku i dołączam do Mike’a, który zachęcającym uśmiechem daje mi do zrozumienia, żebym podszedł. Rozmawiam z Jordanem, który strasznie patrzy na dziewczyny, które w trójkę się z czegoś śmieją.
-Wiem, że Kylie jest ładna, ale zachowaj resztki godności i nie oblukuj jej tak…- szturcham Jordana.
-To nie Kylie, to Eleanor mi się podoba…- mówi i wychyla głowę, by widzieć, co patrzą na telefonie.
-El?- pytam zdziwiony.
-Nie uważasz, że jest ładna?- pyta mulat.
-Nie no, nigdy nie patrzyłem na nią tak, El to El…- mówię wzruszając ramionami.
-Zagadam dziś do niej może…- mówi.- A tobie się Kylie podoba?- pyta mnie.
-Jest ładna…- mówię.
-Już „typowe Holly” nie podobają ci się?- pyta Jordan z uśmieszkiem na ustach, na co szturcham go.
-Jeżeli dziewczyna jest ładna to przyciąga spojrzenia… - mówię.
Wychodzimy z muzeum i Clice prowadzi nas na obiad do jednej z restauracji. Zamawiamy wszyscy pizzę, a gdy nauczycielka odchodzi na bok Mike zaczyna coś mówić o piciu wieczorem.
-Dziewczyny dziś chętne?- pyta.
-Chętne?- pyta Alana znacząco, a Kylie patrzy na nią także znacząco, El uśmiecha się i kiwa głową.
-Tak…- mówi.
-Będzie ciekawie…- mówi Mike.


***
Miłego!

2 komentarze: